Czym żyła zmotoryzowana Polska 50 lat temu? Między innymi zacieśnianiem współpracy między czasopismami motoryzacyjnymi z naszego regionu, trudnościami w rozwoju krajowego motorsportu, zawodami dziennikarzy i zacieśniającą się współpracą francusko-włoską w dziedzinie budowy aut dostawczych. Zajrzyjmy do wydania „Motoru” z 25 listopada 1973 r.
Spotkanie na szczycie: w Czechosłowacji przedstawiciele ośmiu czasopism motoryzacyjnych krajów Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (takiej wschodniej Unii Europejskiej, ale bez wspólnej waluty, za to z Ładami, Skodami i FSO zamiast Mercedesów, BMW i VW) mieli okazję zapoznać się z najnowszymi samochodami sportowymi naszego południowego sąsiada.
Na okładkowym zdjęciu – bolid marki Metalex. Oczywiście nie obyło się bez podpisania protokołu o współpracy między bratnimi czasopismami.
Skutki uboczne szybkiego rozwoju krajowej motoryzacji w tamtym okresie: coraz trudniej było odnosić sukcesy w rajdach, dysponując amatorsko przygotowanym pojazdem, nawet zachodniej marki. Rosnące zaangażowanie krajowych producentów (głównie FSO) w rywalizację sprawiało, że zawodnicy spoza zespołu fabrycznego nie mieli większych szans na odniesienie sportowego sukcesu, niezależnie od talentu. Brzmi znajomo? Dokładnie te same problemy trapią zawodników pół wieku później. Takie małe pocieszenie.
Do tego dochodziły inne wątpliwości. Stale rosły prędkości rozwijane przez załogi. Zły stan dróg budził jednak z jednej strony wielkie obawy odnośnie bezpieczeństwa, z drugiej – sprzyjał szybkiemu zużyciu sprzętu. W dodatku zawody często odbywały się w nocy, aby ograniczyć uciążliwości dla okolicznych mieszkańców, a także były rozciągnięte na kilka województw – to wszystko utrudniało wzięcie w nich udziału rzeszy zawodników.
Okazja do zapoznania się z rynkowymi nowościami na naszym rynku: rajd dziennikarzy zorganizowany przez Zakład Samochodów Rolniczych Polmo w Poznaniu. Ten, który właśnie ruszył z rolniczymi Tarpanami. Ale nie ograniczono się tylko do tego modelu. Dziennikarze mieli okazję, by sprawdzić w sportowo-zręcznościowych próbach Polskie Fiaty (126p, 127p, 128p, 125p i 132p), Zastavy 101, Syreny, a nawet Stary 266. Z pewnym zdziwieniem stwierdzono, że oferta krajowego przemysłu motoryzacyjnego jest bardzo szeroka i całkiem nowoczesna na swoje czasy.
Oto pierwszy efekt współpracy w dziedzinie aut dostawczych między Citroenem i Fiatem, oznaczony pierwotnie symbolami C32/35 (wersja francuska) lub 242 (włoska). Brakuje trzeciego bliźniaczego modelu od Peugeota? W tamtych czasach była to jeszcze konkurencja, niepowiązana finansowo ze wspomnianą dwójką. I na rynku oferowała już od 10 lat swój model – J7.
Co ważne, wszystkie przywołane tu samochody dysponowały konstrukcją obowiązującą w zasadzie do dzisiaj – z przednim zespołem napędowym i samonośnym nadwoziem, ułatwiającym tworzenie odmian pochodnych. Następca był już wspólny dla trzech wspomnianych marek.