Kupujesz sprowadzone auto? Oto 6 rzeczy, na które musisz zwrócić uwagę, żeby nie dać się oszukać
archiwum
Zakup samochodu
Kupujesz sprowadzone auto? Oto 6 rzeczy, na które musisz zwrócić uwagę, żeby nie dać się oszukać
Sebastian Sulowski
02.05.2023 17:00
Zakup sprowadzonego pojazdu oznacza spore ryzyko. Sprawdź, na co trzeba zwrócić uwagę, aby nie paść ofiarą nieuczciwych sprzedawców.
Nieuczciwi handlarze używanych samochodów mają znacznie większe możliwości oszustw niż tylko cofanie licznika przebiegu czy ukrywanie powypadkowej przeszłości.
Coraz częściej stosowanym przez nich chwytem jest przerabianie dokumentów. W ten sposób można zmniejszyć opłaty przy rejestracji, zaniżyć liczbę poprzednich właścicieli, a nawet fałszować kraj pochodzenia samochodu. Na co szczególnie należy uważać i gdzie szukać potencjalnych pułapek?
Jednym z najbardziej powszechnych oszustw jest zaniżanie wartości auta (niekiedy odbywa się za zgodą i wiedzą kupującego), dzięki czemu można zapłacić niższą akcyzę. Takie fałszerstwo opłaca się przy pojazdach z silnikami o pojemności powyżej 2 litrów, gdzie stawka podatku wynosi aż 18,6%.
Urząd celny ma 5 lat na weryfikację deklaracji akcyzowej, podpisów, danych osobowych kupującego i sprzedającego oraz wartości auta.
Teoretycznie za tego typu oszustwo grozi więzienie. Co więcej, nasz wymarzony samochód może zostać skonfiskowany na poczet niezapłaconego podatku. Fałszowanie dokumentów nie byłoby tak powszechne, gdyby nie specyfika polskiego rynku aut używanych. Handlarze po prostu wykorzystują luki w systemie rejestracji samochodów z importu.
Jak nie zostać ich ofiarą? Przed kupnem auta sprowadzonego np. z Niemiec zawsze domagajmy się pokazania oryginalnych dokumentów pojazdu. Jeśli sprzedawca twierdzi, że zgubił brief, to wystarczający argument, aby odpuścić sobie taki zakup.
Auto bez opłaconego VAT-u
Zagraniczna firma „słup” kupuje pojazd i odsprzedaje go do polskiego komisu. Firmy sprowadzające samochody używane kupują auta po cenie netto (przed opodatkowaniem). W ramach transakcji handlarze używają fikcyjnego pośrednika – firmy określanej jako „słup”.
Kupuje ona auto i odsprzedaje do Polski. „Słup” nigdy nie rozlicza się z podatku, bo firma przestaje istnieć. Nieuczciwy handlarz wystawia fałszywą umowę kupna-sprzedaży, gdzie jako cenę wpisuje kwotę bez uwzględnienia należnego podatku VAT, który powinien zapłacić „słup”, nie informując klienta, że od samochodu nie został zapłacony podatek VAT. Dzięki temu może zaoferować cenę bardziej atrakcyjną niż komis, który prawidłowo rozlicza się z podatków.
Kierowca kupujący feralne auto jest zadowolony, bo kupił je tanio.
Służby zajmujące się ściganiem przekrętów dotyczących VAT mogą po numerze VIN łatwo namierzyć ostatniego właściciela auta będącego przedmiotem przestępstwa. Gdy to nastąpi, możemy być pewni, że sprawa skończy się konfiskatą pojazdu.
Płatnikiem VAT jest klient, który – nawet jeśli nie wie, że kupił auto bez podatku – powinien go zapłacić.
Większość sprawdzonych pojazdów to „auta gotowe do rejestracji”, może się jednak okazać, że poprzedni właściciel nie opłacił lub zaniżył wartość wymaganych ceł czy akcyzy.
W tym przypadku trzeba działać jeszcze przed podpisaniem umowy sprzedaży, ponieważ w przypadku braku opłat lub ich zaniżenia będziemy mieli problem z zarejestrowaniem pojazdu i trzeba będzie je zapłacić samodzielnie, co może mocno podwyższyć cenę auta. W związku z tym oprócz standardowych dokumentów (umowa lub faktura oraz „papiery” pojazdu) należy żądać od sprzedającego dokumentu potwierdzającego zapłatę akcyzy lub dokumentu potwierdzającego brak takiego obowiązku.
Jeśli pojazd został sprawdzony spoza UE, sprzedającego należy prosić także o dodatkowe dokumenty odprawy celnej lub zapis na fakturze określający numer, datę i miejsce tej odprawy oraz sprawdzić wartość pojazdu w deklaracji – powinna być zbliżona do ceny sprzedaży.
Za ewentualną dopłatę akcyzy odpowiada nowy właściciel.
Umowa „na Niemca”
Komis kupuje samochód od osoby prywatnej, np. w Niemczech. Handlujący samochodami sprowadzanymi z Unii starają się ograniczyć własną odpowiedzialność za stan towaru, jaki sprzedają klientom. Istnieje taka możliwość, jeśli pojazd z importu został kupiony od prywatnej osoby i nie został jeszcze zarejestrowany w Polsce. Na umowie kupna-sprzedaży wpisuje się dane obcokrajowca.
Aby uniknąć nieprzyjemności związanych np. z rękojmią, na zawieranej z nami umowie kupna-sprzedaży handlarz wpisuje dane np. Niemca, od którego wcześniej kupił auto. W dokumencie, który dostajemy wraz z autem, widnieje jego sfałszowany podpis. Klient formalnie kupuje więc samochód od poprzedniego właściciela zamiast od komisu.
Bardzo często cena w takiej fikcyjnej umowie jest mocno zaniżona. Chodzi o to, aby klient zapłacił niższą akcyzę. Reszta pieniędzy za używane auto wędruje „pod stołem”. Niektórzy handlarze proponują taki na pierwszy rzut oka korzystny finansowo układ.
Na umowie może też być wpisana faktyczna wartość rynkowa auta, bowiem urzędy celne mogą ją weryfikować za pomocą np. cenników EuroTaxu i w razie znacznej różnicy mogą domagać się dopłaty podatku. W obu przypadkach problemem nie jest jednak wartość auta i podatku akcyzowego, a dane sprzedającego. W ten sposób to my jesteśmy bowiem faktycznym importerem, a nie komis, od którego kupiliśmy samochód.
Dane faktycznie sprzedającego auto używane nie widnieją na żadnych dokumentach dotyczących samej transakcji. Tym samym nie ma mowy o rękojmi czy próbach dochodzenia niezgodności towaru z umową.
Urząd celny ma 5 lat na weryfikację deklaracji akcyzowej, wartości pojazdu i zgodności umów sprzedaży z faktycznym stanem.
Jednak nie tylko oszustwa podatkowe mogą być problemem. Auta z kierownicą po prawej stronie są u nas zauważalnie tańsze niż w przypadku analogicznych z kierownicą z lewej strony. Nawet po przystosowaniu „anglika” do ruchu prawostronnego dla potencjalnego klienta takie auto jest mniej warte niż podobny model np. z Niemiec. Można jednak łatwo ukryć jego pochodzenie. Z tego powodu fałszowany jest brief, czyli dokument potwierdzający wcześniejsze zarejestrowanie w Niemczech.
Klient kupuje samochód rzekomo pochodzący z Niemiec, a nie z Anglii. Samochody z Niemiec zarejestrowane już w Polsce cieszą się większym wzięciem niż pojazdy sprowadzone z Wielkiej Brytanii. Widząc dokument potwierdzający pochodzenie auta z niemieckiego rynku, klienci nie sprawdzają, czy samochód jest po „przekładce”.
Przekładka jest możliwa w każdym aucie, ale w niektórych przypadkach (BMW, Volkswagen) oznacza poważną ingerencję w konstrukcję. Taki pojazd może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa użytkowników.
Jeśli samochód został zarejestrowany już po „przekładce”, to trudno będzie udowodnić, że sprzedawca świadomie wprowadził nas w błąd.
Sprowadzony „dla siebie”
Niekiedy zdarza się, że handlarz okazyjnie kupuje mocno uszkodzony samochód, który będzie wymagać sporo nakładu pracy i czasu, zanim zostanie odsprzedany klientowi jako „bezwypadkowy z niewielkim przebiegiem”.
Przed sprowadzeniem do Polski i naprawą auto jest u nas rejestrowane. Jest to możliwe, bo wydziały komunikacji nie sprawdzają, czy pojazd jest fizycznie w Polsce. Podobnie urząd celny tego nie weryfikuje, a właściciel deklaruje jedynie, kiedy auto przekroczyło granicę Polski i od tej daty ma 14 dni na zapłatę akcyzy. Po kilku miesiącach od rejestracji auto jest oferowane jako „okazja”. Po naprawie i krótkim okresie eksploatacji handlarz sprzedaje „kupione dla siebie auto”, bo np. nagle potrzebuje pieniędzy.
Przekręt stosowany jest dość powszechnie, gdyż pojazdy już zarejestrowane w Polsce cieszą się większym wzięciem niż „gotowe do rejestracji”, nawet po wszystkich opłatach. Tymczasem kupienie auta zarejestrowanego wcześniej np. na właściciela komisu nie daje żadnej pewności co do jego bezwypadkowości.
Pamiętajmy, że data rejestracji w Polsce jeszcze o niczym nie świadczy. Samochód mógł równie dobrze stać na placu w Niemczech, podczas gdy z dowodu rejestracyjnego wynika, iż znajdował się już w kraju. Pojazd zarejestrowany np. od pół roku mógł całkiem niedawno przechodzić poważną naprawę, co więcej – bez gwarancji jej profesjonalnego wykonania.
PODSUMOWANIE
Nieuczciwi handlarze sprawdzonych używanych samochodów stosują różne chwyty, aby oszukać kupujących – przerabiają dokumenty, zmniejszając opłaty przy rejestracji, zaniżając liczbę poprzednich właścicieli lub fałszując kraj pochodzenia samochodu. Z tego powodu kupujący musi uważać i domagać się pokazania oryginalnych dokumentów pojazdu przed zakupem auta sprowadzonego z zagranicy.