Postępująca elektryfikacja i zaostrzające się przepisy dotyczące emisji spalin sprawiają, że dni Volkswagena Golfa – przez lata absolutnie najpopularniejszego samochodu Europy – mogą być policzone. Takie zdanie wyraził prezes marki, Thomas Schafer na łamach niemieckiego Die Welt.
Schafer przyznał wprawdzie, że właśnie jeden z jego zespołów pracuje nad modernizacją obecnej, ósmej generacji Golfa, jednak przyszłość tego modelu ma zostać rozstrzygnięta w ciągu najbliższego roku. Wszystko za sprawą postępującej elektryfikacji i zaostrzających się norm emisji spalin.
O bycie Golfa ma zadecydować wprowadzenie Euro 7, co jednak nastąpi później, niż początkowo planowano, a więc nie w 2025 roku. Wejście w życie tej normy uczyni wszystkie auta droższe o 3-5 tys. euro.
W przypadku niedużego samochodu te dodatkowe koszty trudno będzie zrównoważyć. A to oznacza, że najmniejsze modele z silnikami spalinowymi staną się zbyt drogie – twierdzi Schafer.
Możliwe zakończenie produkcji Golfa nie brzmi tak zaskakująco, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Unia Europejska zgodziła się na zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku, a niektóre kraje chcą wprowadzić taki przepis już wcześniej. Co ciekawe, jeszcze w marcu 2021 roku przedstawiciele koncernu potwierdzali nadejście kolejnych generacji Golfa, T-Roca, Tiguana i Passata, zanim od 2030 roku Volkswagen przestanie wytwarzać auta spalinowe.
Obecny Golf został zaprezentowany w czwartym kwartale 2019 roku. Oparty na najnowszym wydaniu platformy modułowej MQB i m.in. z najnowszym wcieleniem jednostek napędowych oraz z licznymi systemami wsparcia, obędzie się bez modernizacji do 2023-2024 roku.
Jego poprzednik był w sprzedaży przez 7 lat, dlatego cykl życia Golfa aktualnej generacji mógłby zostać wydłużony o 1 rok lub 2 lata. Do tego czasu w świecie motoryzacji może się bardzo dużo zmienić, a modele na prąd, dzięki rozwojowi baterii, prawdopodobnie zaczną tanieć.
Jak zapowiadają włodarze Volkswagena, do 2025 roku chcą zbudować dwa nieduże modele elektryczne. Jednym z nich ma być ID.2, którego cena startowałaby z pułapu poniżej 25 000 euro (117 600 zł), a zasięg oscylował wokół 350-400 km. Podobne samochody znajdą się w ofercie Skody i Cupry.
Przypomnijmy, że Niemcy dysponują modułową platformą MEB, przeznaczoną dla samochodów elektrycznych, a w niedalekiej przyszłości mają zamiar rozwijać i budować własne akumulatory.
Ba, w obecnej gamie Volkswagena znajduje się już elektryczny odpowiednik Golfa. Jest nim model ID.3, który w momencie swojej premiery w 2019 roku przez władze koncernu został uznany za jeden z najbardziej przełomowych Volkswagenów – tuż obok Garbusa i Golfa.
Golf znajduje się w produkcji od 1974 roku, a w XXI wieku jest bezsprzecznie najpopularniejszym samochodem Starego Kontynentu. Ostatnim modelem, który go zdetronizował w statystykach sprzedaży, był Peugeot 207 w 2007 roku. Wtedy niemiecki bestseller musiał uznać jego wyższość o... 1652 sztuk (Peugeot sprzedał się w liczbie 437 262 szt.).
W tym roku Golf może już nie powtórzyć swoich wcześniejszych osiągnięć. Rynek się kurczy, a ze względu na postępujący kryzys palmę pierwszeństwa zaczynają przejmować mniejsze i tańsze samochody. W efekcie pierwszy kwartał tego roku niemiecki bestseller zakończył na 4. miejscu, za Peugeotem 208 (54 tys. szt.), Renault Clio (52 tys.) i Toyotą Corollą (50 tys.). Sprzedaż Golfa wyniosła 49 tys. szt.