Amerykański Ford to firma, której samochody w tym roku najczęściej ze wszystkich obejmowane były akcjami naprawczymi. Automotive News w samych Stanach Zjednoczonych do 18 grudnia 2023 r. naliczył ich aż 54.
Akcje naprawcze to dla każdego producenta swoisty strzał w kolano. W tym roku w Stanach Zjednoczonych najczęściej do serwisu zapraszano samochody marki Ford. O ile w przypadku innych producentów tzw. wycofania dotyczyły problemów z szeroko pojmowaną elektroniką, o tyle u marki spod niebieskiego owalu piętą achillesową były układy napędowe.
W 2023 r. firma wycofała 5 692 135 pojazdów, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w przypadku następnego producenta samochodów na liście, czyli koncernu Stellantis. Z kolei największą pojedynczą akcją naprawczą „zasłynęła” Tesla z ponad 2 mln pojazdów, w których wykryto problemy z Autopilotem.
Choć Ford nadal wypada gorzej od innych wytwórców, warto zauważyć, że... robi postępy. W zeszłym roku odnotował bowiem 68 wycofań, które dotyczyły 8,7 mln pojazdów. Z drugiej strony w 2021 roku były to 53 przypadki i łącznie 5,4 mln aut.
Jak donosi Automotive News, wysiłki Forda mające na celu poprawę jakości będą wymagały czasu. Obecnie firma upraszcza proces produkcyjny, a także wdraża kolejne usprawnienia m.in. procedury testowe i wyższe standardy dotyczące kontroli jakości.
Warto zauważyć, że co roku Ford sprzedaje miliony nowych samochodów. I choćby z tego względu istnieje wiele okazji, aby coś poszło nie tak. Niektóre z wycofań obejmują proste usterki, jak np. oprogramowanie, ale wiele jest też poważniejszych.
Eksperci, cytowani przez Automotive News, zgodnie twierdzą, że gotowość Forda do podjęcia działań, nawet w przypadku drobnych usterek, jest obiecująca, co należy uznać za pozytywne.
Przypomnijmy, że jedna z najsłynniejszych akcji przywoławczych, obok problemów z poduszkami Takaty, wiąże się z Fordem Pinto. W przypadku tego auta, które wytwarzano w latach 1970-1980, po uderzeniu w tył dochodziło do pożarów zbiornika paliwa, przez co liczba ofiar śmiertelnych szacowana jest na około 500. 6 z nich zginęło już po ogłoszeniu wycofania.
Na domiar złego, w wyniku długotrwałego śledztwa dowiedziono, że Ford wiedział o potencjalnym problemie. Pracowników tej firmy zdradziła wewnętrzna notatka.
Podobno zawierała ona wyliczenia, według których straty z tytułu wypłat świadczeń dla rodzin ofiar będą niższe niż koszty związane z wprowadzeniem zmian w Fordzie Pinto.