Prezydent Meksyku – Andrés Manuel López Obrador – zobowiązał się do legalizacji milionów pojazdów nielegalnie sprowadzonych ze Stanów Zjednoczonych. Ma to pomóc społeczeństwu w walce z niedoborami produktów, problem w tym, że większość z tych samochodów została wcześniej skradziona.
Pomimo istnienia dowodów, że nielegalnie importowane pojazdy często stają się końmi roboczymi karteli przestępczych, stanowią one również tanią alternatywę dla uboższych mieszkańców Meksyku, szczególnie teraz, gdy ceny samochodów (nowych i używanych) zaczynają mocno rosnąć.
„Zamierzamy je wszystkie zalegalizować, a dotychczasowych użytkowników uznamy za właścicieli pojazdu” – powiedział López Obrador przed podpisaniem dokumentu o legalizacji. Swoją decyzję prezydent Meksyku argumentuje w ten sposób – „jest wielu ludzi, którzy korzystają z tych pojazdów, ponieważ nie mają pieniędzy na zakup nowego samochodu, a tymi samochodami zabierają swoje dzieci do szkoły, pomagają im one także w wykonywaniu codziennych zajęć”.
W Meksyku znajdują się obecnie miliony samochodów, które zostały skradzione w innych krajach, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Co ciekawe, na początku trafiały one do karteli, a później do zwykłych ludzi, jako niedroga alternatywa dla legalnych aut używanych. Zazwyczaj kosztowały bowiem mniej niż połowę ceny tych pojazdów.
Większość nielegalnie sprowadzonych do Meksyku samochodów zazwyczaj pochodzi z kradzieży w Stanach Zjednoczonych.
Porozumienie o amnestii pozwoli na rejestrację aut z nielegalnego importu po uiszczeniu opłaty w wysokości 2500 pesos (123 dolarów). Na razie program ogranicza się do stanów graniczących z USA. Czyli do Sonory, Chihuahua, Coahuila, Nuevo León, Tamaulipas i Baja California, ponieważ właśnie tutaj znajduje się największa liczba nielegalnie sprowadzonych samochodów. Szacuje się, że w samej Baji, zamieszkałej przez 4 mln ludzi, jest aż 0,5 mln takich pojazdów.
López Obrador wprowadzenie swojego programu argumentuje także tym, że może on pomóc w finansowaniu napraw dróg. Ale nie wszyscy podzielają ten entuzjazm. Guillermo Rosales Zarate – dyrektor meksykańskiego Stowarzyszenia Dystrybutorów Motoryzacyjnych – twierdzi, że strategia skutecznie nagradza zachowania przestępcze i może spowodować obniżenie sprzedaży nowych pojazdów o ponad 30%.
„Legalizacja przemycanych pojazdów jest błędem” – powiedział. „Będzie to miało wpływ na gospodarkę, a także spowoduje zanieczyszczenie środowiska”. Co istotne, sprzedaż nowych pojazdów w kraju spadła o 20% w ciągu pierwszej połowy 2021 r. w porównaniu z tym samym okresem w 2019 r.
Wielu urzędników również jest negatywnie nastawionych do programu prezydenta Meksyku, swoje stanowisko argumentując tym, że przemyt samochodów stał się głównym zajęciem karteli działających wzdłuż granicy. Niektórzy prowadzą nawet legalne firmy po obu stronach, aby ułatwić ten proces, jednocześnie służące jako front dla handlu ludźmi i narkotykami.
Jedną z konsekwencji tak lukratywnego przemytu jest podwyższona kradzież samochodów w amerykańskich stanach graniczących z Meksykiem. W niektórych jest ona nawet czterokrotnie wyższa niż w innych częściach kraju!