Pod Oświęcimiem zginęło trzech młodych mężczyzn. Samochód wypadł z łuku drogi i uderzył w słup. Ponownie, jak kilka tygodni temu w Krakowie, było to Renault Megane R.S., tyle że nowszej generacji. Szkoda, że po wypadku Patryka P. władza nie rozpoczęła pracy nad surowszymi przepisami dla takich kierowców, jak ma to miejsce np. w Australii czy Francji.
Wypadek wydarzył się z piątku na sobotę około godziny 3:30 w miejscowości Haremęże na ul. Borowskiego. Autem podróżowało trzech młodych mężczyzn. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że kierowca Renault Megane R.S. stracił panowanie nad pojazdem, po czym auto wypadło z jezdni i uderzyło w przydrożny słup energetyczny.
Świadkowie, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, donoszą, że kierowca znajdował się poza pojazdem. Z francuskiego samochodu udało się im wydobyć jednego z pasażerów, a drugiego zdołali wydostać dopiero strażacy. Niestety, pomimo reanimacji, mężczyzn nie udało się uratować.
Jak donoszą policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu – „w trakcie przeprowadzonych czynności ustalono, że byli to trzej mieszkańcy powiatu pszczyńskiego. Kierujący 21-latek oraz dwaj pasażerowie w wieku 17 i 23 lat. Samochód, którym mężczyźni podróżowali był wypożyczony”.
Aktualnie trwają dalsze czynności mające na celu dokładne ustalenie okoliczności, w jakich doszło do tego tragicznego wypadku.
Renault Megane R.S., tyle że poprzedniej generacji podróżował Patryk P., który w nocy z 14 na 15 lipca urządził sobie szaleńczą jazdę po ulicach Krakowa. Również skończył się on śmiercią wszystkich osób na pokładzie. Na domiar złego kierowca tego auta był pijany – miał 2,3 promila alkoholu etylowego we krwi i 2,6 promila w moczu.
Niedawno śledczy podali, że Renault Megane R.S. Patryka P. było pozbawione kanapy. W rezultacie pasażerowie w drugim rzędzie podróżowali nieprzypięci pasami i z pogwałceniem zasad bezpieczeństwa.
Aktualna generacja Renault Megane R.S. dysponuje turbodoładowanym silnikiem 1.8. Początkowo był on dostępny w dwóch wariantach mocy – 280- i 300-konnym w odmianie Trophy. Z mocniejszym z nich to francuskie auto od 0 do 100 km/h rozpędza się w 5,7 s i jest w stanie pojechać z prędkością 255 km/h.
Najciekawszy element Renault Megane R.S. stanowi układ czterech kół skrętnych 4Control. Przy niedużych prędkościach tylne koła skręcają się w zakresie do 2,7 stopnia w przeciwnym kierunku do przednich, co ma poprawić zwrotność samochodu, np. w mieście.
Z kolei przy wyższych wychylają się one w tym samym kierunku co przednie – maksymalnie do 1 stopnia. W zwyczajnych trybach odbywa się to powyżej 60 km/h, a w najostrzejszym Race – powyżej 100 km/h.
W rezultacie w Megane R.S. rozstaw osi ulega wirtualnemu skróceniu. Dzięki temu auto chętnie reaguje na ruchy kierownicą i staje się bardziej zwarte.
Oczywiście to, że zarówno pod Oświęcimiem, jak i w Krakowie doszło do tragicznych wypadków za kierownicą Renault Megane R.S. nie oznacza, że francuski hot hatch jest samochodem niebezpiecznym. Taki staje się dopiero w rękach nieodpowiedzialnych kierowców.
Szkoda jednak, że znów zginęli młodzi ludzie. To pokazuje, że taka tragedia, jaka wydarzyła się w Krakowie, a wynikająca z głupoty, brawury, braku odpowiedzialności itp., jeśli już nawet zmusza do jakiejkolwiek refleksji, to tylko przez chwilę.
Pomimo zaostrzonych przepisów, coraz wyższych mandatów nadal istnieją kierowcy, którzy drogi publiczne traktują jak odcinki specjalne czy tory wyścigowe. Aż dziw bierze, że do tej pory ustawodawcy nie wytoczyli ciężkich dział przeciwko takim kierującym.
Przykładem odpowiednich działań może być choćby Australia. Pod koniec 2024 roku wejdzie w życie specjalne prawo jazdy dla posiadaczy supersamochodów. Jest to następstwo głośnego w tym kraju wypadku, w wyniku którego na chodniku śmierć poniosła 15-latka. Zabił ją kierowca Lamborghini Huracana.
Od 1 grudnia 2024 roku w Australii, aby prowadzić supersamochód, trzeba będzie ukończyć specjalne szkolenie. Dopiero po nim kierowca otrzyma prawo jazdy klasy U. Kurs ma na celu upewnienie się, że prowadzący samochody typu UHPV (supersamochody z listy 200 modeli, którą stworzyli Australijczycy) będą świadomi zagrożeń związanych z poruszaniem się nimi.
Jakie to auta? Na liście znalazły się modele o stosunku masy do mocy przekraczającym 370 KM na 1 tonę. Nie obejmuje ona pojazdów ciężarowych, autobusów oraz motocykli.
Co ważne, od 1 grudnia 2024 roku, gdy nowe prawo jazdy stanie się obowiązkowe, kierowcy superaut nie będą mogli dezaktywować układów ASR czy ESP. Za wyłączenie ich na drogach publicznych będzie grozić mandat w wysokości 5000 dolarów australijskich (około 13 300 zł).
We Francji trwają z kolei przygotowania do zmiany przepisów drogowych. W związku z apelami rodzin ofiar wypadków, które od lat dążą do zaostrzenia przepisów, w miejsce dotychczas stosowanego pojęcia nieumyślnego spowodowania śmierci ma się pojawić nowe sformułowanie.
Będzie ono dotyczyć kierowców, którzy pod wpływem alkoholu lub narkotyków doprowadzili do śmierci innych uczestników ruchu. Takie osoby będą oskarżone o... zabójstwo drogowe.
Dalej, jak dotychczas, będzie im grozić kara 10 lat pozbawienia wolności lub nawet 100 tys. euro grzywny.
Może warto, aby nasi ustawodawcy w obliczu podobnych wypadków jak te w Oświęcimiu i Krakowie przyjrzeli się innym krajom i zaczęli wyciągać wnioski? Najwyraźniej nasze prawo nadal jest zbyt mało surowe... A policjanci i inne służby – często zbyt ślepe na poczynania niektórych kierowców.
W końcu o wyczynach Patryka P. na drogach internet trąbił od dawna...