Lista systemów obowiązkowo montowanych w autach wydłuża się z roku na rok. W 2022 r. Unia Europejska dołożyła do niej kolejny rozbudowany pakiet elementów. Teraz samochód musi być praktycznie nafaszerowany różnej maści czujnikami i zabezpieczeniami. A to wszystko nie pozostaje oczywiście bez wpływu na cenę nowego auta...
Obowiązek zapinania pasów został u nas wprowadzony w 1983 r. Dotyczył zresztą tylko przednich siedzeń i dróg poza obszarem zabudowanym.
Dużo więcej wymaganych systemów bezpieczeństwa na pokładzie zresztą nie było. Światła, w miarę działające hamulce i układ kierowniczy, może strefy trochę kontrolowanego zgniotu...
Ale te czasy to już prehistoria. Wymagania stawiane producentom samochodów rosły z roku na rok.
Początkowo skupiano się na ekologii, odejście od benzyn ołowiowych pokryło się z koniecznością stosowania katalizatorów, kolejne normy wymuszały stosowanie coraz bardziej rozbudowanych systemów oczyszczania spalin i monitoringu pracy silnika.
Później skoncentrowano się na rozbudowywaniu systemów podnoszących bezpieczeństwo jazdy – od obowiązkowych poduszek powietrznych przez ABS po układy ESP. To ciągle jednak było za mało.
W lipcu 2022 roku Unia Europejska wprowadziła rozbudowany pakiet nowych elementów obowiązkowych w aucie. Na początek dotyczy on tylko modeli wprowadzanych na rynek, rozszerzenie na wszystkie nowe sprzedawane auta ma nastąpić w roku 2024.
Wymagane systemy nie są niczym nowym na rynku, stosowane są nierzadko od kilkunastu lat, były jednak dotąd wyposażeniem opcjonalnym, często wykorzystywanym w modelach wyższych klas.
Teraz układy dbające o bezpieczeństwo muszą się pojawić w każdym aucie dostępnym w salonie, niezależnie od jego ceny. Przy trwających problemach z łańcuchami dostaw można spodziewać się z tym pewnych problemów. Ale wyjścia dużego nie ma – w innym razie w ogóle nie trafi się do klientów.
Najechanie na osoby podczas cofania, choć przydarza się przy małej prędkości, często powoduje poważne obrażenia – złamania, mocne stłuczenia itp. Wprowadzono więc obowiązek montażu systemu wykrywającego przeszkody przy jeździe tyłem.
Zwłaszcza podczas monotonnych podróży trasami szybkiego ruchu pojawia się tendencja do odrywania uwagi kierowcy od drogi. Prowadzić to może do bezwolnego opuszczania pasa ruchu czy zbyt późnej reakcji na hamujące przed nami pojazdy. Nowy system ma nas chronić przed takimi bardzo niebezpiecznymi sytuacjami.
O alkoblokadach, umożliwiających uruchomienie auta dopiero po wykonaniu testu trzeźwości mówi się od dawna, jako opcja takie wyposażenie było też dostępne na rynku (np. w Volvo). W nowych rozwiązaniach chodzi jednak o uwzględnienie w konstrukcji auta zunifikowanej instalacji, pozwalającej na łatwy montaż blokady w późniejszym okresie.
To kolejny system, który stosowany jest przez wielu producentów od lat, ale teraz ma się stać branżowym standardem. Chodzi o migające światła stopu w sytuacji nagłego, awaryjnego hamowania, ostrzegające kierowców z tyłu o potencjalnym niebezpieczeństwie.
Obowiązkowy ma być system monitorujący poziom zmęczenia i koncentracji kierowcy na sytuacji drogowej, ale na wszelki wypadek na wyposażeniu samochodu muszą znaleźć się jeszcze systemy wspomagające utrzymanie toru jazdy na zamierzonym pasie ruchu.
Kolejny poziom ochrony przed brakiem koncentracji kierowców – auto, w razie wykrycia zagrożenia najechania na poprzedzający pojazd (ale też rowerzystów czy pieszych przekraczających ulicę), musi być w stanie rozpocząć awaryjne hamowanie bez udziału kierowcy.
System ma zbierać dane z różnych czujników auta (kamer rozpoznających znaki, lokalizacji GPS, danych z map nawigacji) i ostrzegać kierowcę o przekroczeniu limitu prędkości dopuszczalnego na konkretnej drodze. W razie przekroczenia przepisów układ powinien wysyłać ostrzeżenia, np. w postaci większego oporu stawianego przez pedał gazu, zachęcające do zwolnienia tempa.
Na pokładzie auta ma być zamontowane urządzenie będące odpowiednikiem samolotowej „czarnej skrzynki”. Ma ono umożliwiać odczyt kluczowych parametrów jazdy (prędkość, czas hamowania, opóźnienia) z kilku sekund przed kolizją.
Spełnienie norm emisji Euro z 1993 r. wymagało stosowania katalizatorów. W Polsce obowiązek pojawił się w 1995 r.
Zunifikowany system diagnostyki pokładowej stał się obowiązkowy w autach benzynowych Europie od 2001 r., w dieslach od 2003 r.
W Unii od 2004 r., u nas dwa lata później wprowadzono obowiązek montażu układu w każdym sprzedawanym aucie.
Wprowadzenie normy Euro IV w 2006 r. w praktyce wymusiło stosowanie w dieslach filtrów cząstek stałych.
Poduszki są znane w motoryzacji od półwiecza, ale w Unii stały się obowiązkowym wyposażeniem aut w 2009 r.
Już od ponad 10 lat wszystkie auta sprzedawane na naszym rynku muszą mieć seryjne światła dzienne.
Wymagania dotyczą też opon. Etykiety wprowadzono w 2012 r. Zmodyfikowano je w 2021.
Wszystkie samochody sprzedawane w UE muszą być wyposażone w układ stabilizacji od 2014 r.
Bardziej przyjazny dla środowiska, ale jednocześnie dużo droższy. Obowiązkowy od 2017 r.
Od 2021 r. Obowiązkowe cyfrowe radio w aucie. Czyżby przygotowanie na kres pasma FM?
Każde rozszerzenie obowiązkowego wyposażenia napotyka opór. Tak było z ABS-em czy ESP – kierowcy mówili o zabieraniu im kontroli nad zachowaniem auta czy zanikiem umiejętności u innych. Z czasem do tego się przyzwyczailiśmy i dziś chyba niewiele osób narzeka na te systemy. Czy podobnie będzie z nowymi elementami? Faktem jest, że jazda samochodem zamienia się bardziej w sterowanie elektronicznego urządzenia.