Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
kierownica Tesla Model Y

W czasie jazdy Teslą odpadła mu kierownica. Choć według Tesli usterki nie było (!), wymieni auto na nowe

Twitter

W czasie jazdy Teslą odpadła mu kierownica. Choć według Tesli usterki nie było (!), wymieni auto na nowe

Właścicielowi nowiutkiej Tesli Model Y podczas jazdy autostradą kierownica została w rękach. Za naprawę dostał rachunek w wysokości 104 dolarów. Ale gdy nagłośnił sprawę, Tesla zmiękła. Mimo że wymieni mu auto na nowe, przedstawiciele firmy nadal twierdzą, że usterki nie było i nie ponoszą odpowiedzialności za zaistniałą sytuację.

Tesla znana jest ze słabej jakości wytwarzanych przez siebie samochodów. Wyraz temu w sierpniu zeszłego roku dali norwescy posiadacze pojazdów tej marki, którzy zorganizowali strajk głodowy. W ten sposób chcieli zwrócić uwagę na problemy ze swoimi Teslami (więcej informacji znajdziesz TUTAJ).

Ale o ile zacinające się klamki drzwi, woda zalegająca w pokrywach bagażnika czy krzywo spasowane elementy nadwozia nie mają wpływu na bezpieczeństwo, o tyle złe przytwierdzenie kierownicy – zdecydowanie tak. Na własnej skórze odczuł to Prerak Patel – właściciel Tesli Model Y – któremu w czasie jazdy kierownica wypadła z rąk. 

Sytuacja miała miejsce, gdy podróżował on autostradą. Na szczęście, jego historia nie skończyła się wypadkiem – auto udało się bezpiecznie zaparkować na poboczu. Następnie zostało odholowane do centrum serwisowego amerykańskiej marki. 

Model Y należący do Patela był praktycznie nowy. Odebrał on go dosłownie tydzień przed całym zdarzeniem. Pomimo tego pracownicy Tesli za naprawę usterki (104 dolary) początkowo obciążyli właściciela pojazdu – zupełnie, jakby nie obowiązywała gwarancja.

Ale Patel nie pozostawił sprawy bez dalszego biegu. Zbulwersowany takim obrotem, napisał na Twitterze do dyrektora generalnego amerykańskiej marki – Elona Muska. Do swojego posta dołączył zrzuty ekranu z korespondencji z serwisem oraz rachunek. 

Po tej interwencji centrum serwisowe ostatecznie wzięło koszt naprawy na siebie. Ale to nie wystarczyło Patelowi, który nadal spierał się z firmą na temat tego, kto ponosi odpowiedzialność za taki problem z samochodem oraz chciał od Tesli konkretnej odpowiedzi, jak go rozwiązać. 

„Moim głównym zamiarem jest upewnienie się, że żadnej innej rodzinie nie przytrafi się to, co przydarzyło się nam. Tesla powinna zbadać problem i znaleźć takie rozwiązanie, aby w przyszłości podobna sytuacja się nie powtórzyła” – mówił Patel w wywiadzie dla NJ.com. 

Patel ewidentnie stracił zaufanie do posiadanego przez siebie Modelu Y i niedługo po odpowiedzi Tesli stworzył ankietę na Twitterze. Prosił w niej o udzielenie odpowiedzi na pytanie – „czy powinien przyjąć swój samochód z powrotem czy też oczekiwać od Tesli wymiany na nowy”. Oczywiście, większość osób głosowała za drugą opcją – dokładnie 83,4%. 

Jak się skończyła ta sprawa? Tesla ma wymienić samochód na zupełnie nowy. Przy okazji też przedstawiciel marki wysłali Patelowi list, w którym wyjaśnia, że w jego aucie „nie było żadnych wad, ani niezgodności i w rzeczywistości Tesla nie ponosi za to zdarzenie odpowiedzialności, ale działa w dobrej woli”. Nowe auto jeszcze nie trafiło do Patela, jednak Tesla zapewnia, że ma on zostać potraktowany priorytetowo.

Swoją drogą, ciekawe jest stanowisko Tesli. Kupujesz nowe auto, a więc objęte gwarancją, pojawia się usterka, który bezpośrednio wpływa na bezpieczeństwo, ale... to twój problem. Mimo to wymieniamy ci auto na nowe, aby pokazać, jak dbamy o klienta. 

Oczywiście, gdyby sprawa nie odbiła się szerokim echem, Patel zapewne pozostałby ze swoim starym samochodem oraz z rachunkiem za naprawę. 

Czytaj także