Mimo że koncern Stellantis po ataku na Ukrainę opuścił kraj rządzony przez Putina, nie pozbył się swojej fabryki w Kałudze. Jak donosi Reuters, dla Rosjan to żadna przeszkoda – właśnie rozpoczynają tam produkcję Citroena C5 Aircrossa, oczywiście bez udziału tego amerykańsko-francusko-włoskiego giganta.
Stellantis, podobnie jak inni zachodni wytwórcy, wycofał się z Rosji wkrótce po ataku na Ukrainę. W przeciwieństwie do Renault czy Nissana, koncern nie sprzedał jednak swojej fabryki w Kałudze, gdzie wytwarzano m.in. Citroena C4, Mitsubishi Outlandera czy Peugeota Partnera.
Zamknięto ją 21 marca 2022 roku z powodu „zakłóceń w łańcuchu dostaw i utrzymujących się sankcji nałożonych przez Zachód” – brzmi oficjalne stanowisko koncernu Stellantis. Ale teraz, za jego plecami Rosjanie chcą wznowić w niej produkcję.
Jak donosi Reuters, w grudniu 2023 roku rosyjska firma Automotive Technologies sprowadziła do kraju rządzonego przez Putina 42 zestawy do montażu Citroena C5 Aircrossa. Wytworzył je Dongfeng, będący chińskim partnerem amerykańsko-francusko-włoskiego giganta.
Zestawy trafiły do fabryki w Kałudze, jako część programu pilotażowego. Po jego zakończeniu produkcja Citroenów C5 w prostym montażu SKD ma ruszyć pełną parą. Nie wiadomo jednak, czy to francuskie auto nie zostanie jednak... „przebrandowane”.
Zgodnie z informacjami Reutersa fabrykę w Kałudze otwarto ponownie jeszcze w grudniu 2023 roku. Wtedy miało miejsce „uroczyste uruchomienie produkcji crossoverów średniej wielkości”. Z kolei przedstawiciele Stellantisa 31 grudnia 2023 r. potwierdzili, że zupełnie stracili kontrolę nad podmiotami w Rosji, a tym samym... 144 mln euro.
Chińskie firmy motoryzacyjne coraz mocniej rozpychają się na rosyjskim rynku. W zeszłym roku wyeksportowały tam rekordową liczbę 730 tys. samochodów. Poza tym JAC Motors z Państwa Środka bierze udział w odrodzeniu marki Moskwicz.
Z kolei AvtoVAZ zapowiedział powstanie nowej marki. Również ma to się odbyć z udziałem Chińczyków.