Trzy różne stare auta. Alfa Romeo 147 jest piękna, ale po zakupie będzie wymagała inwestycji – jak dużych? Nudny Opel Astra II niczym nie porywa, ale ma za to inne, korzystne dla portfela zalety. A w przypadku Renault Laguny II... sprawdźcie sami!
Powody, dla których kupuje się niedrogie używane auta, mogą być różne. Czasem ktoś ma ograniczony budżet i szuka taniego środka transportu. Czasem takie auto ma być drugim w rodzinie – na dojazdy do pracy czy sklepu – którego nie będzie szkoda użytkować. Kto ma zapał do majsterkowania i chce zweryfikować swoje umiejętności, może zacząć od prostszego technicznie, starszego modelu.
Metryka i stan licznika nie mają bezpośredniego przełożenia na koszty eksploatacji starego auta. Kluczową rolę odgrywają stan techniczny danego egzemplarza oraz jego konstrukcja. To właśnie od budowy pojazdu zależą jego trwałość, ceny części zamiennych i czas, który trzeba poświęcić na wykonanie poszczególnych napraw. Skomplikowane rozwiązania techniczne być może kiedyś imponowały, ale po kilkunastu latach „wychodzą użytkownikom bokiem”, bo koszt ich naprawy może wielokrotnie przekroczyć wartość pojazdu.
Doskonałym przykładem są używane Mercedesy klasy S W220 sprzed liftingu. Można je kupić „za grosze”, ponieważ zazwyczaj są skorodowane, mają zepsute pneumatyczne zawieszenie i multum problemów z elektroniką. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich egzemplarzy, ale dość dużej ich części. Zapewne wiele osób chciałoby się przejechać taką „eską”, ale grono kierowców, którzy kupią samochód za 15 tys. zł, a później lekką ręką dołożą 30 tys. zł, żeby doprowadzić go do niezłego stanu, jest mocno ograniczone.
Opisywana niżej Alfa Romeo 147 to właśnie taki zakup – nie do końca rozsądny, ale idealny dla hobbysty albo mechanika. W każdym razie musi to być osoba świadoma potencjalnych wydatków, które „podwoją wartość auta”. Inwestycja i tak może mieć sens, bo całkowity budżet (na zakup auta i naprawy) wciąż nie będzie zbyt wysoki. Za 10 czy nawet 15 tys. zł trudno wejść w posiadanie równie nietuzinkowego i dającego tyle przyjemności z jazdy samochodu.
Opel Astra II (G) to dla odmiany propozycja dla osób, które liczą się z każdą złotówką. Nawet jeśli ktoś po zakupie w ogóle nie będzie jeździł do mechanika, to niemieckie auto przez dłuższy czas powinno mu zagwarantować mobilność.
Ostatnie w naszym zestawieniu Renault Laguna II jest przykładem auta, które zaprzecza obiegowym opiniom i w praktyce okazuje się bardzo wdzięcznym towarzyszem podróży. Oczywiście pod warunkiem, że wybierze się odpowiednią wersję silnikową, ponieważ to klucz do niezawodnej eksploatacji.
Kupując używany samochód za kilka tysięcy złotych, nie należy, a wręcz nie można, oczekiwać zbyt wiele. Drobiazgowa kontrola grubości lakieru, oburzenie na widok każdego wycieku oleju czy stuków w zawieszeniu są po prostu śmieszne. Ale mimo wszystko warto zwrócić uwagę na kilka elementów. Poniżej prezentujemy wady dyskwalifikujące tanie auto.
Drobne ślady korozji to nic strasznego. Oczywiście lepiej, jeśli stare auto wygląda idealnie, ale na ogół błyszczą się tylko te egzemplarze, które były pomalowane tuż przed sprzedażą.
Przestrzegamy przed samochodami, które mają dziury w progach, w podłodze lub przy mocowaniu ważnych elementów zawieszenia. Tego nie da się tanio naprawić, a jeździć z czymś takim jest niebezpiecznie. Dziurawy samochód nie przejdzie też przeglądu.
Normą w grupie tanich samochodów są egzemplarze ze świecącą kontrolką poduszki powietrznej. Warto sprawdzić, w czym problem. Czasem jest to ślad po wypadku, a czasem – efekt zużycia wtyczek pod fotelem albo zerwania tzw. taśmy poduszki w kierownicy.
Wszelkie zauważone usterki elektroniczne najlepiej sprawdzić od razu w internecie i dowiedzieć się, ile może kosztować ich usunięcie.
Jedną z rzeczy, których nie da się pominąć po zakupie używanego auta jest wymiana rozrządu. Z wyprzedzeniem należy sprawdzić, ile kosztuje taka usługa w modelu, który nas interesuje oraz to, kiedy sprzedający wymieniał rozrząd ostatni raz. Lekceważenie terminu wymiany rozrządu kończy się zniszczeniem silnika.
Wymiana rozrządu z częściami kosztuje zwykle od 600 do 2000 zł, ale są pojazdy, w których trzeba za to zapłacić nawet 5 tys. zł. Uwaga – nawet stare, „niezniszczalne” łańcuchy rozrządu też się z czasem rozciągają, więc lepiej dmuchać na zimne.
Bywa, że przyczyną sprzedaży taniego samochodu jest usterka, której naprawa przestaje być opłacalna, bo nie podniesie istotnie wartości pojazdu. Przykładem są stare auta z niedomagającym „automatem” albo zużytym dwumasowym kołem zamachowym. Warto wiedzieć, że takie koła były i są montowane nie tylko w dieslach. Spotykamy je często w starszych modelach benzynowych BMW, albo w... benzynowych Fordach Mondeo Mk3 (w wybranych wersjach – do sprawdzenia w ASO na podstawie numeru VIN).
Oczywiście – zużyte sprzęgło nie dyskwalifikuje taniego auta, ale jest powodem do negocjacji ceny (koszt wymiany to od 900 do 3000 zł). Zużyty automat lub głośne łożyska w skrzyni albo dyferencjale mogą jednak być powodem do rezygnacji z zakupu.
Koszty naprawy zużytego zawieszenia zależą od jego konstrukcji i ceny części. W zasadzie wszystkie stare i tanie używane Alfy mają zawieszenie do naprawy i trzeba się nastawić, że będzie drogo. Tanie będą naprawy zawieszenia w takich autach jak Opel Astra czy Renault Laguna. Uwaga! Drogie bywają zawieszenia aut japońskich.
Komplet łysych opon to spory problem dla osoby, która kupuje samochód za 3 tys. zł. Trzeba się liczyć z tym, że wymiana wszystkich czterech na nowe kosztuje minimum 800 zł. Oczywiście można się ratować tańszymi o połowę „używkami”, ale lepiej, żeby auto miało jakiś typowy, popularny rozmiar.
Silnik – diesel, pojemność: 1910 cm3, moc: 116 KM, maksymalny moment obrotowy: 275 Nm, prędkość maksymalna: 189 km/h, przyspieszenie 0-100 km/h: 9,9 s, średnie spalanie: 5,8 l/100 km
Ten model ma swoje lata, ale wciąż rewelacyjnie wygląda. Naszym zdaniem najlepiej prezentuje się wersja sprzed liftingu (został przeprowadzony w 2004 roku).
W chwili debiutu model 147 konkurował cenowo z większą Alfą 156. Producent tłumaczył się, że 147 jest samochodem znacznie lepiej wykonanym, a to musi kosztować. Faktycznie Alfy 147 oraz 156 dzielą rozwiązania konstrukcyjne i korzystają ze wspólnej palety silników. 147 i 156 mają identyczne zawieszenie wielowahaczowe, dzięki czemu doskonale się prowadzą.
Do codziennej eksploatacji polecamy diesle. Do wyboru są dwie wersje nadwozia – 3- oraz 5-drzwiowa. Droższą alternatywą jest bazujące na tej konstrukcji coupe o nazwie GT (2003-2010, ceny 6-25 tys. zł).
Piękna stylizacja, niezłe materiały, ale montaż taki sobie. Większość Alf ma urwaną klamkę schowka przed pasażerem i uszkodzone przełączniki szyb. Normą są „żyjące własnym życiem” sterowanie klimatyzacją oraz utrudniona obsługa fabrycznego radia. Ale kierownica i zegary to designerska rewelacja!
Rdza to zmora starych Alf. Przed zakupem trzeba sprawdzić, czy pod dywanikami nie stoi woda. Czasem to wina zatkanych odpływów wody z podszybia, ale zwykle – efekt dziur w podwoziu.
Wielowahaczowe zawieszenie ze stopów lekkich gwarantuje rewelacyjne prowadzenie, ale zużywa się już po 30-40 tys. km. Najpierw skrzypi, potem stuka. Naprawy są bardzo drogie!
Polecamy wytrzymałe diesle, które nie tylko wytrzymują przebiegi rzędu 300-500 tys. km, ale okazują się tanie w serwisowaniu. Jeśli „benzyna”, to tylko topowe V6 z flagowego 147 GTA.
Wersje sprzed liftingu kosztują od 2500 do 6000 zł. Dobrze wyposażony egzemplarz w przyzwoitym stanie da się kupić w cenie od 3500 do 5000 zł.
Polujcie na auta z bogatym wyposażeniem, unikajcie modeli tuningowanych z obniżonym zawieszeniem (ocierają podwoziem o progi zwalniające).
Wszystko zależy od tego, w jakim stanie bedzie dany egzemplarz. W najgorszym wypadku trzeba się liczyć z takimi wydatkami:
W sumie wydasz ok. 10 tys. zł. Wydana na serwis kwota może z łatwością przewyższyć cenę zakupu samochodu. Ale kupujący ma do wyboru dwie opcje: albo jeździć rozpadającym się egzemplarzem i robić dobrą minę do złej gry, albo zacisnąć zęby, wydać tyle, ile trzeba i cieszyć się z posiadania pięknego auta.
Silnik – benzynowy, pojemność: 1598 cm3, moc: 75 KM, maksymalny moment obrotowy: 128 Nm, prędkość maksymalna: 170 km/h, przyspieszenie 0-100 km/h: 14,5 s, średnie spalanie: 7,2 l/100 km
Samochód wygląda na wyjątkowo nudny. I faktycznie trudno się w nim doszukać jakichś atutów wizualnych. Ale jest to konstrukcja bardzo praktyczna (do wyboru wersje 3d, 5d, kombi, sedan, kabriolet i coupe), a także doskonale zaopatrzona w tanie części.
Koszty eksploatacji będą bardzo mocno zależeć od wyboru wersji silnikowej. W dieslach zmorą są np. awarie układów paliwowych. W wolnossących benzynowych 16-zaworowych jednostkach użytkownicy narzekają na nietrwałe rozrządy i zwiększony pobór oleju. Interesujące są odmiany benzynowe turbo, ale to propozycja dla wąskiego grona kierowców.
My polecamy rewelacyjny silnik 1.6 8V. To stara, „pancerna” jednostka benzynowa. Ma przeciętne osiągi, ale jest wyjątkowo trwała, świetnie przyjmuje instalację LPG i okazuje się bajecznie tania w naprawach. To idealna propozycja na czas kryzysu.
Wieje nudą, ale za to mamy tu niezłe materiały i całkiem solidny montaż. Na dodatek wszystkie elementy są dosyć trwałe, a elektronika pracuje stabilnie.
Normą są wytarte przyciski sygnału dźwiękowego na kierownicy. Polecamy sprawdzić stan elektro-hydraulicznego wspomagania kierownicy.
Wciąż można znaleźć Astrę II zachowaną w dobrym stanie blacharskim. W porównaniu np. z Vectrą B to wręcz inna liga. Zdarza się, że auto lepiej wygląda pod spodem niż z wierzchu!
Przeciętne prowadzenie, ale za to ponadprzeciętna trwałość i bardzo prosta konstrukcja. Z przodu układ McPhersona, z tyłu bardzo solidna belka. Koszty napraw (np. na tle Alfy) – groszowe.
Polecamy benzynowy silnik 1.6 8V. Technicznie to emeryt. W praktyce pozytywnie zaskakuje brzmieniem i elastycznością. To jeden z najtrwalszych i najtańszych silników w naprawach.
Coraz trudniej o zadbaną Astrę II z polecanym silnikiem 1.6 8V. Mało kto chce sprzedawać taki samochód, ponieważ trudno w tej cenie o coś lepszego. Handlarze sprowadzający takie Astry zdają sobie z tego sprawę i windują ceny, bo wiedzą, że i tak znajdzie się kupiec.
Jeśli ktoś trafi na zadbany egzemplarz, nie będzie musiał wiele dokładać. Poniżej podajemy szacunkowe wydatki eksploatacyjne.
W sumie wydasz ok. 5,5 tys. zł. Nie dość, że ogólna inwestycja w samochód obejmująca zakup auta i serwis jest niewielka, to jeszcze jest duża szansa, że eksploatacja będzie przebiegać bez kosztownych niespodzianek. Taka Astra z silnikiem 1.6 8V to doskonała propozycja dla osób, które liczą się z wydatkami.
Silnik – benzynowy, pojemność: 1783 cm3, moc: 120 KM, maksymalny moment obrotowy: 168 Nm, prędkość maksymalna: 203 km/h, przyspieszenie 0-100 km/h: 10,7 s, średnie spalanie: 7,5 l/100 km
Laguna II jest nazywana królową lawet. Ale osoby, które użytkują wersje benzynowe, raczej nie narzekają na tę konstrukcję. Okazuje się, że teraz, po latach ma ona szereg zalet.
Owszem, w porównaniu z Audi czy nawet Volkswagenem Laguna jest wręcz niechlujnie wykonana, ale przecież kosztuje bez porównania mniej. Komfort jazdy możemy natomiast ocenić bardzo wysoko. Wyposażenie – przyzwoite. To atrakcyjna propozycja dla rodziny.
Da się nad tym wszystkim jednak zapanować. Naprawę szwankującego portu na karty Hands Free czy zużytego panelu klimatyzacji da się już zlecić wysyłkowo i nie kosztuje to majątku. Trzeba się pogodzić z tym, że czasem na zegarach będą się zapalać jakieś kontrolki, ale zwykle nie wpływa to na mobilność auta.
Bezwypadkowe Laguny nie rdzewieją. Punktowe ogniska korozji będą się gdzieś pojawiać, ale bez wątpienia to jedna z lepszych propozycji wśród samochodów z tych lat.
Przeciętne właściwości jezdne, niska trwałość elementów stalowo gumowych, ale za to bardzo prosta konstrukcja (McPherson z przodu, belka z tyłu) i bardzo niskie koszty napraw.
Z biegiem lat silniki benzynowe Renault przekonały do siebie kierowców. Polecana wersja 1.8 16V to jedna z lepszych konstrukcji na rynku, doskonale spisuje się po montażu LPG.
Faktem jest, że odmiany benzynowe „zaczynają się cenić”, bo zarówno handlarze jak też nabywcy powoli dostrzegają, że w grupie starszych aut trudno znaleźć coś lepszego w zbliżonej cenie. Zadbane Laguny 1.8 16V kosztują od 4 tys. zł w górę. 5-6 tys. zł to optymalny budżet.
Po zakupie warto trochę pojeździć i ocenić, co faktycznie nadaje się do naprawy, a co jest mało istotne. Najwyższy koszt to wymiana rozrządu z wariatorem faz.
W sumie wydasz ok. 8 tys. zł. Ktoś powie, że za tyle można kupić nawet Passata B5 FL. Owszem, można, ale niemiecki samochód będzie znacznie bardziej wyeksploatowany, a Laguna II może się trafić w idealnym stanie, z pierwszej ręki. Nikogo nie namawiamy na siłę, ale warto się przynajmniej przymierzyć do tego auta.
Stare auta wcale nie muszą być złe. Ważne jednak, by albo zdawać sobie sprawę z nadchodzących wydatków, albo kupić taki model, który nie będzie generował kosztów. Ogólnie rzecz biorąc, dobry stary samochód znacznie mniej obciąża budżet niż nowsze, zaawansowane konstrukcje.
Gdyby nie zbliżające się obostrzenia dotyczące norm czystości spalin, wiele osób wręcz nie chciałoby się przesiadać na młode samochody, które psują się częściej, a ich naprawy bywają wyzwaniem nawet dla najlepszych mechaników.