Jak jeździ nowa Skoda Superb Combi? Który silnik pasuje do niej najlepiej?

• Najbardziej aerodynamiczne kombi w historii Skody 
• Jeszcze więcej miejsca w kabinie i bagażniku, bogate wyposażenie seryjne oraz szeroka gama silnikowa

W tym roku mija dokładnie 90 lat od debiutu pierwszej Skody Superb, a na drogi wyjechała właśnie kolejna odsłona modelu o tej nazwie. Choć czeska nowość docelowo będzie dostępna w dwóch wersjach nadwoziowych (liftback oraz kombi), to na początek do produkcji trafiła jedynie ta druga, praktyczniejsza odmiana.

Smukła sylwetka, niskie opory powietrza

Nowy Superb Combi jest tylko nieznacznie większy od swojego poprzednika (o 40 mm dłuższy i o 5 mm wyższy). Ma za to smuklejszą, bardziej opływową sylwetkę, dzięki czemu współczynnik oporu powietrza został obniżony aż o 15%, co przekłada się na niższe zużycie paliwa.

Gdy patrzy się na przód auta, uwagę zwracają duża, ośmiokątna osłona chłodnicy oraz reflektory LED Matrix drugiej generacji (standard w odmianie Laurin&Klement), które zapewniają jeszcze lepsze oświetlenie drogi. W wersji L&K seryjnie oferowane są również tylne światła LED z dynamicznymi kierunkowskazami i efektowną animacją powitalną.

Jeszcze przestronniej i wygodniej

Od zawsze Skoda Superb słynie z obszernego wnętrza i nie inaczej jest w przypadku jej najnowszego wcielenia. W obu rzędach nie brakuje miejsca (co więcej, nad głowami nawet nieco go przybyło w porównaniu z dotychczasowym modelem), a pojemność bagażnika kombi wzrosła o 30 l i liczy teraz niemal 700 l.

Wygodne przednie siedzenia w najwyższej wersji są podgrzewane i wentylowane, wyposażono je także w wysuwane podpórki pod uda i funkcję masażu. Osoby podróżujące na kanapie mają natomiast do dyspozycji nowy, przesuwany podłokietnik z dwoma uchwytami na kubki i podstawką na tablet.

Deska rozdzielcza została całkowicie przeprojektowana względem tego, co pamiętamy z Superba poprzedniej generacji. Na szczycie kokpitu zainstalowano ekran dotykowy, który zależnie od poziomu wyposażenia mierzy 10 lub 13 cali. W każdej wersji kierowca ma przed sobą cyfrowy zestaw wskaźników o przekątnej 10 cali, a ponadto za dopłatą można otrzymać wyświetlacz przezierny, dostępny po raz pierwszy w tym modelu.

Trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do jakości wykończenia czy łatwości obsługi. W tej ostatniej kwestii bardzo przydatne okazują się wielofunkcyjne pokrętła Smart Dials – dwa zewnętrzne służą do regulacji temperatury we wnętrzu oraz ogrzewania i wentylacji foteli, a za pomocą środkowego można zmieniać wybrane przez użytkownika ustawienia (m.in. głośność radia, prędkość wentylatora i tryby jazdy).

Nowa Skoda Superb – silniki

Spośród planowanych sześciu wariantów silnikowych w sprzedaży na polskim rynku są na razie tylko trzy, więc to na nich skupiliśmy się podczas pierwszych testów.

Podstawowa benzynowa jednostka 1.5 TSI z układem mild hybrid zapewnia wystarczające osiągi, a przy spokojnej jeździe zużywa mało paliwa.

Do charakteru tego dużego kombi lepiej pasuje jednak klasyczny turbodiesel 2.0 TDI, szczególnie w 193-konnej odmianie, która jest niemal tak samo oszczędna jak słabsze wydanie, ale za sprawą większej mocy i napędu na obie osie zdecydowanie sprawniej rusza z miejsca.

W przyszłości ofertę uzupełnią jeszcze hybryda plug-in o zasięgu do 100 km w trybie elektrycznym oraz benzynowe 2.0 TSI w dwóch wariantach mocy.

Wszystkie wymienione silniki są standardowo łączone z dwusprzęgłową skrzynią biegów DSG.

Skoda Superb Combi – prowadzenie

Na drodze nowy Superb Combi punktuje dojrzałym układem jezdnym. Prowadzi się neutralnie i przewidywalnie, a jego podwozie zostało zestrojone przede wszystkim z myślą o komforcie. Kierowcy oczekujący więcej sportowego charakteru muszą poczekać na premierę wersji Sportline.

Nowa Skoda Superb Combi – naszym zdaniem

Nowa Skoda Superb Combi to wszechstronny i dopracowany samochód, któremu niewiele brakuje do ideału. Zwłaszcza w wersji z dwulitrowym turbodieslem i 4x4, łączącej dobrą dynamikę z niskim spalaniem.

ocena 5/5

Na przekór rywalom Czesi nie tylko pozostali w klasie średniej, ale także wprowadzili  do niej nowego, mocnego gracza.

Mateusz Łubiński, „Motor”