Subaru Impreza 2.0i-S – test

Mimo boomu na duży prześwit do najchętniej kupowanych nowych aut wciąż należą kompakty. Trudno się temu dziwić – łączą one rozsądne rozmiary ze sporymi, nieźle wyposażonymi wnętrzami i dobrze spisują się zarówno w mieście, jak i na autostradzie. Wiele rodzin nie potrzebuje nic więcej.

A co jeśli potrzebują? Jeżeli jeżdżą po górzystym terenie albo do ich domu prowadzi gruntowa droga i nie chcą, by unieruchamiały ich opady śniegu czy większa ulewa? Na szczęście nie są skazani na SUV-y, napęd na 4 koła znajdą też w kompaktach. 

Własna droga

Nie zostało ich jednak zbyt wiele. Benzynowe modele 4x4 przeważnie mają co najmniej 300 KM mocy i ceny z wyższej półki. Pozostałe można policzyć na palcach jednej ręki. Jest wśród nich auto szczególne, weteran kompaktów z napędem na obie osie – Subaru Impreza. Japoński producent od lat podąża własną ścieżką, konsekwentnie trzymając się układów 4x4 i nie zważając na powszechny downsizing.

Jednak coraz bardziej restrykcyjne normy emisji spalin dotyczą wszystkich, więc i Subaru musiało zrobić coś, by obniżyć spalanie swoich aut (które nigdy nie słynęły z oszczędności). Dlatego niedawno „zafundowało” im elektryczne wsparcie. Czas sprawdzić, jak spisuje się Impreza z hybrydowym napędem.

Cel: komfort

Boxer ma tylko 150 KM i 194 Nm. Elektryczny silnik zwiększa moc o skromne 16,7 KM, ale daje też „zastrzyk” 66 Nm momentu. Subaru sprawnie reaguje na dodanie gazu i już przy niskich obrotach zapewnia odczuwalne przyspieszenie. Przy korkowym i parkingowym tempie często porusza się tylko „na prądzie”, benzynowy silnik chętnie gaśnie też po zdjęciu stopy z gazu przy większych prędkościach (ale raczej miejskich, powyżej 60 km/h już rzadko), a po jego ponownym dodaniu momentalnie się uruchamia. Niestety z wyraźnym szarpnięciem.

Zawiodą się wszyscy, którzy oczekują od Imprezy sportowych doznań. Komfort jazdy jest wyborny, ale prowadzenie – co najwyżej poprawne (za to bardzo bezpieczne). A przyspieszenie do 100 km/h, choć najlepsze w gamie Subaru, trwa aż 10 sekund. I to w teorii, bo nasze pomiary (przy małym przebiegu) dały jeszcze gorszy wynik: 10,6 s.

Na szczęście zza kierownicy auto wydaje się szybsze, a bezstopniowa skrzynia – jedna z najlepszych na rynku – symuluje zmiany biegów, więc po mocnym dodaniu gazu silnik nie wyje na stałych obrotach. Najbardziej wymierny efekt elektrycznego wsparcia widać pod dystrybutorem.

W czasie testu Subaru zużywało na każde 100 km od 6,6 l w trasie (do 100 km/h) po 8,4 l w korkach. Średnio: 7,5 l, aż o 1,5 mniej niż w Imprezie bez „elektryki”. Już bazowa wersja ma obfite wyposażenie (szczególnie z zakresu bezpieczeństwa), a testowana wręcz nim rozpieszcza.

W takiej sytuacji cenę na poziomie 142 tys. zł – choć bardzo wysoką jak na kompakt – trudno uznać za przesadzoną. Zwłaszcza że dostaje się za nią najbardziej wszechstronnego hatchbacka na rynku. 

PODSUMOWANIE

Dość niepozorne nadwozie Imprezy kryje jeden z ciekawszych kompaktów na naszym rynku.

PLUSY/MINUSY:
+ płynnie działający i całkiem oszczędny napęd, wysoki komfort, przewidywalne prowadzenie, bogate wyposażenie 
– skromne osiągi, niemała cena