Pierwszy elektryczny model tej marki zadebiutuje w połowie przyszłego roku. Alpine A290 ma być prawdziwym hot hatchem, choć jego masa własna wyniesie około... 1500 kg. Poznaliśmy nowe informacje na temat tego auta.
Alpine w swojej obecnej gamie ma tylko jeden model samochodu. To A110, oferowane w czterech różnych wariantach podstawowych oraz w pięciu limitowanych. Cena tego auta startuje z 293 900 zł – tyle zapłacimy za podstawowy model napędzany 252-konnym silnikiem.
Na szczycie gamy znajduje się 300-konna wersja R o czysto torowym charakterze. Jej wyróżnikami, obok regulowanego zawieszenia, są obręcze z włókien węglowych. Francuzi do tego samochodu przyklejają metkę z kwotą 533 000 zł.
O ile obecnie Alpine jest egzotycznym samochodem, o tyle w przyszłym roku ma się to zmienić. Do A110 dołączy mniejsze, elektryczne A290, które zwiastował prototyp, dookreślany jako beta.
Seryjne Alpine A290 zadebiutuje w połowie 2024 roku. Wcześniej, bo już w lutym przyszłego roku, światło dzienne ujrzy Renault 5, mające być bazą dla hot hatcha spod znaku Alpine.
Nowe auto ze stajni tego francuskiego wytwórcy charakterem będzie nawiązywać do klasycznego Renault 4CV. Ma być to pierwszy model z całej gamy pojazdów elektrycznych, których do 2030 roku Alpine pokaże aż 7. Kolejny, czyli crossover klasy średniej, zadebiutuje w 2025 roku. Co ciekawe, jego produkcja będzie odbywać się w Dieppe – razem z A110.
Nowe Alpine A290 ma być oparte na platformie przeznaczonej dla aut elektrycznych CMF-EV. Auto będzie mierzyć 399 cm długości, 182 cm szerokości oraz 1520 cm wysokości. Rozstaw osi ma wynieść, nieduże według Francuzów, 253 cm.
Przedstawiciele Alpine podkreślają również, że ich nowy model będzie wyróżniał się tylnym zawieszeniem typowym dla modeli z wyższych klas (zapewne chodzi o układ wielowahaczowy), a także świetnym wyczuciem hamulców (hydraulicznych i rekuperacyjnych).
Pomimo masy własnej wynoszącej około 1500 kg Francuzi na każdym kroku podkreślają, że ich nowe auto na drodze ma być typowym Alpine. Czyli zapewniać mnóstwo frajdy z jazdy oraz wyróżniać się świetnymi wyczuciem i zwinnością.
I choć brzmi to jak pobożne życzenie, akumulator zabudowany w podłodze z pewnością się do tego przyczyni. W końcu masa własna Alpine A290 będzie skupiona najniżej, jak to możliwe. W ten sposób pozytywnie wpłynie z pewnością na stabilności tego samochodu.
Typowo dla klasycznych hot hatchy, Alpine A290 ma mieć napęd na przednie koła, a nie na tylne, co w wielu współczesnych elektrykach stanowi ukłon w stronę trakcji. Związane jest to bowiem z wysokim i stale dostępnym momentem obrotowym silnika elektrycznego.
Przednionapędowa natura nowego Alpine sprawia, że Francuzi muszą stworzyć bardzo skuteczny układ ESP. Czyli taki, który jednocześnie nie wycina momentu obrotowego z silnika i działa w sposób bardzo płynny, nie odzierając tego auta z frajdy z prowadzenia. Napęd 4x4 nie jest przewidziany.
Alpine A290 według Francuzów ma mieć zasięg wystarczający do codziennej jazdy. Szczegółów jednak nie podano, ale należy spodziewać się przynajmniej 300 km. Moc silnika również pozostaje jeszcze niewiadomą.
Auto otrzyma specjalne opony Michelin. Ich wyróżnikami mają być dobra przyczepność przy jednoczesnym dbaniu o jak najniższe zużycie energii.
Obecnie trwają ostatnie testy oraz szlify Alpine A290. Jednym z największych wyzwań jest dźwięk silnika. W aucie sportowym czy też w hot hatchu stanowi on kolejny zmysł kierowcy. To właśnie on informuje np. o tym, czy koła tracą trakcję w czasie przyspieszenia.
Według przedstawicieli Alpine odgłosy wydane przez silnik A290 muszą być możliwe jak najbardziej naturalne. Dlatego to bardzo duże wyzwanie.