Stało się. Komisja Europejska poinformowała o wysokości dodatkowych stawek celnych na samochody elektryczne z Chin. Jak mocno może to uderzyć w tamtejszych producentów? Raport na temat zarobków BYD-a na Starym Kontynencie nie pozostawia wątpliwości.
Temat chińskich samochodów w Europie już od jakiegoś czasu jest odmieniany przez wszystkie przypadki. W końcu kolejni producenci z Państwa Środka wyrastają tutaj jak grzyby po deszczu, a ceny oferowanych przez Chińczyków samochodów w stosunku do jakości i wyposażenia są niezwykle konkurencyjne.
Od 4 października Komisja Europejska prowadzi dochodzenie antysubsydyjne. Zgodnie z wcześniejszymi słowami jej przewodniczącej – Ursuli von den Leyen – „ceny chińskich aut są sztucznie zaniżone poprzez ogromne dotacje rządowe. To zniekształca rynek”.
Pierwszym efektem długotrwałego śledztwa było wprowadzenie konieczności rejestracji celnej wszystkich aut elektrycznych importowanych na teren Unii Europejskiej z Chin. Teraz Komisja Europejska poinformowała, że skontaktowała się z Pekinem w celu przedstawienia swoich ustaleń.
„Pragniemy omówić nasze ustalenia i zbadać możliwość rozwiązania zidentyfikowanych problemów w sposób zgodny z zasadami Światowej Organizacji Handlu” – czytamy w oficjalnej informacji.
Jeśli rozmowy nie zakończą się kompromisem, od 4 lipca 2024 roku Komisja Europejska wprowadzi tymczasowe cła wyrównawcze. Co ciekawe, ich stawki mają być zróżnicowane i zależne od takich czynników, jak m.in. współpraca ze śledczymi KE podczas trwającego dochodzenia.
Standardowa ważona stawka na samochody elektryczne ma wynieść 21%. Z kolei maksymalny pułap cła to 38,1%. Dodatkowo Komisja Europejska ujawniła indywidualne cła wobec trzech chińskich koncernów. Czyli SAIC (właściciel m.in. MG), na którego nałożono aż 38,1-procentową opłatę celną, Geely (20%) oraz BYD (17,4%).
Dodatkowe cła mają dotyczyć nie tylko firm chińskich, ale i samochodów elektrycznych wyprodukowanych na terenie tego państwa. Oznacza to, że cłami zostaną objęte m.in. elektryczne BMW iX3 czy Dacia Spring, która w najnowszym wydaniu ma bardzo atrakcyjne ceny.
Również firma Elona Muska wytwarza samochody w Państwie Środka. W jej przypadku, podobnie jak w odniesieniu np. do BYD-a, ma obowiązywać jednak indywidualnie ustalona stawka. Jaka? Tego jeszcze nie podano.
Dodatkowym cłom przeciwni byli przede wszystkim niemieccy wytwórcy, jak BMW, Mercedes i Volkswagen, dla których Chiny to bardzo ważny rynek. Jeśli Komisji Europejska nie dojdzie do porozumienia z Pekinem, wprowadzenie dodatkowej opłaty może odbić im się mocną czkawką.
Dlaczego? To proste, chińskie władze już zapowiedziały odwet, którego skutki mogą być opłakane. Czyli dodatkowe cła na najbardziej popularne europejskie modele z silnikami o pojemności powyżej 2,5 l, na wino oraz produkty mleczne.
Poza tym Pekin może zablokować dostęp do bardzo ważnych surowców służących do wytwarzania m.in. baterii trakcyjnych.
Okazuje się, że cła niespecjalnie zabolą chińskich wytwórców samochodów. BYD, który na razie w Europie dość skromnie zaznacza swoją obecność (sprzedaż 7602 szt. w I kwartale 2024 r.), na jednym aucie sprzedanym w Europie zarabia aż 10 razy więcej niż w Państwie Środka.
Przykład? To choćby model Seal U, na którym Chińczycy wypracowują aż 15 400 dolarów zysku. Z kolei na swoim rodzimym rynku, m.in. ze względu na ogromną konkurencję cenową, zarabiają raptem 1400 dolarów – wynika z raportu Rhodium Group z USA, zajmującego się analizami politycznymi i ekonomicznymi.
Według analityków tej firmy 30-procentowe cło i tak byłoby zbyt niskie, aby zyski ze sprzedaży pojedynczego egzemplarza samochodu zrównały się z zyskami osiąganymi w Chinach. Przy takiej stawce BYD na Sealu U i tak zarabiałby 5000 dolarów więcej niż w swoim rodzimym kraju.
Ale to nie wszystko. 30-procentowy poziom daniny pozwoliłby tej firmie na dużą elastyczność cenową w zależności od sytuacji na rynku. W ten sposób nadal mogłaby zagrażać pozycji europejskich wytwórców, którzy na Starym Kontynencie za wyprodukowanie jednego pojazdu muszą zapłacić o 30% więcej pieniędzy niż ma to miejsce w Chinach.
Z raportu Rhodium Group wynika, że w celu zmniejszenia atrakcyjności eksportu aut z Chin do Europy mogą być potrzebne wyższe cła. Jakie? 45 lub nawet 55% w przypadku bardzo konkurencyjnych producentów, takich jak BYD.
Jak donosi inny raport, ta chińska firma ponad 90% komponentów niezbędnych w samochodach wytwarza sama. W tym akumulatory trakcyjne. Poza tym korzysta z preferencyjnych cen surowców i prądu.