Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
Audi Q4 e-tron

Elektryki są wyraźnie gorsze niż auta wysokoprężne. Nie tylko pod względem zasięgu!

Archiwum

Elektryki są wyraźnie gorsze niż auta wysokoprężne. Nie tylko pod względem zasięgu!

Norweska Federacja Samochodowa (NAF) przeprowadziła przegląd ładowności aut osobowych najpopularniejszych klas. Sprawdziła, jak to wygląda w przypadku różnych rodzajów napędów. Elektryki wypadły wyraźnie słabiej niż pojazdy z silnikami wysokoprężnymi. 

Podzespoły samochodu elektrycznego zazwyczaj zajmują mniej miejsca niż w spalinowym. Mówimy tutaj o silniku (silnikach) i przekładni. Owszem, mamy potężną baterię trakcyjną, jednak skrywa się ona w podłodze, a dopiero nad nią znajdują się fotele czy kanapa. 

Choćby z tego względu łatwiej jest kształtować przestrzeń wewnątrz auta na prąd. Tylko co z tego, skoro, jak donosi NAF, ich ładowność jest mocno ograniczona?

Słaba średnia elektryków

Norwegowie sprawdzili średnią deklarowaną ładowność dla aut miejskich, kompaktowych, klasy średniej, SUV-ów oraz klasy wyższej. W swoim zestawieniu uwzględnili najpopularniejsze rodzaje napędów, czyli benzynowy, wysokoprężny, hybrydowy oraz elektryczny. 

Co z tego wynikło? Średnia ładowność aut na prąd wynosi 453 kg. Oznacza to, że jest o 30% niższa niż w przypadku pojazdów z silnikami wysokoprężnymi (592 kg) i o 16,8% mniejsza niż w autach benzynowych (528 kg). 

Kia EV6 - przedni bagaznik
Przedni bagażnik Kii EV6. 
archiwum

„Kiedy zamierzasz kupić auto elektryczne, musisz sprawdzić ładowność. W przeciwnym razie możesz skończyć z samochodem, do którego nie zabierzesz zbyt wiele bagażu” – mówi Nils Søodal, starszy doradca ds. komunikacji w NAF.

Zgodnie z wytycznymi Norwegów 5-miejscowe auto osobowe powinno mieć przynajmniej 300 kg dostępnej ładowności. Oznacza to, że może udźwignąć taki ciężar, jeśli na jego pokładzie znajdują się cztery osoby razem z kierowcą – każda o wadze 75 kg.

„Liczby mówią same za siebie. Samochody elektryczne mają problem z nadwagą. A kiedy są to wartości średnie, oznacza to, że niektóre auta odznaczają się tak niską ładownością, że trudno zabrać ze sobą szczoteczkę do zębów, nawet jeśli bagażnik jest duży i piękny” – dodaje Sodal.

Nie tylko ciężkie baterie

Przyczyną takiego stanu rzeczy są przede wszystkim ciężkie akumulatory trakcyjne. Ale do tego dochodzą jeszcze elementy wyposażenia, jak duże obręcze kół czy dachy panoramiczne, które dodatkowo podnoszą wagę takiego pojazdu. 

„Wyższa masa całkowita często oznacza również zwiększone zużycie energii, co z kolei wpływa na zasięg. Obecnie istnieje zacięta rywalizacja pomiędzy producentami o jak najniższe zużycie prądu i największy zasięg. Może to sprawić, że zaczną oni dbać o obniżenie wagi swoich aut” – twierdzi Sodal.

akumulator_mercedes
Bateria przeciętnego elektryka waży 400-500 kg. 
archiwum

Co ciekawe, niektórzy wytwórcy elektryków w instrukcjach obsługi ostrzegają również, że gwarancja na ich pojazdy nie obejmuje usterek spowodowanych wadliwym lub nieprawidłowym użytkowaniem produktu. Obejmuje to również zbyt ciężki ładunek.

Zdaniem NAF-u w czasie wakacji należy zwrócić szczególną uwagę na dopuszczalną ładowność i starać się jej nie przekraczać. W Norwegii może się zdarzyć, że nawet auto osobowe zostanie poddane kontroli obciążenia. Przy przekroczeniu dopuszczalnej masy własnej auta o 30% jego właściciel może otrzymać wysoką grzywnę a nawet stracić prawo jazdy. 

Czytaj także