Hyundai właśnie pokazał długo zapowiadanego Ioniqa 9. Mierzący ponad 5 m długości SUV bez dwóch zdań będzie najdroższym modelem tej marki. Cena? Może przekroczyć 400 tys. zł!
Tak wysoką cenę ma uzasadniać nie tylko zaawansowana konstrukcja tego samochodu, ale również jego jakość i wyposażenie. Koreańczycy są bardzo pewnie siebie i jako rywala wskazują m.in. Mercedesa, ale chętnie „obsłużą” również klientów Range Rovera.
Zupełnie nowy Hyundai Ioniq 9 to największy i najbardziej luksusowy przedstawiciel rodziny elektrycznych modeli tej marki. Powstał na rozciągniętym wariancie platformy E-GMP.
Pomiędzy zderzakami ma 506 cm, na szerokości mierzy 198 cm, a na wysokość – 179 cm. Do tego dochodzą bardzo duży rozstaw osi, wynoszący 313 cm, a także wyjątkowo niski (jak na SUV-a) współczynnik oporu powietrza o wartości 0,259 (z cyfrowym lusterkami bocznymi).
Udało się go uzyskać nie tylko, dzięki opływowej sylwetce, ale również za sprawą m.in. aktywnych klap aerodynamicznych pod maską, zoptymalizowanych obręczy kół czy anten ukrytych w nadwoziu.
Hyundai Ioniq 9 korzysta z wyjątkowo dużej baterii trakcyjnej (110,3 kWh netto) i 800-woltowej architektury elektrycznej. Dzięki temu ładowanie jej w zakresie od 10 do 80% zajmuje 24 minuty (przy użyciu ładowarki 350 kW). Poza tym to koreańskie auto zaopatrzono w funkcję V2L, pozwalającej na „pożyczanie” prądu.
Do wyboru będą trzy warianty układów napędów i jedna pojemność baterii. Tylnonapędowa, 218-konna wersja Long Range RWD wytwarza 218 KM, od 0 do 100 km/h rozpędza się w 9,4 s i legitymuje zasięgiem 620 km (według WLTP).
Kolejne odmiany mają już po 2 silniki, z tym że tylny zawsze ma 218 KM. W Long Range AWD do pary ma on przedni o mocy 95 KM, a w wariancie Performance AWD – 218 KM. Osiągi? 0-100 km/h zajmuje, odpowiednio, 6,7 i 5,2 s.
Koreańczycy chwalą się, że ich nowe dziecko dysponuje dwustopniowym falownikiem (zwiększa wydajność), zoptymalizowanym planerem tras czy innym przełożeniem tylnego silnika, pozwalającym uzyskać wyższy moment obrotowy.
Na drodze nowe auto ma być przede wszystkim bezpieczne i komfortowe. O to pierwsze dba multum systemów wsparcia, natomiast o drugie – m.in. samopoziomujące amortyzatory czy „hydro-tuleje”, mające ograniczyć przenoszenie wibracji z drogi.
Koreańczycy zadbali także o skrupulatne wyciszenie nadwozia, m.in. za pomocą podwójnych szyb bocznych, czy opon pochłaniających dźwięk. W odwodzie jest też aktywny system redukcji hałasu.
Ioniq 9 korzysta m.in. z wektorowania momentu obrotowego, kontroli stabilności bocznego wiatru, czy nawet z systemu rozpoznającego rodzaj nawierzchni za pomocą sztucznej inteligencji i dostosowującego pod niego ustawienia auta.
Co istotne, jest w stanie holować przyczepę o masie sięgającej 2500 kg.
Hyundai Ioniq 9 w swojej bardzo przestronnej kabinie, w której użyto licznych „zrównoważonych” materiałów, ma 6 lub 7 miejsc. Do tego dochodzą dwa bagażniki. Przedni mierzy 52 lub 88 l (odmiana RWD), natomiast tylny – od 620 l przy rozłożonych trzech rzędach siedzeń.
W aucie mogą znaleźć się fotele typu Relaxation, oferujące m.in. rozkładane podnóżki, funkcję odchylania czy masaż. Siedzenia drugiego rzędu dają się obrócić o 180 stopni lub złożyć.
Hyundai chwali się przesuwaną na odcinku 19 cm konsolą środkową, która zapewnia aż 18,2-litrową przestrzeń do przechowywania. Poza tym zawiera ona rozkładane podłokietniki, a po cofnięciu pozwala na swobodne przesiadanie się z fotela kierowcy na ten obok (lub na odwrót).
Deskę rozdzielczą m.in. z fizycznym panelem klimatyzacji, zdominowały dwa ekrany o przekątnej 12 cali, ukryte pod wspólną, zakrzywioną taflą. Centralny oferuje m.in. zdalne aktualizacje, bezprzewodową łączność ze smartfonami (Android Auto i Apple CarPlay) czy asystenta głosowego, opartego na sztucznej inteligencji.
Wewnątrz znajdziemy też sterylizator UV-C, a otwarcie auta umożliwi cyfrowy klucz. Co istotne, wszystkie gniazda USB-C mają moc 100 W, umożliwiając szybkie ładowanie m.in. smartfonów.
Hyundai Ioniq 9 na początku zadebiutuje w Korei Południowej oraz w Stanach Zjednoczonych. Na tych rynkach pojawi się w pierwszej połowie 2025 roku.
Trafi również do Polski. Ile zapłacimy za to auto? Podpowiedź może przyjść choćby z Wielkiej Brytanii, gdzie ma ono kosztować około 80 000 funtów, czyli jakieś 417 000 zł.