Nowy Mercedes GLB zachował pudełkowaty styl poprzednika, ale z tyłu przypomina modele pewnej koreańskiej marki. Do tego wyraźnie urósł, stał się nowocześniejszy i porzucił tradycyjne silniki spalinowe. Od teraz to elektryk o zasięgu do 631 km lub hybryda.
Zupełnie nowy Mercedes GLB tak naprawdę zastępuje dwa samochody. Jego poprzednik był bowiem oferowany zarówno jako model spalinowy, jak i elektryczny, określany mianem EQB. Ale Niemcy już zrezygnowali z takiego podziału, a wiatr zmian nastąpił wraz z wrześniową premierą Mercedesa GLC EQ.
Nowe wcielenie GLB bazuje na platformie MMA, z której korzysta już CLA trzeciej generacji. Pozwala ona na zastosowanie zarówno napędów elektrycznych, jak i spalinowych.
Na tle poprzednika, mierzącego 464 cm długości, 184 cm szerokości oraz 166 cm wysokości, nowy Mercedes GLB wyraźnie urósł. Owszem, nadal ma pudełkowatą sylwetkę, ale już mierzy, odpowiednio, 473, 186 i 169 cm. Wszystko to przy 289-centemetrowym rozstawie osi (283 cm u poprzednika).
Przód nadwozia nowego GLB przywodzi na myśl większe GLC, zaś tył – ku zaskoczeniu – może budzić skojarzenia z modelami Kii. Wersje spalinowe wyróżnia tradycyjna osłona chłodnicy z chromowanymi gwiazdami i podświetlaną ramką. Elektryczne GLB EQ Technology otrzymało natomiast pełny panel z 94 podświetlanymi gwiazdkami, tworzącymi sekwencje powitalne.
Kabina GLB 2026 też wyraźnie urosła. Przykładowo kierowca ma teraz o 3,5 cm więcej przestrzeni nad głową, pasażerowie drugiego rzędu zyskują 6,4 cm, a trzeciego – dodatkowy 1 cm. W efekcie mieszczą się tutaj osoby o wzroście do 170 cm.
Mercedes poszerzył tylną parę drzwi i zwiększył zakres regulacji kanapy, by ułatwić dostęp do pary rozkładanych tylnych foteli.
Najbardziej wewnątrz imponuje jednak tzw. Superscreen. To duży panel łączący trzy ekrany: 10,25-calowy zestaw wskaźników i dwa 14-calowe wyświetlacze dotykowe.
Za jego pomocą obsługuje się m.in. asystenta głosowego aktywowanego komendą „Hej, Mercedes” i pozwalającego na naturalne dialogi. Co istotne, potrafi również krótkoterminowo zapamiętywać kontekst wypowiedzi.
Mimo cyfrowej rewolucji Mercedes wrócił do kilku fizycznych przycisków. W kabinie pojawiły się m.in. pokrętło głośności i przełącznik tempomatu.
Nowy Mercedes GLB debiutuje najpierw jako elektryk, określany mianem EQ Technology. Początkowo przewidziano dwie odmiany: 250+ EQ Technology o mocy 272 KM oraz 350 4Matic EQ Technology, rozwijającą 354 KM.
Oba warianty korzystają z akumulatora o pojemności użytecznej 85 kWh, który w GLB 250+ zapewnia do 631 km zasięgu. Instalacja 800V umożliwia ładowanie z mocą 320 kW, a 10-minutowa sesja wystarcza na „dorzucenie” 261 km.
Mercedes zapowiedział wprowadzenie funkcji V2L, która po aktualizacji OTA pozwoli zasilać m.in. sprzęt biwakowy czy rowery elektryczne. Niedługo po premierze ma się pojawić tańsza wersja GLB 200 EQ Technology. Będzie on dysponować baterią o pojemności 58 kWh, zapewniającą do 451 km zasięgu.
W nieco późniejszym terminie do wersji elektrycznych dołączy hybrydowy wariant GLB, oparty na 1,5-litrowym silniku benzynowym, zintegrowanym z 27-konną jednostką elektryczną, czerpiącą prąd z akumulatora o pojemności 1,3 kWh. Ma ona pozwalać na pokonywanie krótkich odcinków wyłącznie na prądzie.
W ofercie pojawią się odmiany o różnej mocy, w tym wariant z napędem 4×4. Nie ma jeszcze pełnych danych technicznych, ale należy spodziewać się powtórki z CLA. Czyli wersji o mocy od 136 do 190 KM. W każdej z nich należy doliczyć po 30 KM z układ hybrydowego.
W zależności od wersji, przyspieszenie od 0 do 100 km/h waha się w granicach 7,1-8,8 s, a średnie zużycie paliwa – 4,9-5,3 l/100 km.
Polski cennik nie został jeszcze ujawniony. W Niemczech sprzedaż rozpoczęła się 8 grudnia i obejmuje na razie tylko dwa warianty elektryczne.
250+ EQ Technology wyceniono na 59 048 euro, czyli około 245 700 zł, natomiast 350 4Matic EQ Technology – na 62 178 euro (ok. 263 200 zł).