„BMW” i „akcja serwisowa” to terminy, które w ostatnich latach zdążyły na dobre do siebie przyrosnąć. Po głośnej aferze związanej z ryzykiem pożaru (wyciek glikolu z chłodniczki spalin w dieslach) właśnie przyszła pora na kolejną bombę: oto bowiem nawet 1,5 mln aut bawarskiej marki może mieć problem z poprawnym działaniem układów hamulcowego, DSC i ABS. Co gorsza, ludzie z Monachium mieli o problemie wiedzieć już od około dwóch lat.
Zła wiadomość jest taka, że usterka dotyczy nie tylko różnych modeli BMW, ale także innych marek koncernu – a więc i Mini i Rolls Royce’a. Dobra: że w końcu ktoś się za to zabrał. Jak bowiem donosi m.in. Bloomberg, przedstawiciele bawarskiego koncernu pierwsze niepokojące sygnały od klientów i serwisów dostali już mniej więcej dwa lata temu. Czemu więc akcja rusza dopiero teraz? Na czym polega problem? Sprawdzamy.
Na początek cofnijmy się więc o nieco ponad dwa lata. Otóż temat wadliwego działania elementów układu hamulcowego po raz pierwszy wypłynął już w połowie 2022 r. Natomiast dopiero teraz BMW zdołało w końcu ustalić, że problem może dotyczyć nawet 1,5 miliona samochodów na całym świecie (!). – No, ale chwila, to nie do końca nasza wina – wydają się rozkładać ręce ludzie z BMW. – Wadliwe podzespoły dostarczył Continental, my tu tylko sprzątamy. No właśnie, sprzątanie… ale do tego jeszcze wrócimy.
Z dokumentów, do jakich dotarł m.in. Bloomberg, wynika, że w październiku 2023 roku BMW rozpoczęło dogłębną analizę problemu. Wykazała ona, że działanie elektroniki sterującej poszczególnymi elementami układu hamulcowego może być – z jakichś przyczyn – zakłócane. Jak podaje z kolei ADAC, efekt jest taki, że auto wyświetla komunikat o usterce DSC (elektroniczna stabilizacja toru jazdy – ESP) oraz ABS-u, natomiast – i tu kamień z serca – samochód nie traci zdolności do hamowania. Tyle że kierowca zdany jest już całkowicie na siebie, bo niekoniecznie zadziała też wspomaganie (serwo) układu hamulcowego.
Pierwszą akcję przywoławczą (ok. 80 tys. pojazdów) BMW ogłosiło w lutym tego roku w USA, ale dziś już wiadomo, że ogólna liczba aut dotkniętych problemem to ok. 1,5 mln na całym świecie. O które modele chodzi? ADAC wstępnie podaje następującą listę:
• BMW: seria 2 Active Tourer, seria 5, seria 7, X1, X2, X5, X6, XM;
• Mini: Cooper i Countryman;
• Rolls-Royce: Spectre.
Wadliwe elementy trafiały do egzemplarzy wyprodukowanych między czerwcem 2022 r. a 9 sierpnia 2024 r.
A czemu to wszystko tyle trwało? Cytowana przez Automotive News Europe rzeczniczka koncernu przekazała, że ustalenie skali problemu miało prawo zająć nieco czasu i podkreśliła, że BMW musiało omówić tę kwestię z właściwymi organami odpowiedzialnymi za akcje przywoławcze na danym rynku oraz ocenić, ile łącznie będą kosztować naprawy. A trochę zapewne będą.
Continental miał już natomiast ustalić, że za problem prawdopodobnie odpowiada jedna z fabryk na Węgrzech, gdzie pracownicy zatrudnieni przy produkcji elektroniki (płytek) nie zadbali o… wystarczająco sterylne stanowiska pracy. W efekcie czego do układów scalonych dostały się zanieczyszczenia (kurz, pył), a resztę historii już znamy.