Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
test opon

Opony o obniżonych oporach toczenia są gorsze niż zwykłe 2-letnie opony – uważają Szwedzi z magazynu Vi Bilagare

Opony o obniżonych oporach toczenia są gorsze niż zwykłe 2-letnie opony – uważają Szwedzi z magazynu Vi Bilagare

Nowe samochody hamują gorzej niż starsze konstrukcje –twierdzą Szwedzi z magazynu Vi Bilagare. Skąd taki wniosek i gdzie ich zdaniem tkwi problem?

Szwedzki Vi Bilagare już od 1987 roku przeprowadza testy długodystansowe w określonej, powtarzalnej formule – wybieranych jest po 5 modeli samochodów, a test każdego z nich trwa równy rok. Auta w tym czasie są sprawdzane nie tylko pod kątem niezawodności, ale i podstawowych parametrów dotyczących jazdy. Mierzona jest m.in. droga hamowania. 

Tegoroczny zestaw modeli Vi Bilagare obejmuje: Toyotę Corollę Cross, Skodę Fabię, Kię Niro EV, Mazdę CX-60 oraz Mercedesa klasy T. Niedawno Szwedzi poddali je swoim standardowym testom. Co się okazało? Że wyniki hamowania na suchej nawierzchni są po prostu rozczarowujące.

Było lepiej, jest gorzej

Jak donoszą Szwedzi, w 2017 roku Volkswagen Tiguan ze 100 km/h zatrzymywał się na dystansie 34 m! Z kolei Peugeot 3008 – po 35 m. 

Obecne modele poddawane testom średnio na to samo potrzebują 39-40 m. Z kolei nieco większy SUV niż wspomniane Volkswagen i Peugeot, czyli Mazda CX-60 zatrzymuje się po 37,9 m. Skąd wynika taka rozbieżność? 

mazda_cx-60_2022_test_bok
Mazda CX-60 rozczarowała długością drogi hamowania w testach Szwedów.
archiwum

Jak twierdzą eksperci, to kwestia opon. Już podczas zeszłorocznego testu ogumienia, przeprowadzonego przez Vi Bilagare zauważono, że tak obecnie modne opony ekologiczne, czyli o obniżonych oporach toczenia, charakteryzują się większą podatnością na aquaplaning oraz wydłużoną drogą hamowania. 

„Naturalnie oczekuje się, że nowe samochody będą coraz lepsze i coraz bezpieczniejsze. Ale faktem jest, że droga hamowania staje się coraz dłuższa. Dzieje się tak dlatego, że samochody są wyposażone opony o obniżonych oporach toczenia” – mówi Nils Svard z Vi Bilagare, odpowiedzialny za testy opon zimowych i letnich.

Niższa wysokość bieżnika

Jednym z aut, które rozczarowały, jest Skoda Fabia najnowszej generacji. Została ona zaopatrzona w opony typu eco o podobnej konstrukcji jak w elektrycznych modelach Grupy Volkswagen. Jak donoszą Szwedzi, wyróżniają się one fabryczną głębokością bieżnika, wynoszącą zaledwie 5,8 mm. Czyli o około 2 mm niższą niż standardowe ogumienie. 

Skoda_Fabia_10TSI_0123_Mazar_30
Skoda Fabia na zatrzymanie się ze 100 km/h według Szwedów potrzebuje aż 40,3 m!
archiwum

W rezultacie Fabia zatrzymała się ze 100 km/h aż po 40,3 m. Mercedes klasy T potrzebował na to samo 39,4 m, a Mazda CX-60 – 37,9 m. Wszystkie te auta wykorzystują opony o obniżonych oporach toczenia. 

Należy pamiętać, że takie ogumienie jest stosowane w coraz większej ilości aut spalinowych. Celem jest zmniejszenie zużycia paliwa, a tym samym – produkcji dwutlenku węgla do atmosfery.

 „W tym samym czasie, gdy producenci samochodów wydają miliardy na opracowywanie coraz lepszych systemów bezpieczeństwa, wybierają opony zmniejszające bezpieczeństwo w czasie jazdy. Dzięki temu mogą pochwalić się kilkoma kilometrami lepszego zasięgu czy kilkoma gramami niższej emisji dwutlenku węgla” – dodaje Svard.

Ale istnieje jeszcze inne ryzyko związane z użytkowaniem takich opon. To również większa podatność na aquaplaning i przebicia. 

„Powiedziałbym, że opona 2-letnia jest lepsza niż nowa opona eco, jeśli mają taką samą głębokość bieżnika. Faktem jest, że byłoby lepiej, gdyby producenci samochodów wybrali dla swoich klientów opony lekko zużyte, zamiast dostarczanych obecnie opon o obniżonych oporach tocznia” – kończy Svard.

Czytaj także