W Polsce nie brakuje torów wyścigowych, które są udostępniane także „zwykłym” kierowcom. Dzięki temu każdy zainteresowany może spróbować sił w szybkiej, ale wciąż bezpiecznej jeździe i lepiej poznać zarówno własne możliwości, jak i swojego auta. Co równie ważne, na tor można zabrać dosłownie każdy samochód.
Miłośnicy sportu motorowego nie mają powodu do narzekania. Na terenie kraju nie brakuje ciekawych obiektów. Najbardziej legendarne to tory w Poznaniu, Kielcach i Słomczynie, do których niedawno dołączył Kamień Śląski.
Ale nie można też zapominać, że do rywalizacji używane są też nieczynne wojskowe lotniska czy Ośrodki Doskonalenia Techniki Jazdy, które miały stać się kluczowym ogniwem doszkalania początkujących kierowców, ale w związku z zawieszeniem tych zmian znacznie częściej są używane do sportowej rywalizacji.
Nim infrastruktura została rozwinięta do obecnego poziomu, łatwiej było wystartować w KJS-ie (skrót od Konkursowa Jazda Samochodowa), czyli imprezie stanowiącej przedsmak rajdów. Niestety w pełnym słowa tego znaczeniu – wyboje, szutrowe łączniki czy okalające drogę krawężniki lub drzewa nie należały do rzadkości.
W efekcie duże były nie tylko emocje, ale i ryzyko uszkodzenia pojazdu w przypadku popełnienia błędu. Margines bezpieczeństwa jest większy w przypadku imprez nazywanych track day (ang. dzień na torze). To zasługa konstrukcji torów – w newralgicznych miejscach nitka asfaltu jest zwykle otoczona równą trawą i żwirowymi pułapkami czy chociaż bandami z opon. Popełnienie błędu może zakończyć się więc na strachu lub lekkich uszkodzeniach pojazdu.
Nie zamierzamy tu oczywiście nikogo przekonywać, że auta rozbić nie sposób – track day, podobnie jak inne formy motosportu, jest obarczony ryzykiem. Kierowca może je ograniczać, prowadząc auto w zakresie swoich umiejętności oraz możliwości pojazdu.
Samochód nie musi być w żaden specjalny sposób przygotowany, bo z założenia na track day można stawić się każdym sprawnym technicznie i ubezpieczonym pojazdem – aczkolwiek na danej imprezie mogą obowiązywać ograniczenia wiekowe czy wymóg posiadania klatki bezpieczeństwa przy stosowaniu opon typu slick. Bez modyfikacji raczej nie ma co marzyć o najwyższych lokatach w klasie, ale na doskonałą zabawę i poznanie zachowania swojego auta w krytycznych sytuacjach – jak najbardziej.
Jazda po torze wystawia na próbę wiele podzespołów – w tym silnik, skrzynię biegów, hamulce, zawieszenie i opony. Warto więc szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie, kiedy wymienialiśmy olej i sprawdzaliśmy jego poziom oraz czy wybrane elementy nie znajdują się na granicy zużycia. Jeżeli tak, to dokonajmy stosownych napraw i czynności serwisowych przed wyruszeniem na tor.
Zmniejszenie prześwitu obniża położenie środka ciężkości, a utwardzenie sprężyn, amortyzatorów i stabilizatorów trzyma w ryzach przechyły nadwozia, co sprzyja uzyskiwaniu dobrych czasów na równych nawierzchniach.
Sztywne ściany boczne, duża powierzchnia przylegania i przyczepna mieszanka opon umożliwiają uzyskiwanie lepszych wyników. Sportowe opony zapewniają jednak słabą trakcję w deszczu.
Podstawa to po prostu sprawny układ hamulcowy. Kolejnymi etapami są montaż klocków i tarcz o podwyższonych współczynnikach tarcia oraz wyższej odporności na temperaturę. Najlepsze rezultaty przynosi montaż większych tarcz.
Zespolenie kierowcy z pojazdem za pomocą kubełkowego fotela i wielopunktowych pasów daje więcej informacji na temat rezerw przyczepności oraz podnosi bezpieczeństwo.
Zwłaszcza w autach, które nie mają regulacji kolumny kierownicy montaż sportowej kierownicy z dużym odsadzeniem i dobrze dobraną nabą może ułatwić znalezienie odpowiedniej pozycji „za sterami”. Nie warto przesadzać ze zmniejszaniem rozmiaru kierownicy – ok. 35 cm średnicy to optimum.
Rurowy szkielet chroni przed skutkami dachowania i zderzeń. Alternatywą dla pełnej klatki są tzw. półklatki lub pałąki przeciwkapotażowe.
Niska masa starszych aut nie bierze się znikąd. Wiele modeli ma wątłe karoserie, które zaczynają „pracować” zwłaszcza po modyfikacji zawieszenia i użyciu przyczepnych opon. Sztywność nadwozia można poprawić rozpórkami przednich i tylnych kielichów amortyzatorów oraz innych sekcji karoserii.
Standardowe polisy AC nie chronią przed szkodami powstałymi podczas zawodów. Trzeba dokupić droższe ubezpieczenie. W przypadku OC na ochronę można liczyć, ale chęć używania auta w sporcie należy zgłosić przy zawieraniu polisy. Gdy ubezpieczyciel sam wykryje sportowe użytkowanie, może dokonać rekalkulacji składki.
Jeżeli użytkowane przez nas auto formalnie nie jest nasze, warto sprawdzić umowy – zwykle zakazują (nie zawsze wprost) używania pojazdu w imprezach sportowych.
Zdecydowana większość kierowców ma do dyspozycji jeden samochód. Może być on z powodzeniem używany do udziału w track dayach. Najczęstsze modyfikacje takich pojazdów dotyczą tuningu silnika (często elektronicznego), usztywnienia i obniżenia zawieszenia oraz wzmocnienia hamulców.
Rosnącą popularnością cieszą się track daye przeznaczone dla właścicieli starszych pojazdów, np. Classicauto Cup. To zupełnie zrozumiałe. Youngtimery czy klasyki pełnią zwykle rolę drugiego auta w rodzinie, które jest użytkowane okazjonalnie. Można więc połączyć przyjemne z pożytecznym i wybrać się z nimi na tor. Tym bardziej że na celowniku wielu miłośników starszej motoryzacji są mające więcej charakteru modele czy wersje z mocniejszymi silnikami.
Regulamin większości track dayów nie wyklucza startowania w nich pojazdami profesjonalnie przygotowanymi do motorsportu – o ile nie są to niezarejestrowane i nieubezpieczone samochody do wyścigów płaskich czy górskich. Użycie takiego sprzętu nie oznacza bynajmniej łatwiejszej walki o czołowe lokaty. Wręcz przeciwnie.
Kierowcy aut przygotowanych do sportu rywalizują często w odrębnych klasach, które dodatkowo mogą być dzielone ze względu na pojemność czy moc silnika. Warto pamiętać, że obecność klatki czy wielopunktowych pasów to nie tylko bezpieczeństwo, ale i... problem – obecnie z uzyskaniem badania technicznego, a w przyszłości, po wejściu regulacji dotyczących samochodów wyczynowych, będzie oznaczało konieczność dowiezienia pojazdu na tor na lawecie (co zwykle i tak jest praktykowane).
Na track dayach spotykają się miłośnicy motoryzacji. Kto ma firmę z nią związaną, może użyć auta jako skutecznej powierzchni reklamowej. Prezentowane Subaru BRZ jest pojazdem służbowym kierownika sieci sklepów z akumulatorami, który jednocześnie jest fanem rywalizacji na torach. Poza oklejeniem w BRZ zmodyfikowano zawieszenie i hamulce, powiększono chłodnicę wody oraz dołożono chłodnicę oleju.
Track daye zyskują na popularności w całej Europie. To sposób na spędzanie wolnego czasu w gronie przyjaciół lub z rodziną, a zarazem bezpieczna forma poznania możliwości swoich oraz pojazdu. Ceny uczestnictwa w imprezach na torach są zróżnicowane. Wraz z zakupem paliwa na dojazd zwykle da się zmieścić w kwocie kilkuset złotych. W zamian można liczyć nawet na kilka godzin jazdy po torze. Po takim treningu znika potrzeba szybkiej jazdy w ruchu ulicznym.