To porównanie nie będzie prostym zestawieniem osiągów i stosunku masy do mocy: Dodge Challenger, Jensen Interceptor i Opel Diplomat mają zbyt różne charaktery. To spotkanie ma przede wszystkim na celu wyłuskanie unikalnych cech tych znakomitych coupe V8 z lat 60. i 70. XX w.
Bawimy się stereotypami i do Jensena wkładamy tweedową marynarkę, do Opla – dwurzędowy garnitur z dżerseju, w przypadku Dodge’a wystarczy zaś swobodna flanelowa koszula w kratę. Jak mówi przysłowie, pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. A jeśli auto nie pasuje do stylu kierowcy, wówczas nawet najlepszy napęd nie pomoże...
Zacznijmy od Jensena Interceptora, którego sylwetka z ogromną tylną szybą zdecydowanie odbiega od typowego sportowego GT. Projekt jest jednak spójny, a wszystkie trzy generacje tylko nieznacznie różnią się od siebie wyglądem.
Na późniejsze bankructwo brytyjskiego producenta, poza osobliwym designem i rezygnacją z mocnych silników o dużej pojemności, prawdopodobnie wpłynęła też śmiała polityka cenowa: w 1975 r. czteromiejscowy model kosztował w Niemczech aż 79 900 marek, czyli mniej więcej tyle, co dziesięć ówczesnych Volkswagenów Beetle.
Stylistyka angielskiego samochodu wciąż budzi kontrowersje, ale jego tył, pieszczotliwie zwany „kulą dla złotej rybki”, czyni go niepowtarzalnym. Imponują także długa maska oraz wynoszący aż 2,67 m rozstaw osi – Jensen osiągnął swój cel: jego pojazd się wyróżnia i zapada w pamięć.
Opel Diplomat V8 Coupe prezentuje się zupełnie inaczej, kanciasty, surowy styl Bauhausu sprawia, że wygląda nowocześniej, ale też nieco mniej oryginalnie od wymyślnego brytyjskiego auta. W przeciwieństwie do limuzyny, coupe emanuje elegancją, która w 1965 r. idealnie pasowała do nowoczesnej architektury bungalowów z płaskim dachem. I choć wyceniony na 25 500 marek (w 1965 roku) Diplomat Coupe był znacznie tańszy od Jensena, to nie odniósł sukcesu.
Być może wynikało to z faktu, że sam Opel nigdy nie wspierał pięknego pojazdu budowanego przez Karmanna. Na samochodzie można znaleźć tylko dyskretne emblematy Opla. GM było odpowiedzialne za projekt i jego realizację. Firma z Russelsheim mogła jedynie dodać kilka akcentów. Amerykański emigrant nie przekonał niemieckiej klasy wyższej, więc prosty projekt upadł już na początku lat 70. Wyprodukowano zaledwie 347 egzemplarzy.
Zredukowany design Opla to dziś doskonały przykład stylu Bauhaus. Kilka szczegółów przywołuje ekscentryczne lata 60. Diplomat Coupe wciąż prezentuje się jednak elegancko, a miejscami nawet subtelnie. Mierzący 4,94 m Opel był jednym z najbardziej reprezentacyjnych pojazdów na wciąż całkiem pustych wówczas niemieckich drogach.
Dodge Challenger, u nas prezentowany w rzadkiej wersji R/T, jest projektem stojącym w całkowitej kontrze do obydwu konkurentów. To typowy przedstawiciel ery muscle carów, zaprojektowany przez Carla Camerona, twórcę Barracudy i Chargera.
Obok Jensena i Opla amerykańskie coupe wygląda na pierwszy rzut oka zaskakująco skromnie. Imponuje przede wszystkim efektownymi detalami. Charakterystyczny „nos” do tego stopnia zdefiniował amerykański pojazd, że Dodge 50 lat później nawiązał do niego w modelu zaprojektowanym w stylu retro. Kolejnymi wyróżnikami designu są bezramkowe okna i brak środkowych słupków dachowych. Nie ma tu nic z wymyślnych lat 60., Dodge jest po prostu seksowny. Całość zwieńczają ekstrawaganckie rury wydechowe, które nawiązują do wlotów silników Concorde’a.
Amerykańskie auta tamtych czasów oferowały szerokie możliwości personalizacji nadwozia. Challenger był dostępny jako model SE z większą lub – znacznie rzadszą – mniejszą tylną szybą. Ta ostatnia sprawia, że samochód wygląda na jeszcze bardziej płaski, niż jest w rzeczywistości. Można też było zamówić winylowy dach. W Niemczech amerykański pojazd nie miał lekko. Nie istniał oficjalny import, a podróżujący nim w latach 70. kojarzyli się raczej z przestępczym półświatkiem.
Ale coupe to nie tylko design, jeżdżenie nim również powinno być wyjątkowym doświadczeniem. Każdy z tych trzech modeli z V8 realizuje to na swój własny sposób.
Najbardziej efektownie prezentuje się Opel. Jego wnętrze przywodzi na myśl czasy, kiedy modne były rozkloszowane spódnice i pomada we włosach. Przytulną atmosferę podkreślają skóra w kolorze ciemnego turkusu i drewniana okleina. Diplomat zabierze w podróż nawet cztery osoby: siedzenia są wygodne, a bagażnik odpowiednio pojemny, by pomieścić wiele pudełek na kapelusze. Bardzo cienki wieniec kierownicy Opla wystarczy tylko do delikatnej korekty kursu.
Jeśli wolisz dynamiczną jazdę, przesiądź się w inny samochód, na przykład do Dodge’a, który w tym zestawieniu jest sportowym autem. Kokpit z licznymi okrągłymi instrumentami urządzono w sportowym stylu lat 70. Do tego dochodzą sportowa, perforowana kierownica, manualna skrzynia biegów i niska pozycja prowadzącego. Jego talent do pokonywania zakrętów jest jednak ograniczony. Amerykańskim autem mogą podróżować tylko dwie osoby, bo kanapa na dłuższą metę będzie za ciasna dla dorosłych pasażerów. Klimatyzacja jest właściwie zbędna – przynajmniej dla tych, którzy wolą opuścić wszystkie szyby i rozkoszować się brzmieniem silnika.
Bezpretensjonalny, plastikowy wygląd ułatwia zżycie się z Dodge'em. Kołatanie we wnętrzu to stały element jazdy, ale fani lat 70. będą zachwyceni.
W przypadku Jensena tak powierzchowne podejście do tematu byłoby niemal bluźnierstwem. Ogromne GT błyszczy znakomitym układem napędowym. A podróżujący na obitych skórą Connolly fotelach wiedzą, że liczne okrągłe instrumenty nie wystarczą, by mienić się samochodem sportowym. Jensen z drewnianą konsolą środkową to w zasadzie krążownik dla dwóch osób, bo choć jest tu kanapa, to raczej mało kto chciałby podróżować pod nagrzewającą się, szklaną kopułą.
Skóra Connolly i grube dywaniki Wilton tworzą podniosłą atmosferę. Prezentowany egzemplarz należy do firmy Westside-Cars z Hamburga.
Za silnikami wszystkich tych coupe stoją amerykańscy producenci. Dodge, podobnie jak Jensen, korzysta z 7,2-litrowego V8 Chryslera, podczas gdy w Oplu swoje kosztowne usługi świadczy niezawodna jednostka koncernu GM.
Zasilany czterogardzielowym gaźnikiem silnik Jensena generuje zaledwie 284 KM. Tę anachroniczną jednostkę sprzężono z trzystopniową automatyczną skrzynią biegów. Moment obrotowy wynosi ok. 556 Nm, dwa pierwsze biegi odgrywają więc podczas jazdy drugorzędną rolę. Opel wcześniej zwrócił na to uwagę i w swoim pojeździe całkowicie pominął jedno przełożenie. Napędzanemu 5,4-litrowym silnikiem coupe o masie 1,6 t muszą wystarczyć dwa biegi. Samochód raczej „szybuje”, niż przyspiesza. Nawet trudno wyobrazić sobie Diplomata wykonującego gorączkowy manewr wyprzedzania.
Dane techniczne | Dodge | Jensen | Opel |
---|---|---|---|
Silnik | benzynowy | benzynowy | benzynowy |
Pojemność skokowa | 7210 cm3 | 7210 cm3 | 5354 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | V8/16 | V8/16 | V8/16 |
Moc maksymalna | 375 KM/4600 | 284 KM/4800 | 230 KM/4700 |
Maks. moment obrotowy | 651 Nm/3200 | 556 Nm/3200 | 427 Nm/3100 |
Napęd | tylny | tylny | tylny |
Skrzynia biegów | man./4-biegowa | aut./3-biegowa | aut./2-biegowa |
Długość/szerokość/wysokość | 486/193/129 cm | 476/175/135 cm | 495/190/143 cm |
Rozstaw osi | 280 cm | 267 cm | 274 cm |
Masa własna | 1633 kg | 1800 kg | 1610 kg |
Opony | F 70-140 | 205/70 R15 | 185 R 15 |
Osiągi, zużycie paliwa (dane producentów) | |||
Prędkość maksymalna | 210 km/h | 210 km/h | 206 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 7,0 s | 8,0 s | 9,5 s |
Średnie zużycie paliwa | 20,0 l/100 km | 28,0 l/100 km | 20,0 l/100 km |
Lepiej poradziłby tu sobie dysponujący manualną skrzynią Dodge. Amerykański pojazd to „maszyna do jazdy”: przy szybkim manewrowaniu sprzęgłem i dźwignią skrzyni biegów można zostawić pozostałe coupe w tyle. A samo brutalne brzmienie jego silnika wystarczy, by zepchnąć do rowu wystraszoną załogę dystyngowanego Opla lub Jensena.
Jeśli kierowcy tego ostatniego starczy odwagi, może się zmierzyć z Dodgem na następnym zakręcie. O dziwo, Interceptor radzi sobie całkiem dzielnie i skręca dość precyzyjnie, więc odrobina śmiałości i ciężka prawa stopa pozwoliłyby mu dogonić Dodge’a – oczywiście po cichu i ostrożnie, bo brytyjski pojazd nigdy nie traci opanowania. Mógłby niemal bezszelestnie wyprzedzić Challengera, ale takie akcje nie powinny mieć miejsca zbyt często, bo przy zużyciu paliwa wynoszącym ok. 30 l/100 km bak opróżnia się bardzo szybko.
Opel, choć jest znacznie mniej łakomy niż Jensen, to też prędko wyczerpuje swoje zapasy. Diplomat, jak przystało na dyplomatę, emanuje spokojem i autorytetem, a ze względu na status odmawia udziału w jakichkolwiek zawodach. Woli imponować solidnością, z wdziękiem pokonywać długie zakręty i uprzyjemniać długie podróże – jakby świat wokół niego stanął w miejscu.
Te trzy coupe mają różne oblicza: Jensen to nowoczesne, lecz otoczone aurą ekscentryka grand coupe o niepohamowanym apetycie na paliwo, rzadki Diplomat dowodzi, że w latach siedemdziesiątych Opel był jednym z największych producentów samochodowych, a Dodge to prawdziwy muscle car.
Wszystko sprowadza się do osobistych preferencji: Opel dla większości będzie zaporowo drogi, znacznie tańszy dziś Jensen oferuje sporo radości z jazdy, ale tylko pod warunkiem, że znajdziemy dobrze odrestaurowany model. A Dodge Challenger, nawet jeśli czasem powoduje u właściciela bóle głowy, to jest prawdopodobnie najfajniejszym samochodem, jaki można mieć.