Boostery to przenośne urządzenia do awaryjnego rozruchu silnika. Sprawdzamy działanie dwóch produktów tego typu – konwencjonalnego o masie kilku kilogramów i kieszonkowego, mogącego też pełnić rolę powerbanku.
Zapalone światła, włączone radio czy niesprawny alarm to tylko niektóre z przyczyn rozładowywania akumulatora w samochodzie. Większość kierowców spotkała się z sytuacją, kiedy po przekręceniu kluczyka w stacyjce spod maski dochodzi odgłos powolnego kręcenia silnika lub – co gorsza – jedynie stuki z rozrusznika. W takiej sytuacji, by uruchomić silnik, trzeba wymienić akumulator na sprawny lub do rozładowanego podłączyć zewnętrzne źródło prądu.
Najczęściej takim źródłem jest połączony za pomocą kabli rozruchowych akumulator innego auta. Jednak „pożyczenie” prądu z drugiego pojazdu nie zawsze jest możliwe. Zdarza się, że do rozładowania akumulatora dochodzi w miejscu, gdzie nie ma innych aut, kierowca nie posiada kabli lub samochód jest zaparkowany tak, że podjechanie drugim pojazdem okazuje się niemożliwe.
W tego typu problematycznych sytuacjach pomagają boostery – urządzenia do awaryjnego uruchamiania silnika. Mają one wewnętrzny akumulator, który za pomocą kabli z zaciskami można podłączyć do rozładowanej baterii.
Na rynku najczęściej spotyka się dwa rodzaje boosterów. Klasyczny to urządzenie ważące kilka kilogramów, bazujące na ołowiowym akumulatorze, wyposażone w uchwyt i solidne kable. Coraz bardziej popularne stają się tzw. powerbanki z funkcją awaryjnego uruchamiania samochodu. Ich zaletami są niewielkie rozmiary i mała masa. Dzięki zastosowaniu akumulatora w technologii litowo-jonowej urządzenie jest praktycznie kieszonkowe.
To właśnie rozmiary powerbanków budzą największe wątpliwości. Wielu kierowców zastanawia się, czy w ogóle jest możliwe, żeby urządzenie wielkości tabliczki czekolady pomogło w uruchomieniu silnika.
Dlatego postanowiliśmy przeprowadzić praktyczny test, który odpowie na podobne pytania.
Sprawdziliśmy działanie klasycznego boostera i takiego w formie powerbanku na trzech samochodach z różnymi silnikami. Oceniliśmy działanie boosterów przy lekko i silnie rozładowanym akumulatorze.
TESTOWANE PRODUKTY
Cena: 360 zł
Pojemność: 19 Ah
Prąd rozruchu: 1000 A
Dodatkowe funkcje: latarka, kompresor, port USB
Klasyczne urządzenie rozruchowe z ołowiowym akumulatorem. Wyposażone dodatkowo w kompresor, latarkę i gniazdo USB.
Cena: 170 zł
Pojemność: 6 Ah
Prąd rozruchu: 200 A
Dodatkowe funkcje: latarka, port USB
Wyposażony w litowo-polimerowy akumulator powerbank z funkcją awaryjnego uruchamiania silnika samochodu.
AUTA, KTÓRE WYKORZYSTALIŚMY DO SPRAWDZENIA DZIAŁANIA URZĄDZEŃ
PRZEBIEG TESTU
Na potrzeby testu rozładowaliśmy sprawne akumulatory do 11,5 V i 9 V. Pierwsza wartość odzwierciedla sytuację, gdy kierowca np. zostawi zapalone światła na kilka godzin. Wtedy rozrusznik kręci na tyle wolno, że silnik nie zapala. 9 V to napięcie, przy którym rozrusznik już nie obraca się, a kontrolki na zegarach gasną.
Rozładowane akumulatory dobrane były parametrami do silników samochodów, które brały udział w teście. Za każdym razem po podłączeniu baterii badaliśmy napięcie w instalacji elektrycznej. Przed podłączeniem boostera próbowaliśmy uruchomić silnik auta.
Po podpięciu boostera wykonywaliśmy próbę rozruchu silnika. Przed każdą rundą testów boostery były doładowywane „do pełna”. Warto wiedzieć, że funkcja rozruchu silnika w powerbanku działa tylko, gdy jest on maksymalnie naładowany. To w praktyce ogranicza liczbę prób uruchomienia silnika do jednej lub dwóch.
Wniosek
W sytuacji, kiedy akumulator jest rozładowany do stanu, w którym rozrusznik jeszcze „obraca” silnikiem, sprawdzą się urządzenia rozruchowe obu typów. Nawet niewielki powerbank poradził sobie z odpaleniem silnika wysokoprężnego.
Wniosek
Przy silnym rozładowaniu akumulatora obserwujemy wyższość urządzenia z klasycznym akumulatorem ołowiowym. W takiej sytuacji powerbank poradził sobie tylko z małym silnikiem benzynowym. Klasyczny booster zdał egzamin.
Kierowcy samochodów z niedużymi silnikami benzynowymi jako awaryjne źródło prądu mogą wybrać booster w postaci powerbanku. Użytkownicy diesli oraz aut z dużymi jednostkami napędowymi powinni kupić klasyczny booster z akumulatorem ołowiowym. Podobnie z osobami, które często uruchamiają samochód awaryjnie – tu też egzamin zda jedynie pełnowymiarowe urządzenie.