Sprawdzamy, która darmowa aplikacja ostrzegająca (Yanosik, Rysiek, Waze i AmiGO) najlepiej informuje o ograniczeniu szybkości, kontroli drogowej oraz utrudnieniach w ruchu. Zobaczcie nasz test!
Nie ulega wątpliwości, że podwyżka cen mandatów, wprowadzenie „recydywy” (podwojenie stawki grzywny) oraz zmiana zasad naliczania i przedawniania punktów karnych spowodowały, że wielu kierowców baczniej zwraca uwagę na ograniczenia prędkości.
Niestety, nawet nieświadomie zdarza się złamać prawo. W gąszczu znaków można nie zauważyć ograniczenia prędkości albo tablicy informującej o fotoradarze lub miejscu, gdzie zainstalowano kamery mierzące prędkość na danym odcinku drogi. Co więcej, przed kamerami rejestrującymi przejazd na czerwonym świetle nie stosuje się żadnych ostrzeżeń. Nie pomagają również zmiany w prawie, a szczególnie te dotyczące definicji skrzyżowania, a więc zasad odwoływania znaków podwyższających bądź obniżających dozwoloną szybkość.
Z tego powodu kierowcy szukają skutecznej metody na mandaty. Kilka lat wcześniej dość popularne były antyradary. One jednak, oprócz tego, że są nielegalne i dość drogie, to w dodatku nie są zbyt skuteczne w przypadku najnowszych urządzeń mierzących prędkość. Z tego powodu prym wiodą tzw. legalne antyradary w komórce, czyli aplikacje ostrzegające o kontrolach szybkości, ale również korkach czy blokadach dróg.
„Motor” sprawdził cztery popularne systemy ostrzegające o kontrolach na drodze, z których można korzystać za darmo w smartfonie.
Każda aplikacja do ostrzegania działa na podobnej zasadzie, a jej skuteczność zależy głównie od jej użytkowników. Widząc na drodze np. patrol policji czy wypadek, kierowca powinien nacisnąć na ekranie telefonu odpowiednią ikonę. Informacja o zgłoszeniu wraz z pozycją GPS trafia do centrali systemu (poprzez internet komórkowy), a następnie jest rozsyłana do innych kierowców korzystających z danej aplikacji. Tylko lokalizacje fotoradarów stacjonarnych są zapisane w aplikacji, więc ostrzeżenie pojawi się nawet, jeśli nikt nie zgłosi obecności fotoradaru. Jednak i tu przydają się użytkownicy, którzy mogą potwierdzić lub nie obecność urządzenia (fotoradary są czasem usuwane z dróg).
Ostrzegacze mają jeszcze jedną funkcję: informują o ograniczeniach prędkości na danym odcinku drogi – dane te pochodzą od dostawców map. Dodatkową funkcjonalnością w niektórych ostrzegaczach jest również nawigacja z funkcją omijania korków. Aplikacja wyznacza trasę przejazdu, biorąc pod uwagę realne prędkości na danych drogach. Również tu od liczby użytkowników zależy, jak dokładne są dane, a właściwie działanie funkcji omijania korków i zatorów.
Nie wszystkie testowane aplikacje zdały egzamin. Niestety AmiGO, który nie ma nawet ikony do zgłoszeń mobilnych kontroli (poza mobilnym fotoradarem), okazał się bezużyteczny. Tu warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię – liczbę fałszywych alarmów, Yanosik co chwilę ostrzegał o potencjalnym zagrożeniu, którego nie było (za co obniżyliśmy ocenę).
Podczas tej próby sprawdzona została baza fotoradarów i kamer (odcinkowego pomiaru szybkości oraz przejazdu na czerwonym świetle). Testowane ostrzegacze okazały się w tej kwestii tak samo skuteczne i dokładne – poinformowały o stałych punktach kontroli prędkości, i to bez najmniejszych problemów.
Aplikacje były testowane pod kątem informowania o korkach oraz miejscach robót drogowych i innych utrudnieniach, np. zatrzymanym pojeździe na pasie ruchu. W tej próbie najgorzej wypadł Waze, wynika to z niewielkiej liczby aktywnych użytkowników. Ponownie najlepsze okazały się Yanosik oraz Rysiek.
Nie każdy ostrzegacz sprawdził się w boju. Tymczasem przepisy dotyczące dopuszczalnych limitów prędkości nie są jasne, a tym bardziej łatwe do zapamiętania. Sytuację dodatkowo komplikuje gąszcz znaków. Efekt? Kierowca może nie wiedzieć, jaki limit szybkości obowiązuje na danym odcinku i dostać za to mandat nawet 5000 zł oraz stracić prawo jazdy.
Najpopularniejszy „ostrzegacz” w Polsce. Aplikacja, która pojawiła się w 2009 r., uznawana jest przez wielu kierowców za najlepszy legalny antyradar. Yanosik jest dostępny jako darmowa aplikacja, kierowcy mogą również korzystać ze specjalnych urządzeń Yanosik.
Niestety, aplikacja nie jest już wspierana i rozwijana, ale nadal okazuje się dość popularna. Zgłoszenia pochodzą ze społeczności użytkowników nawigacji NaviExpert i Ryśka – trafią do obu aplikacji.
Aplikacja jest dziełem firmy TomTom, czyli popularnego dostawcy maps GPS w fabrycznych nawigacjach samochodowych, urządzeniach Apple oraz producenta zewnętrznych urządzeń nawigacyjnych.
Aplikacja ostrzegająca o kontrolach, ale również informująca o korkach czy ograniczeniach prędkości. Aplikacja umożliwia także nawigowanie. Co ciekawe, użytkownicy Google Maps z Waze otrzymują właśnie informacje np. o wypadkach lub innych utrudnieniach na drodze.
Nasz test udowodnił, że nie ma idealnego ostrzegacza, któremu można zaufać w stu procentach. Oczywiście, są te lepsze, takie jak Yanosik czy Rysiek, ale każdy z nich zaliczył wpadki zarówno dotyczące mobilnych kontroli, jak i obowiązujących ograniczeń szybkości.
Nie pozostaje więc nic innego, jak baczne patrzenie na znaki oraz przestrzeganie ograniczeń prędkości i pamiętanie, że żadna, nawet najlepsza aplikacja nie pozwoli uniknąć mandatu, jeśli zabraknie zdrowego rozsądku i rozwagi na drodze.
Co więcej, czasem ostrzegacz może wręcz przeszkadzać kierowcy, emitując fałszywe alarmy czy informując o limicie szybkości, którzy w rzeczywistości może być mniejszy niż ten wykazywany na ekranie smartfona.