Kiedy „nagle” w grudniu spadnie śnieg, ale ktoś kazał skosić trawę, to... nie ma innego wyjścia – trzeba skosić śnieg.
Koszenie trawy na poboczach i w rowach to dość oczywiste czynności, do jakich zobligowani są zarządcy dróg. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy za ich wykonanie ktoś zabiera się, nie zwracając uwagi na nie do końca sprzyjającą porę roku i wynikające z niej okoliczności przyrody, czyli... brnąc po kostki w śniegu.
A taka sytuacja miała miejsce w zeszły weekend, na drodze wojewódzkiej między Lipnem a Lesznem – uwiecznił ją przejeżdżający akurat tą trasą leszczyński radny Przemysław Górzny, który potem podzielił się zdjęciami na Facebooku.
Tego typu czynności odbywają się na zlecenie zarządcy drogi, którym w tym wypadku jest Wielkopolski Zarząd Dróg Wojewódzkich w Poznaniu. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, prace przy drodze wojewódzkiej nr 309 zostały zlecone firmie zewnętrznej, która zobowiązała się je wykonać do 3 listopada. Wykonawca zgłosił koniec prac jednak dopiero 2 grudnia, a mimo to wykonywał je jeszcze w weekend 4-5 grudnia (zdjęcia pochodzą z niedzieli – 5 grudnia) – bez jakichkolwiek konsultacji ze zleceniodawcą.
WZDW oświadczył, że w tej sytuacji (mimo – jak widać – wielkiej determinacji wykonawcy) prace nie zostaną rozliczone, a firma poniesie jeszcze dodatkowo karę finansową, która znalazła się w warunkach umowy. W rozmowie ze stacją TVN24 wykonawca robót jednak zaprzeczył, że to jego robotnicy zostali przyłapani na koszeniu... śniegu.
Podobnego typu kuriozalne przedsięwzięcia związane z szeroko pojętym koszeniem zdarzały się już jednak wcześniej. Oprócz śniegu (tak, to nie jest pierwszy przypadek) ekipy kosiły już między innymi... kostkę brukową czy przyrodniczo niemal martwe klepisko, co z kolei nagłośnił Warszawski Alarm Smogowy.