Sprawdzamy, czy preparat chemiczny jest w stanie zastąpić wymianę chłodnicy.
Sprawność układu chłodzenia jest kluczowa z punktu widzenia prawidłowego funkcjonowania silnika. Przegrzanie jednostki napędowej prowadzi do kosztownych w naprawach usterek, takich jak m.in. przepalenie uszczelki pod głowicą, pęknięcie samej głowicy, a nawet zatarcie silnika. W przypadku starszych aut takie naprawy często przewyższają wartość pojazdu.
Właśnie dlatego tolerowanie nieszczelności w układzie chłodzenia jest niedopuszczalne. Tymczasem wielu kierowców bagatelizuje niewielkie wycieki i regularnie dolewa płynu do układu. Wymiana chłodnicy na nową w większości samochodów oznacza wydatek kilkuset złotych, dlatego użytkownicy aut chcą odwlec ten moment jak najdalej.
Warto jednak zdawać sobie sprawę, że początkowo niewielkie pęknięcie rdzenia chłodnicy może się powiększyć, a drobna nieszczelność zmienić w poważny wyciek. Gdy do takiej sytuacji dojdzie np. podczas jazdy autostradą, a kierowca nie zauważy gwałtownego wzrostu temperatury lub nie będzie mógł szybko zjechać w bezpieczne miejsce, problemy są niemal gwarantowane.
Z pomocą przychodzą producenci chemii samochodowej. Na rynku dostępnych jest wiele preparatów do uszczelniania chłodnicy, jednak w większości przypadków są to dodatki w formie proszku, który dosypuje się do płynu. Takie preparaty radzą sobie z drobnymi nieszczelnościami, jednak mają poważne działania uboczne. Powodując zagęszczenie płynu, zapychają drobne kanaliki w nagrzewnicy, osłabiając wydajność ogrzewania wnętrza auta. Poza tym rozpuszczony w płynie proszek osadza się na ściankach całego układu chłodzenia, zmniejszając jego skuteczność.
My postanowiliśmy przetestować preparat renomowanego producenta – Liqui Moly, który według zapewnień firmy nie wpływa negatywnie na przepływ płynu. Wszystko dzięki substancji zawartej w płynnej zawiesinie, która nie zagęszcza płynu chłodniczego, tylko pod wpływem powietrza utwardza się w miejscu nieszczelności, tworząc tam szczelną powłokę. Przebieg i wyniki testu prezentujemy poniżej.
Preparat w formie zawiesiny dodaje się do zimnego płynu chłodniczego. Po tym powinno się włączyć ogrzewanie i jeździć samochodem przez co najmniej 10 minut. Zawarte w dodatku substancje utwardzają się w miejscach nieszczelności pod wpływem temperatury i powietrza. W przeciwieństwie do preparatów w formie proszku płynny uszczelniacz nie zapycha kanalików w nagrzewnicy czy chłodnicy. Opakowanie wystarcza na 7 litrów płynu.
Test przeprowadziliśmy na 10-letnim Fiacie Scudo, którego kierowca narzekał na powolne ubywanie płynu chłodniczego. Po podniesieniu auta okazało się, że przyczyną sytuacji jest nieszczelność w lewej części chłodnicy silnika. Płyn wydostawał się przez niewielkie pęknięcie w rdzeniu.
W pierwszym etapie testu dolaliśmy płynu chłodniczego do poziomu nieco poniżej maksymalnego, oznaczonego na zbiorniczku. Podobnie postępował kierowca samochodu w przeszłości – musiał dolewać około 200 ml cieczy chłodzącej po przejechaniu każdego 1000 km.
Zgodnie z zaleceniami producenta dodatku przed wlaniem go do zbiorniczka wyrównawczego układu chłodzenia dokładnie wymieszaliśmy zawartość puszki, kilkakrotnie ją wstrząsając. Następnie zaaplikowaliśmy preparat w formie jasnej zawiesiny do zimnego płynu chłodniczego.
Wizualna ocena miejsca nieszczelności to nie wszystko. Aby upewnić się, czy preparat rzeczywiście działa, po jego wlaniu za pomocą niezmywalnego flamastra oznaczyliśmy na ściance zbiorniczka poziom chłodziwa. Było go nieco więcej niż maksymalna objętość oznaczona na zbiorniczku.
Już po kilkudniowej eksploatacji samochodu kierowca zauważył różnicę. Fragment chłodnicy, który w przeszłości był mokry wysechł, a po postoju pod autem nie zostawała mokra plamka na podłożu. Jednak by upewnić się, że sytuacja została opanowana, samochód przejechał 2000 km (od wlania preparatu).
Po trzech tygodniach od aplikacji dodatku, gdy na liczniku Fiata przybyło 2000 km, sprawdziliśmy poziom płynu w zbiorniczku wyrównawczym. Pokrywał się on dokładnie z wykonanym wcześniej oznaczeniem. Dodatkowo na powierzchni chłodnicy nie znaleźliśmy żadnych wycieków. Preparat zadziałał.
Właściciele starszych samochodów często spotykają się z problemem przegrzewania się silnika z powodu niewydolnej chłodnicy. Za taką sytuację odpowiada kamień osadzający się na ściankach kanalików. Na obniżenie wydajności chłodnicy wpływa też szlam ograniczający przepływ płynu. W podobnych sytuacjach warto zastosować płukankę. Preparat rozpuszcza zanieczyszczenia, zwiększając wydajność układu. Cena opakowania – od ok. 20 zł.
W kilkunastoletnich autach często dochodzi do rozszczelnienia układu w miejscach połączeń węży lub na samych przewodach. W takiej sytuacji nie należy stosować uszczelniacza. Sparciałe węże czy niesprawne opaski powinno się zastąpić nowymi.
Gdy nie ma wycieków płynu, a chłodnica jest sprawna, przegrzewanie silnika najczęściej jest spowodowane usterką termostatu. Zdarza się jednak, że za sytuację odpowiada uszkodzona uszczelka pod głowicą lub sama głowica. Winne mogą też być zużyte wtryskiwacze common rail.