W najnowszej odsłonie BMW serii 5 urosło do rozmiarów „siódemki” sprzed dekady. Czy nie straciło przez to nic ze swojego charakteru? W teście – wersja z wydajnym silnikiem Diesla, napędem na obie osie oraz wieloma uatrakcyjniającymi m.in. wygląd auta opcjami.
Od kiedy BMW niedawno zaczęło, a raczej wznowiło, eksperymenty z formą, szokując np. nietypowymi grillami, debiut każdego kolejnego auta tej marki budzi obawy, czym tym razem zaskoczy bawarski producent.
Na szczęście nowa seria 5 nie zdumiewa wyglądem. Owszem, zmieniła się, ma inną sylwetkę, z krótką, opadającą linią bagażnika, ale wystarczy rzut oka, żeby stwierdzić, że to BMW. W widocznej na zdjęciach konfiguracji, z pakietami M (wydatniejsze zderzaki i progi, obniżone zawieszenie, felgi 19'' i wiele innych; 21 tys. zł) oraz M Pro (m.in. czarny grill i ciemne lampy; 10 800 zł) czy niebieskim lakierem Phytonic (5500 zł), trudno odmówić „piątce” atrakcyjności. Do tego postawiona obok poprzedniczki sprawia, że ta druga zaczyna wyglądać... staro.
Dopóki nowość BMW nie stoi między innymi autami, dobrymi proporcjami maskuje swoje rozmiary. Ustawienie obu generacji przy sobie pokazuje jednak, jak bardzo urosła ta nowa. Na długość przybyło jej 12,4/9,7 cm (w porównaniu do poprzedniej przed/po liftingu), dzięki czemu mierzy 506 cm, czyli odpowiada sprzedawanej jeszcze 9 lat temu odsłonie „siódemki”. Nie ma jednak obaw, że będzie podgryzać większy model – seria 7 niedawno urosła jeszcze bardziej od niej.
Szkoda, że wnętrze „piątki” aż tak nie napęczniało. Choć miejsca przybyło właściwie w każdym kierunku (tylko duża przestrzeń na nogi kierowcy pozostała bez zmian), to zmiany są drobne, niemal nieodczuwalne. Wciąż wygodnie odbędą tu podróż, nawet dalszą, osoby prawie dowolnego wzrostu i budowy ciała, ale mocniejsze cofnięcie foteli nadal nie pozostaje bez wpływu na komfort jadących za nimi.
Wszechstronnie elektrycznie regulowane komfortowe fotele (10 800 zł dopłaty) są po prostu kapitalne.
Wiele ustawień foteli, np. długości siedzisk czy szerokości oparć, zmienia się wyłącznie na ekranie.
Duże zmiany zaszły za to w kokpicie. Seria 5 pożegnała uznaną przez wielu za wzór łatwości obsługi deskę rozdzielczą z licznymi fizycznymi przełącznikami. Postawiła na znany z innych nowości BMW minimalizm – dookoła kierowcy pozostały tylko pojedyncze pokrętła, a niemal wszystkie przyciski są już dotykowe. Większość ustawień auta skupiono na ekranie centralnym, połączonym z cyfrowymi wskaźnikami efektownym wygiętym panelem. Jak na takie rozwiązanie obsługa jest całkiem niezła, ale niestety do poprzednika się nie umywa.
Poprawił się za to komfort podróży. Już poprzednik pod tym względem nie zawodził, ale wnętrze nowej serii 5 jeszcze lepiej wygłuszono, a podwozie (testowane auto doposażono w aż 20-calowe felgi, ale i w adaptacyjne zawieszenie) nawet sprawniej tłumi wstrząsy. Ale wciąż gasi je szybko, nie pozwalając na bujnięcia nadwozia.
Tak jak lżejszy o zaledwie 20 kg poprzednik, ważąca 1830 kg opisywana „piątka” wychyla się po gwałtownym skręcie kierownicy, ale chętnie zmienia kierunek jazdy. Zakręty pokonuje niemal neutralnie, z niedużą podsterownością przy ostrym wejściu w łuk. I choć w testowanej wersji napędzane są obie osie (z przewagą tylnej), daje możliwość wywołania delikatnej nadsterowności na wyjściu z wirażu.
Dane techniczne i ceny | BMW 520d xDrive |
---|---|
Silnik | turbodiesel + elektr. |
Pojemność skokowa | 1995 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | R4/16 |
Moc maksymalna | 197 KM/4000 + 11 KM |
Maks. moment obrotowy | 400 Nm/1500 + 20 Nm |
Napęd | 4x4 |
Skrzynia biegów | aut./8-biegowa |
Długość/szerokość/wysokość | 506/190/152 cm |
Rozstaw osi | 300 cm |
Średnica zawracania | 12,4 m |
Masa/ładowność/masa przyczepy | 1830/630/2000 kg |
Pojemność bagażnika | 520 l |
Pojemność zbiornika paliwa | 60 l (ON) |
Opony | 245/45 R19 |
Osiągi, zużycie paliwa (dane prod.) | |
Prędkość maksymalna | 228 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 7,3 s |
Średnie zużycie paliwa | 5,6 l/100 km |
Zasięg | 1070 km |
Cena wersji podstawowej (z tym samym silnikiem) | 285 000 zł |
Cena wersji testowanej | 306 000 zł |
Cena testowanego egzemplarza (z opcjami) | ok. 420 tys. zł |
2-litrowy diesel z układem mild hybrid nie został jednak stworzony do superdynamicznej jazdy. Zapewnia dobre osiągi (7,5 s do „setki”), ale czyni to z wysiłkiem. Za to przy spokojniejszej jeździe błyszczy płynną współpracą z automatem i skromnym „apetytem”: w trasie to nawet 4 l/100 km (i 1500 km zasięgu!), przy 140 km/h 6,5 l, a w mieście o niecały litr więcej.
Dane testowe | BMW 520d xDrive |
---|---|
Przyspieszenie 0-50 km/h | 2,4 s |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 7,5 s |
Przyspieszenie 0-140 km/h | 15,0 s |
Przyspieszenie 0-150 km/h | 17,5 s |
Hamowanie 100-0 km/h (zimne) | 36,2 m |
Hamowanie 100-0 km/h (ciepłe) | 35,6 m |
Poziom hałasu przy 50 km/h | 53,1 dB |
Poziom hałasu przy 100 km/h | 58,1 dB |
Rzeczywista prędkość (przy wskazaniu 100 km/h) | 98 km/h |
Liczba obrotów kierownicą | 2,2 |
Testowe zużycie paliwa (miasto/trasa/cykl mieszany) | 7,2/4,0/5,6 l/100 km |
Rzeczywisty zasięg | 1070 km |
Bazowe BMW 520d xDrive kosztuje 285 000 zł, ale cena testowanego, „pokazowego” egzemplarza z wieloma opcjami przekracza... 420 tys. zł.
„Piątka” zachowała komfortowo-dynamiczny charakter, ale urosła i stała się bardziej cyfrowa, co nie każdy polubi.