Nasze wrażenia zza kierownicy jeżdżącego konceptu elektrycznego 7-osobowego SUV-a Skody. Vision 7S nie tylko zapowiada zupełnie nowy model, ale także pokazuje kierunek, w którym będzie zmierzać czeska marka.
Prototypy mają w motoryzacji ważną misję – ponieważ ich projektanci nie muszą przejmować się księgowymi ani homologacją, mogą popuścić wodze fantazji i tworzyć nieszablonowe rozwiązania. Właśnie tak rodzi się postęp. To, co wydaje się futurystyczne, z czasem dojrzewa do produkcji i trafia do popularnych aut.
Często prototypy są wyłącznie lśniącymi makietami, które buduje się na potrzeby pokazów, rzemieślniczymi metodami... i z powodu delikatnej, „papierowej” konstrukcji lepiej ich nie dotykać. Niektóre nie mają nawet kokpitu. Zdarzają się jednak modele, które są nie tylko funkcjonalne, ale i jeżdżą – jak pokazana niedawno Skoda Vision 7S.
Dla Skody to kluczowy wóz, choć niekoniecznie dlatego, że zapowiada dużego elektrycznego SUV-a. Jego debiut wyznaczono bowiem dopiero na 2026 r., na sam koniec całej palety nowości przewidzianej na najbliższej lata. Vision 7S prezentuje bowiem nową „twarz” Skody, ze smukłymi elementami oświetlenia, spłaszczonym grillem i oszczędniejszymi przetłoczeniami. Zwieńczeniem tego wszystkiego jest nowe, minimalistyczne logo marki, które ma podkreślać jej nowoczesno-solidny charakter.
Właśnie taki jest design Vision 7S – z jednej strony gładkie płaszczyzny jego nadwozia przywodzą na myśl nowe Range Rovery, z drugiej nie brakuje tu praktycznych elementów w rodzaju osłon nadkoli czy ukrytych w drzwiach stopni progowych.
Prototyp robi wrażenie jakością montażu i spasowania oraz funkcjonalnością. Drzwi (tylko otwierane „pod wiatr”) są sterowane elektrycznie, jak w najdroższych limuzynach, a filigranowe lusterka boczne to tak naprawdę mocowania kamer (działających).
Prawdziwa sensacja czeka jednak w kabinie – to tzw. tryb relaksu. Wystarczy przestawić przełącznik, by wnętrze zamieniło się w minisalę kinową: deska rozdzielcza i kierownica cofają się pod szybę, pedały chowają się w podłodze, przednie fotele obracają się nieco do wewnątrz, a centralny ekran przyjmuje orientację poziomą. W sam raz do oglądania filmów podczas ładowania.
Wnętrze teoretycznie mieści 7 osób, ale w praktyce to raczej układ 6+1: są 4 wygodne fotele, 2 „zapasowe” w bagażniku oraz fotelik dla dziecka o masie do 13 kg. Jedna z kamer we wnętrzu pozwala śledzić podróżującego malucha na centralnym ekranie, a druga może zrobić kierowcy selfie.
Wrażenie robi system multimedialny z efektowną grafiką na miarę Tesli oraz intuicyjnym w obsłudze interfejsem.
Technikalia są tylko przybliżone: akumulator 89 kWh ma zapewniać ponad 600 km zasięgu WLTP i można go ładować z mocą do 200 kW. Bez względu na szczegóły jedno jest pewne: idą ciekawe czasy.
Ta efektowna wizja pokazuje ambitny kierunek Skody. A przy okazji udowadnia, że nowoczesne „technologie” mogą być naprawdę przyjazne
w obsłudze. I że fizyczne przyciski nie znikną całkowicie z samochodów. Uff!
OCENA 5/5
Pod względem funkcjonalności Vision 7S nie dorównuje Kodiaqowi, ale design i wyposażenie robią „wow”. A co najważniejsze, wszystko przyjemnie działa!
Marcin Sobolewski, „Motor”