Dwa samochody w jednym. Z tyłu piękny, z przodu – piękny inaczej. O ile wygląd nowego BMW 430i Coupe jest dyskusyjny, o tyle cała reszta okazuje się bezdyskusyjnie dobra.
Jeszcze przed premierą nowego BMW serii 4 Coupe narosło wokół niego mnóstwo kontrowersji. Najpierw na wystawie we Frankfurcie we wrześniu 2019 r. pojawił się koncept wyróżniający się jedną szczególną cechą. Mianowicie nieproporcjonalnie dużą osłoną chłodnicy, występującą do tej pory jedynie w modelach serii 7, co wywołało falę emocji.
Ale o to właśnie chodziło. Dzięki wielkiej „nerce”, którą przeniesiono do seryjnego modelu, jego debiut nie umknął niczyjej uwadze. Wygląd nowej „czwórki” to oczywiście rzecz gustu, ale pewne jest, że nie sposób przejść obok niej obojętnie. Otwartą kwestią pozostaje tylko jedno – co powiedzą na to przyszli klienci?
Nowa „czwórka” wymiarami mocno przewyższa poprzednika – na długość aż o 12,8 cm (mierzy teraz 476,8 cm), a na szerokość o 2,7 cm (185,2 cm). Wyraźnie, bo o 4,1 cm zwiększył się też rozstaw osi (do 285,1 cm). Bagażnik pozostał niemal bez zmian – jego pojemność zmalała z 445 do 440 l.
Choć coupe kupuje się oczami, a nie ze względu na przestrzeń wewnątrz, nie sposób nie docenić większej ilości miejsca w kabinie nowego auta względem poprzednika. Z tyłu, czyli tam, gdzie niemiecki model i tak oferował niezłe warunki, przybyło nieco centymetrów na wysokości barków. Na nogi miejsca nadal jest ponadprzeciętnie dużo, natomiast „powietrze” nad głowami kończy się przy około 185 cm wzrostu.
W pierwszym rzędzie też można poczuć się swobodniej niż do tej pory. Kabina stała się szersza, a zakres wzdłużnej regulacji foteli jest wręcz imponujący. W efekcie każdy znajdzie tutaj dla siebie idealne warunki do jazdy. Tym bardziej że za kierownicą o grubym wieńcu – dla niektórych zbyt grubym – siedzi się w sposób typowy dla modeli coupe, a więc nisko i z mocno wyprostowanymi nogami.
Sportowe fotele M (4470 zł dopłaty) o wszechstronnej regulacji są obszerne i oferują bardzo dobre trzymanie boczne. Niestety, na dalszych trasach okazują się zbyt sztywne, powodując ból części ciała... tuż poniżej pleców. Z miejsca kierowcy przeszkadza ponadto nie najlepsza widoczność – ograniczają ją masywne słupki przednie i lusterka umieszczone u ich podstawy.
Samochody BMW zdołały już przyzwyczaić do tego, że oferują dopracowaną ergonomię oraz najlepszy na rynku system multimedialny. Nie inaczej jest w nowej „czwórce”, która rysunek kokpitu przejęła wprost z serii 3 – z jego wszystkimi zaletami i wadami. Tych pierwszych jest jednak zdecydowanie więcej – to świetna jakość materiałów i niezwykle solidny montaż, „podkręcone” tutaj przez obszycie syntetyczną skórą deski rozdzielczej (2480 zł) czy opcjonalne oświetlenie nastrojowe (1580 zł).
Dopłaty wymagają także 10,25-calowy ekran zegarów i rozbudowany system operacyjny z 12,3-calowym centralnym wyświetlaczem dotykowym (pakiet BMW Live Cockpit w cenie 7220 zł). Działa on płynnie i pomimo kolejnych funkcjonalności, jakie pojawiają się przy jego każdej aktualizacji, nieustannie zachwyca swoimi czytelnością oraz prostotą obsługi. Można nim zarządzać na kilka sposobów – dotykowo, gestami (zbędny wydatek 1360 zł) oraz pokrętłem z przyciskami, co okazuje się najwygodniejsze. Zapewnia on łączność online i skupia w sobie m.in. Android Auto, Apple CarPlay czy możliwość zdalnego zarządzania wybranymi elementami auta za pomocą aplikacji w smartfonie. Tak naprawdę brakuje tu tylko jednego – nadal niedostępnej w języku polskim obsługi komend głosowych.
Cyfrowe zegary nie przekonują czytelnością i ciągle „nie dorobiły się" ekranu z klasycznymi, okrągłymi wskaźnikami, ale w testowanym aucie gros ich funkcji przejmuje head-up (5190 zł). Powiększony o 70% względem tego stosowanego w poprzedniku przekazuje liczne i bardzo wyraźnie prezentowane informacje (m.in. o prędkości, wskazaniach nawigacji czy działaniu systemów bezpieczeństwa) wprost na przedniej szybie.
Choć „czwórka” bazuje na serii 3, Niemcy dołożyli starań, aby na krętej drodze pozostawiła ją z tyłu. Wzmocnili więc newralgiczne punkty karoserii, obniżyli środek ciężkości o 2,1 cm oraz zwiększyli pochylenie przednich kół i rozstaw kół tylnej osi (o 2,3 cm). 430i wyróżnia się też idealnym rozkładem mas, wynoszącym 50:50, oraz poprawionym dociskiem tyłu.
W standardzie testowanego egzemplarza znalazły się zawieszenie adaptacyjne M (5410 zł), układ kierowniczy o zmiennym przełożeniu (6310 zł) oraz sportowe układ hamulcowy (3160 zł) i dyferencjał M (6310 zł). Wszystkie te elementy mają pracować na „szybciej, więcej i lepiej”.
Dane techniczne | BMW 430i Coupe |
---|---|
Silnik | benzynowy, turbo |
Pojemność skokowa | 1998 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | R4/16 |
Moc maksymalna | 258 KM/5000-6500 |
Maks. moment obrotowy | 300 Nm/1350-4000 |
Napęd | tylny |
Skrzynia biegów | aut./8-biegowa |
Długość/szerokość/wysokość | 477/182/138 cm |
Rozstaw osi | 285 cm |
Średnica zawracania | 11,4 m |
Masa/ładowność | 1525/490 kg |
Pojemność bagażnika | 440 l |
Poj. zbiornika paliwa | 59 l (Pb 95) |
Opony (przód; tył) | 225/40 R19; 255/35 R19 |
Osiągi, zużycie paliwa (dane prod.) | |
Prędkość maksymalna | 250 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 5,8 s |
Średnie zużycie paliwa | 5,3-5,8 l/100 km |
Zasięg | 1110 km |
Cena | 212 900 zł |
Na drodze „czwórka” nie ma jednak wyraźnie sportowego sznytu. Przynajmniej nie podczas codziennej eksploatacji, kiedy w podstawowych ustawieniach jawi się jako model o bardzo zrównoważonej naturze. Potrafi więc przemieszczać się tak cicho jak zwyczajne limuzyny klasy średniej. Przy muskaniu gazu, gdy skrzynia dba o jak najszybsze wbicie możliwie wysokiego biegu, silnik stanowi tło dla reszty szumów, które podczas jazdy z prędkością 100 km/h „pracują” na hałas o natężeniu zaledwie 62,4 dB.
Adaptacyjne zawieszenie ma sztywną, ale i przyjazną charakterystykę. W podstawowych trybach nie jest przesadnie skupione, skrupulatnie tłumi nierówności na drodze i ma w sobie pewną dozę sprężystości, którą ujawnia choćby na progach zwalniających. Owszem, zdarza się tutaj nienachalne galopowanie, jednak bardziej od tego przeszkadza dudnienie pochodzące z opcjonalnych 19-calowych obręczy z oponami typu run flat.
Układ kierowniczy o zmiennym przełożeniu, podobnie jak w przypadku innych współczesnych BMW, pracuje nieco syntetycznie i nie zapewnia idealnego związku na linii samochód-kierowca. „Czwórka” na jego komendy reaguje szybko i statecznie, ale nie skupia się na tuszowaniu swojej masy (1525 kg bez kierowcy). Nie oznacza to jednak, że nie jest samochodem utalentowanym.
Wręcz przeciwnie – ma w sobie duże pokłady stabilności i pewności. Nawet ze zdezaktywowanym ESP nie przejawia specjalnych chęci do zarzucania tyłem, a jeśli koła zaczną „gubić” trakcję, dzieje się to płynnie i w wyważony sposób. W rezultacie kierowca ma sporo czasu na reakcję.
Zresztą 430i to auto, w którym pojęcie czasu nabiera nowego znaczenia. „Czwórka” pozwala bowiem na absolutnie nieskrępowany i swawolny balans na granicy przyczepności. Została ona rozwieszona tutaj na wyjątkowo długim „sznurze” i jednocześnie tak skomponowana, aby dać kierowcy jak najwięcej czasu na działanie. Przechyły nadwozia są znikome, a reakcje – fantastycznie przewidywalne. 430i zaskakuje dobrymi zwrotnością i zwinnością, natomiast przyciskane do muru pozwala sobie co najwyżej na późną i minimalną podsterowność.
2-litrowy silnik o mocy 258 KM ma jedną kapitalną cechę. Mianowicie nigdy, nawet przy najniższych obrotach, nie wykazuje słabości. Poza tym świetnie reaguje na gaz, harmonijnie oddaje moc i zapewnia bardzo dobre osiągi, rozpędzając 430i do 100 km/h w 6,1 s.
Dane testowe | BMW 430i Coupe |
---|---|
Przyspieszenie 0-50 km/h | 2,3 s |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 6,1 s |
Przyspieszenie 0-160 km/h | 13,5 s |
Hamowanie 100-0 km/h (zimne) | 34,3 m |
Hamowanie 100-0 km/h (ciepłe) | 34,0 m |
Poziom hałasu przy 50 km/h | 57,6 dB |
Poziom hałasu przy 100 km/h | 62,4 dB |
Rzeczywista prędkość przy 100 km/h | 97 km/h |
Liczba obrotów kierownicą | 2,2 |
Testowe zużycie paliwa (miasto/trasa/średnie) | 10,1/5,3/7,7 l/100 km |
Rzeczywisty zasięg | 760 km |
Przy spokojnej codziennej jeździe imponuje też oszczędną naturą pozwalającą mu choćby na uzyskanie zużycia paliwa w trasie na poziomie niewiele ponad 5, a na autostradzie – 7,5 l/100 km. Jedynie w mieście trzeba się liczyć z zapotrzebowaniem rzędu 10 l/100 km, ale to i tak przyzwoity rezultat. Co ważne, silnik 430i przy ofensywniejszej jeździe średnio zużywa nieco ponad 9 l paliwa.
Równie jasno świeci seryjny 8-biegowy automat z opcjonalną funkcją sprint (zapewnia maksymalne wykorzystanie potencjału napędu). Responsywny, bardzo szybki i „inteligentny” – świetnie odczytuje wolę kierowcy. Raz dba więc o oszczędzanie paliwa, by po mocnym wciśnięciu gazu lub po przełączeniu trybu jazdy w Sport Plus (wpływa też m.in. na pracę układu kierowniczego i niemal „betonuje” zawieszenie) – jeszcze wyostrzyć swoje reakcje. Wtedy napęd 430i staje się napięty niczym cięciwa łuku. Silnik zaczyna wygrywać bardziej donośne, basowe, ale i nieco sztuczne dźwięki, a skrzynia chętnie redukuje przy dohamowaniu, aby kierowca zawsze miał zapas momentu. To wszystko razem wzięte, wraz z mocno usztywnionym zawieszeniem, nagle przesuwa 430i z kategorii GT w kierunku sportu.
Nowa „czwórka” najlepiej czuje się jednak w tej pierwszej roli. To bardzo dopracowane auto, które ma jeden problem – na siłę chce się wyróżniać.
A przez to jest "piękne inaczej"!
Nowe BMW 430i przekonuje niemal pod każdym względem – jakością, przestrzenią w kabinie, prowadzeniem, osiągami oraz działaniem aktywnych systemów wsparcia. To wspaniałe coupe do jazdy na co dzień.
Względem poprzednika bagażnik zmalał z 445 do 440 l. Oparcie składa się w proporcji 40:20:40, po bokach znalazły się wnęki i siatki oraz po haczyku np. na torby z zakupami.
Mocno wyprofilowane, elektrycznie ustawiane fotele zapewniają wspaniałe trzymanie boczne, ale mogłyby być nieco bardziej miękkie. Świetna pozycja za kierownicą.
Dwuosobowa kanapa nie zapewnia dobrego podparcia ud. Sporo miejsca na nogi, ale na głowy – już niezbyt wiele.
Przeniesiony wprost z serii 3 kokpit został przede wszystkim bardzo solidnie wykończony. Ergonomia i działanie systemu multimedialnego zasługują na wysoką ocenę.
Diodowe paski na ramionach – najpierw pomarańczowe, a później czerwone – mają zmobilizować kierowcę do trzymania rąk na kierownicy.
Łopatki przy kierownicy wymagają 910 zł dopłaty. Tryb ręczny nie jest najlepszy, dlatego śmiało można z nich zrezygnować.
Na ekranie wskaźników można obserwować sytuację na drodze dookoła auta. „Czwórka” rozróżnia m.in. ciężarówki czy motocykle i pokazuje pozycję samochodu na pasie.