Segment miejskich crossoverów kwitnie jak kwiaty na wiosnę. A wraz z nim Renault Captur, które w drugim wydaniu jest nowe od podłogi po dach.
O pierwszej generacji Captura można powiedzieć tylko i aż tyle: „veni, vidi, vici”, czyli „przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem”. Debiutant z 2013 r. pojawił się na rynku, gdy segment miejskich crossoverów jeszcze raczkował. Atrakcyjnie narysowany, nowoczesny i oryginalny – szybko zdobył uznanie w oczach klientów. Uznanie, które najlepiej wyraża liczba 1,5 mln sprzedanych egzemplarzy.
Od tamtej pory blask Captura nieco osłabł, co było nie tylko wynikiem powoli starzejącej się konstrukcji, ale i zupełnie nowych rywali, co rusz debiutujących na rynku. Nie trzeba chyba dodawać, że każdy z nich do segmentu miejskich crossoverów wnosił powiew świeżości, jednocześnie podnosząc i tak wysoko już zawieszoną poprzeczkę.
Teraz, wraz z premierą drugiej generacji, Captur kontratakuje. I to na całej linii. Opracowany od podstaw, oparty na nowej, sztywnej i lekkiej platformie modułowej (CMF-B) nie tylko nadrabia dystans do rywali, ale i wysforowuje się przed nich. Przykład? Choćby wyposażenie z zakresu aktywnego bezpieczeństwa.
O ile pierwsze wcielenie francuskiego auta nie oferowało nawet kurtyn powietrznych, o tyle w najnowszym dostępna jest cała armia systemów. Seryjnie w Intens występują m.in.: wspomaganie nagłego hamowania z wykrywaniem rowerzystów i pieszych, utrzymywanie na pasie ruchu oraz rozpoznawanie znaków drogowych z ostrzeganiem o nadmiernej prędkości. W opcji znalazły się m.in. asystent martwego pola, adaptacyjny tempomat oraz clou programu w postaci Easy Pilota, wspomagającego jazdę w korkach i na autostradzie (bazuje na kamerze i radarze odległości). A więc wyraźnie podnoszącego nie tylko bezpieczeństwo, ale i komfort.
O tym, że Captur jest zupełnie nowy, przekonuje już choćby solidny dźwięk zamykania drzwi. Co ważne, służące do tego uchwyty są sztywne i nawet nie „pisną”, co dodatkowo wzbudza zaufanie do francuskiego auta. Zresztą nie tylko to. Kokpit w przeważającej części wykonano z miękkich, wysokiej jakości materiałów i bardzo dobrze spasowano, a przyciski, szczególnie w obrębie konsoli środkowej, działają z zaprogramowanym oporem. Nie gorsze wrażenie sprawiają jasna podsufitka oraz osłony słupków.
Co ważne, Francuzi nie silili się na zastosowanie nowoczesnych dotykowych powierzchni, tylko pozostawili klasyczne elementy obsługi. A to Capturowi wyszło po prostu na dobre. Mamy tu więc m.in. pokrętła klimatyzacji czy przyciski podświetlenia kokpitu. Docenić też trzeba liczne schowki i półki.
Nowy Captur wyraźnie dojrzał, osiągając poziom rywali. Ba, pod pewnymi względami nawet ich przebija
Zupełnie nowy system multimedialny (za dopłatą z 9,3-calowym ekranem) jest nowoczesny, płynnie reaguje na dotyk, a przede wszystkim ma logicznie rozplanowane menu. Zapewnia dostęp do internetu, łączność ze smartfonami (Android Auto i Apple CarPlay – za pomocą kabla) oraz na bieżąco przekazuje informacje o ruchu drogowym. Wady? Tak naprawdę tylko jedna, czyli brak pokrętła głośności.
Typowo dla współczesnych czasów pod maską Captura „siedzi” bardzo mały silnik. Ma on zaledwie 999 cm³ pojemności, turbodoładowanie i jedynie 3 cylindry. To znana od lat jednostka, która tutaj występuje w najnowszej specyfikacji. Jej podstawowe parametry są dość skromne: 100 KM, 160 Nm dopiero przy 2750 obr./min i 13,3 s na rozpędzenie do 100 km/h. Rzeczywistość okazuje się jednak bardziej łaskawa i Captur według pomiarów „setkę” osiąga aż o 1,8 s szybciej.
Dane testowe (opony zimowe) | Renault |
---|---|
Przyspieszenie 0-50 km/h | 4,2 s |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 11,5 s |
Hamowanie 100-0 km/h (zimne) | 43,6 m |
Hamowanie 100-0 km/h (ciepłe) | 43,5 m |
Poziom hałasu przy 50 km/h | 55,7 dB |
Poziom hałasu przy 100 km/h | 64,6 dB |
Rzeczywista prędkość (przy 100 km/h) | 96 km/h |
Liczba obrotów kierownicą | 2,4 |
Testowe zużycie paliwa (miasto/trasa/średnie) | 8,7/5,2/7,0 l/100 km |
Rzeczywisty zasięg | 680 km |
Mały silnik zapewnia więc absolutnie wystarczające osiągi w mieście, choć aby poruszać się Capturem żwawo – trzeba go wkręcać na obroty. Najlepiej 1.0 TCe czuje się powyżej 2750 obr./min, choć rześko zaczyna się „wkręcać” już w okolicy 2000/min. Wcześniej jest przymulony, ale nie niemrawy. Co ciekawe, blisko czerwonego pola auto o konieczności zmiany biegów informuje „brzęczykiem” – zupełnie jak Megane RS.
Sama przekładnia pracuje nieźle, jednak aby zmieniać biegi gładko i bez wyczuwalnego haczenia, to kierowca musi wykazać się precyzją. Największą bolączką francuskiego 3-cylindrowca jest jego kultura pracy. Na postoju fotele wpadają w niewielkie wibracje, a podczas jazdy wyczuwalne są one zarówno na kierownicy, jak i na drążku zmiany biegów. Poza tym silnik jest zawsze wyraźnie słyszalny i nie oczarowuje przesadnie oszczędną naturą, zużywając w trasie nieco ponad 5 l benzyny na 100 km, natomiast w mieście – ok. 8,7 l/100 km. Oczywiście, przy jeździe bez pośpiechu.
Na drodze Captur zdecydowanie się poprawił. Tym, co zauważa się od razu, są sztywna struktura nadwozia, a więc ograniczająca do minimum wszelkie postukiwania w kabinie, porządne wyciszenie (w odmianie 1.0 TCe na wysokich obrotach pierwsze skrzypce gra silnik) oraz pewniejsze zachowanie na drodze niż w przypadku poprzednika. Prawdę mówiąc, precyzją prowadzenia, poczuciem pewności i zachowaniem w zakrętach francuski crossover gra w lidze modeli o numer większych. Stawia bowiem na spokój i opanowanie, a wszelkie próby wytrącenia z równowagi gasi m.in. za pomocą błyskawicznie i nieco za brutalnie reagującego ESP.
Komfort też jest niezły, ale i zupełnie inny niż w poprzednim Capturze. Tutaj czuć to typowe dla współczesnych modeli połączenie sztywności z pewną dozą sprężystości. Na to ostatnie częściowo pracują opony o dość wysokim profilu (215/60), w rezultacie czego przez progi zwalniające czy pojedyncze zagłębienia Captur przejeżdża cicho, płynnie i bez większego uszczerbku dla komfortu.
Wraz ze zmianą generacji Captur wręcz rozkwitł. To bardzo dobre, nieźle wycenione auto z... nie najlepszym silnikiem.
Dane techniczne | Renault |
---|---|
Silnik | benz., turbo |
Pojemność skokowa | 999 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | R3/12 |
Zasilanie | wtrysk wielopunktowy |
Moc maksymalna | 100 KM/5000 |
Maks. moment obrotowy | 160 Nm/2750 |
Napęd | przedni |
Skrzynia biegów | man./5-biegowa |
Hamulce (przód/tył) | tarcz. went./bębny |
Długość/szerokość/wysokość | 423/180/158 cm |
Rozstaw osi | 264 cm |
Średnica zawracania | b.d. |
Masa/ładowność | 1115/636 kg |
Poj. bagażnika (min./maks.) | 422-536/1275 l |
Poj. zbiornika paliwa | 48 l (Pb 95) |
Opony | 215/60 R17 |
Osiągi (dane producenta) | |
Prędkość maksymalna | 173 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 13,3 s |
Średnie zużycie paliwa | 5,9-6,2 l/100 km |
Zasięg | 810 km |
Captur w drugiej odsłonie to auto, które robi wrażenie jakością, solidnością konstrukcji, prowadzeniem oraz poziomem wyposażenia z zakresu bezpieczeństwa i multimediów. Silnik 1.0 niestety nie jest wolny od wad.
Deskę rozdzielczą w przeważającej części wykonano z miękkich, wysokiej jakości tworzyw. Bardzo dobre system multimedialny oraz ergonomia.
Kanapa przesuwa się na odcinku 15 cm. Po jej cofnięciu przestrzeń na kolana rośnie do poziomu kompaktów.
Pełnowymiarowe siedzenia z niestety skokową regulacją kąta pochylenia oparcia. Dobra pozycja za kierownicą.