Rosnące koszty napraw współczesnych samochodów nakręcają koniunkturę na używane silniki. Oto najbardziej poszukiwane jednostki na rynku.
Jednostki napędowe z drugiej ręki są bardzo często jedynym sposobem na naprawę samochodu przy zachowaniu akceptowalnych kosztów. Takich elementów jak zatarty wał korbowy czy pęknięty blok zazwyczaj nie warto naprawiać, ponieważ tanie zamienniki nie występują na rynku, a ceny nowych części z salonu zazwyczaj przewyższają wartość kilkuletniego samochodu.
Największym „zagłębiem” silników używanych jest oczywiście internet. Ogłaszają się w nim głównie stacje demontażu pojazdów oraz firmy wyspecjalizowane w handlu używanymi silnikami.
Głównym źródłem zaopatrzenia są zagraniczne firmy zajmujące się recyklingiem. W ofercie dominują silniki z samochodów powypadkowych, pokradzieżowych itp. Silniki pochodzące z legalnych źródeł mają zawsze dokumentację, którą jest choćby paragon potwierdzający sprzedaż. Żadne inne dokumenty nie są potrzebne kupującemu, ponieważ silniki są traktowane jak części zamienne bez konieczności wpisywania ich numerów do dowodu rejestracyjnego. Z jednej strony to olbrzymie ułatwienie dla klientów, z drugiej – furtka dla handlarzy częściami pochodzącymi z kradzieży.
Kupując używany silnik, należy sobie zdawać sprawę, że wymaga on kompleksowej obsługi. Przed zamontowaniem go do samochodu należy w nim wymienić olej z filtrami oraz kompletny rozrząd (jeśli producent przewiduje taką możliwość). Nie zaszkodzi także płukanie układu chłodniczego.
Pechowe wersje 1.9 TDI z kodami BXE oraz BLS zadebiutowały w 2005 roku i trafiły pod maskę większości popularnych modeli z Grupy VW. Nawet jeśli ich usterki zdarzają się sporadycznie, przy takiej liczbie silników sprawa nabiera rangi plagi.
Główna wada silnika BXE polega na tym, że już po przebiegu 150 tys. km pojawia się poważne ryzyko zatarcia panewek. Czasem ich stukanie da się usłyszeć, zanim rozleci się silnik. Najczęściej jednak do awarii dochodzi niespodziewanie.
Niektórzy mechanicy radzą profilaktyczną wymianę panewek. Wskazana jest także możliwie częsta wymiana oleju (co 10 tys. km).
Użytkownicy szukają silników w dobrym stanie, które są montowane w miejsce tych uszkodzonych. Największym zainteresowaniem cieszą się zadbane jednostki z aut powypadkowych.
We wszystkich przypadkach chodzi o egzemplarze wyprodukowane w latach 2005-2010. Trzeba jednak zwracać uwagę na kod silnika, ponieważ pod maskami tych modeli trafiały się także jednostki bez wad z innymi kodami.
Cena silnika używanego: 3-5 tys. zł
Najpopularniejszym modelem, w którym występuje ten silnik, jest Passat B6. Istnieje kilka generacji tej jednostki, które różnią się konstrukcją pompy oleju (w obliczu lawiny awarii producent starał się poprawić niedopracowane rozwiązanie). W autach używanych spotykamy jednostki po indywidualnych przeróbkach.
W tej jednostce występuje prawdziwa kumulacja niedoróbek konstrukcyjnych w układzie smarowania oraz w konstrukcji głowicy.
Profilaktyka przypomina walkę z wiatrakami. Możliwa jest jedynie regeneracja pompy oleju, która kosztuje nie mniej niż 1500 zł.
Ta jednostka zasługuje na pierwsze miejsce w zestawieniu, ale cieszy się przeciętnym zainteresowaniem, ponieważ użytkownicy starają się zastępować ją innymi podobnymi silnikami.
Najlepiej odczytać kod silnika na naklejce we wnęce na koło zapasowe. Najpopularniejszym modelem z tym silnikiem jest jednak bez wątpienia VW Passat B6.
Cena silnika używanego: 3-5 tys. zł
Problemy z trwałością turbosprężarek i zacieraniem się panewek sprawiły, że silników po przejściach nie opłaca się naprawiać.
Największe problemy z tym silnikiem pojawiają się w Lagunie II. Najtrwalsze 1.9 dCi spotykamy w dostawczych modelach Renault Trafic.
Zalecamy częstą wymianę oleju (co 10 tys. km). Co 100 tys. km warto profilaktycznie zregenerować turbosprężarkę i wyczyścić intercooler.
Typowe usterki oznaczają demolkę silnika, więc wymiana na inny używany jest jedynym rozwiązaniem.
Największe problemy sprawiają auta z silnikami 1.9 dCi wyprodukowane przed 2010 rokiem.
Cena silnika używanego: 2,5-3,9 tys. zł
Problemy z wtryskiwaczami wyeliminowano w okolicy 2005 roku (wówczas pojawiły się pierwsze modele 1.5 dCi z wtryskiem Siemens). Zacierające się panewki przestały być problemem mniej więcej od 2010 roku.
Ze względu na olbrzymią liczbę wersji występują spore problemy z precyzyjnym doborem używanego osprzętu lub całych silników.
Zachęcamy do wymiany oleju co 10 tys. km. W starszych autach mechanicy zalecają stosowanie dodatków czyszczących wtryskiwacze.
Zatarcie panewek oznacza demolkę silnika. W takim przypadku wymiana na używaną jednostkę jest jedynym rozwiązaniem.
We wszystkich przypadkach chodzi o egzemplarze wyprodukowane do 2010 roku.
Cena silnika używanego: 2,0-3,5 tys. zł
Dwulitrowe diesle stosowane w Mazdach 6 pierwszej i drugiej generacji są drogie w naprawach. Zaniedbania serwisowe prowadzą do całkowitego zniszczenia tego silnika.
Warto zdjąć miskę oleju i wyczyścić smok pompy oleju. Przyda się także wymiana uszczelek pod wtryskiwaczami i rozrządu.
Części do tego silnika są bardzo drogie. W razie awarii bardziej opłaca się kupić używany motor na chodzie niż remontować stary.
Cena silnika używanego: 3,5-4,5 tys. zł
Najwięcej problemów sprawiają silniki eksploatowane na autostradach. Najmniej – te w autach „niedzielnych kierowców”.
Zalecamy profilaktyczna wymianę łańcuchowego rozrządu po 100 tys. km. Wskazana jest także częsta kontrola poziomu oleju.
Po zerwaniu lub przeskoczeniu rozrządu w zasadzie nie nadaje się do naprawy. Często krzywią się delikatne korbowody.
W grupie ryzyka są wszystkie starsze Ople z silnikiem 1.4 z łańcuchem rozrządu, a także z należącymi do tej samej rodziny (XEP) silnikami 1.2 oraz 1.0. Uwaga: w roku 2005 na rynku pojawiła się krótka partia silników z wadliwymi wałkami rozrządu.
Cena silnika używanego: 2,5-4 tys. zł
Nadmierne zużycie oleju (litr na 1000 km) prowadzi do szybkiego uszkodzenia katalizatora, który zapycha się spalinami oleju.
Kierowca, który nie decyduje się na remont lub na wymianę silnika, musi systematycznie otwierać maskę i kontrolować poziom oleju. Niestety nie można ochronić katalizatora.
Wymiana silnika biorącego olej na taki sam używany mija się z celem. Kierowcy szukają tych jednostek dopiero wtedy, kiedy dojdzie do zatarcia panewek.
Problem dotyczy egzemplarzy wyprodukowanych w latach 2000-2005.
Cena silnika używanego: 2,5-4,0 tys. zł
Silnik jest wciąż produkowany, ale systematycznie przechodzi modernizacje. Na szczęście im jest nowszy – tym lepszy.
Zalecamy stosowanie wymaganego przez producenta oleju i jego częstą wymianę (np. co 10 tys. km). Nie należy zwlekać z wymianą całego rozrządu lub samego napinacza.
Silnik znalazł zastosowanie w sporej liczbie modeli, stąd duży popyt na używane jednostki.
Największe problemy sprawiają auta wyprodukowane przed 2010 rokiem.
Cena silnika używanego: 4,0-5,0 tys. zł
Producent przed długi okres naprawiał gratis uszkodzone silniki, pod warunkiem że użytkownik sam zgłosił problem w ASO.
Możliwie jak najszybciej należy wymienić łańcuch rozrządu (wymiana samego górnego napinacza nie rozwiązuje sprawy). Koszt to zwykle 3-3,5 tys. zł.
Lekceważenie konieczności wymiany rozrządu prowadzi do zniszczenia kół zębatych, a nawet do uszkodzenia silnika. Wówczas wymiana silnika jest jedynym rozwiązaniem.
Problem dotyczy dwulitrowych diesli wyprodukowanych głównie w latach 2006-2010.
Cena silnika używanego: 4,0-5,0 tys. zł
Zalecana jest profilaktyczna wymiana całego zespołu odmy (koszt ok. 400-500 zł) na nową, poprawioną. Czyszczenie starej pomaga tylko na krótki czas. Radzimy także zwrócić uwagę na hałas silnika. Jeśli pracuje głośno, warto wymienić kompensatory luzu zaworowego i rozrząd.
Problemy z odmą prowadza do zatarcia się silnika. Największy popyt na te jednostki występuje zimą.
Silnik pojawia się niemal we wszystkich małych i kompaktowych modelach z grupy VW.
Cena silnika używanego: 3,0-3,5 tys. zł
Ranking obala mit o tym, że silniki produkowane w jednym kraju są lepsze lub gorsze od tych produkowanych w innym. Mamy tu pełen zestaw konstrukcji z całego świata. Widać wyraźnie, że każda firma ma swoje lepsze i gorsze silniki, a „wpadki” zdarzają się mniej więcej proporcjonalnie do udziału w rynku.