Kilka europejskich krajów szykuje się na kryzys energetyczny. Jednym z nich jest Szwajcaria, której rząd właśnie przedstawił pakiet środków zaradczych. Ich trzeci etap przewiduje zakaz korzystania z samochodów elektrycznych.
Szwajcaria jest w dużej mierze zależna energetycznie od Francji, która ma obecnie problemy, prowadzące do niedoborów energii elektrycznej. W rezultacie Francuzów wspomagają Niemcy, sami borykający się z kryzysem wywołanym wojną w Ukrainie i odpowiedzią Rosji na sankcje wprowadzone przez zachód.
W związku z tym szwajcarski rząd przygotował pakiet środków mających na celu zapobieganie niedoborom prądu. Składa się on z kilku etapów, z których pierwsze dwa dotyczą poboru energii elektrycznej przez gospodarstwa domowe.
W ich przypadku chodzi m.in. o zmniejszenie temperatury w gospodarstwach z ogrzewaniem elektrycznym, a także ograniczenie korzystania z takich urządzeń, jak pralka, żelazko czy suszarka.
Trzeci etap dotyczy już samochodów elektrycznych. Jeśli kraj zostanie zmuszony do wprowadzenia go, „elektryki” będą mogły być używane wyłącznie w naprawdę wymagających tego sytuacjach.
Zakaz nie obejmuje więc wizyt lekarskich, praktyki zawodowej, zaopatrzenia czy konieczności odbycia wyjazdów służbowych. W praktyce oznacza to więc, że używanie większości „elektryków” będzie zabronione. Nie wiadomo jednak, jak zostanie to uregulowane oraz co czeka tych, którzy złamią zakaz. Trzeci krok pozostawia, przynajmniej na razie, pole do pewnej interpretacji.
Poza tym obejmuje on również zakaz korzystania z wanny z hydromasażem, solarium czy z... sauny oraz fotela masującego.