Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
Ferrari 488 Spider – przód

Jechał ponad 200 km/h i stracił Ferrari, które nie było jego własnością. Sąd właśnie wydał wyrok

fot. Ferrari

Jechał ponad 200 km/h i stracił Ferrari, które nie było jego własnością. Sąd właśnie wydał wyrok

Duńczycy się nie cackają. Kierowca Ferrari przekroczył 200 km/h i stracił samochód, który był w leasingu. Teraz, po 3 latach, tamtejszy odpowiednik Sądu Najwyższego rozstrzygnął, czy firmy leasingowe mogą tracić pojazdy z powodu sposobu jazdy swoich klientów. 

W duńskim prawie drogowym 31 marca 2021 roku wprowadzono przepis o tzw. jeździe brawurowej. Jej konsekwencją jest konfiskata samochodu m.in. w przypadku poruszania się z prędkością powyżej 200 km/h. Dotyczy ona również kierowców mających we krwi ponad 2 promile alkoholu.

Ponad 200 km/h za kierownicą Ferrari

Jednym z pierwszych wobec których zastosowano nowe prawo, był właściciel salonu Ferrari – informuje dziennik Jyllands-Posten. Policja w nieoznakowanym radiowozie zatrzymała go na autostradzie w Północnej Zelandii. 

Według funkcjonariuszy tam, gdzie obowiązuje ograniczenie do 110 km/h, swoim Ferrari 488 Spider, podróżował on z prędkością ponad 200 km/h. Przypomnijmy, że to włoskie auto dysponuje 3,9-litrowym, podwójnie doładowanym silnikiem V8 o mocy 670 KM, do 100 km/h rozpędza się w 3,0 s, a do 200 km/h w 8,7 s. Prędkość maksymalna to 340 km/h. 

Ferrari 488 Spider_02
Ferrari 488 Spider dysponuje silnikiem o mocy 670 KM. 
fot. Ferrari

Co ciekawe, Ferrari 488 Spider zarejestrowano dosłownie kilka dni wcześniej. Nie było ono własnością kierowcy, lecz firmy leasingowej. Auto zostało jednak skonfiskowane, a sprawa trafiła do sądu, gdzie prowadzący zaprzeczył temu, że przekroczył 200 km/h. 

Sędzia jednak podtrzymał wyrok. Czyli 20 dni więzienia oraz 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Ale sprawa dotycząca tego, czy samochód będący własnością firmy leasingowej może zostać zarekwirowany, przez ponad 3 lata pozostawała nierozstrzygnięta.

Nie ma auta, ale to bez znaczenia

Wyrok zapadł dopiero teraz. Wydał go duński odpowiednik Sądu Najwyższego, który musiał rozstrzygnąć, czy firmy leasingowe mogą tracić pojazdy z powodu sposobu jazdy swoich klientów. Odpowiedź brzmi... twierdząco. 

Oznacza to, że Ferrari staje się własnością państwa duńskiego, a firma leasingowa ma dochodzić swoich praw u kierowcy. Jest on odpowiedzialny za pokrycie pełnej wartości samochodu, wynoszącej około 1 134 000 zł. 

Ferrari 488 Spider_03
Ukarany kierowca nie ma Ferrari, ale musi spłacać raty za to auto. 
fot. Ferrari

Kierowca przed odbiorem „swojego” 488 Spidera musiał uiścić opłatę początkową w wysokości około 58 000 zł, natomiast obecnie płaci miesięczne raty w kwocie około 11 400 zł. A samochodu już nie ma. 

W naszym kraju 14 marca 2024 roku wprowadzono przepadek auta za jazdę po pijanemu. Jak donosi portal leasinigbeztajemnic.pl – „w przypadku, gdy pojazd jest przedmiotem umowy leasingowej, najmu, kredytu samochodowego czy pożyczki leasingowej, zamiast tradycyjnej konfiskaty, może dojść i najprawdopodobniej dojdzie do orzeczenia przepadku równowartości pojazdu”. 

Czytaj także