Serwis pod patronatem magazynu
Czym żyła zmotoryzowana Polska 50 lat temu? Nowatorską inscenizacją „Balladyny”, w której aktorzy jeździli po scenie na motocyklach Hondy, świetlaną przyszłością Malucha, ciekawą nowością Volkswagena i zaskakująco niskim zużyciem paliwa Fiata 125p. Zajrzyjmy do wydania „Motoru” z 14 kwietnia 1974 r.
Adam Hanuszkiewicz na scenie Teatru Narodowego wystawił „Balladynę” Juliusza Słowackiego. Spektakl okazał się sensacją, przed kasami ustawiały się kolejki, ale większość chętnych i tak odchodziła z kwitkiem. Ale dlaczego piszemy o tym w „Motorze”? W nowatorskiej inscenizacji Goplana (w tej roli Bożena Dykiel; główne zdjęcie na okładce) oraz jej świta – Skierka i Chochlik – jeżdżą po scenie na Hondach. Oryginalnych metod wyrazu było zresztą więcej, krytykom podobało się także świeże, odkrywcze podejście do wyjściowego tekstu.
To były piękne czasy – kierownictwo podjęło decyzję o zwiększeniu produkcji małolitrażowych samochodów w naszym kraju i… sprawa była załatwiona. Zamiast zakładanego tempa 150 tys. egzemplarzy na rok docelowo miało powstawać w śląskich fabrykach 200 tys. pojazdów rocznie. Pierwsze egzemplarze zjechały z taśmy w lipcu 1973 r., o 4 miesiące wcześniej, niż zakładały pierwotne harmonogramy, do końca roku udało się zmontować 1500 Małych Fiatów. Na rok 1974 planowano produkcję 10-12 tys. pojazdów, co było optymistycznym założeniem, zważywszy na ciągle niepełne przystosowanie zakładu do wielkoseryjnej produkcji. Rynek wchłonąłby praktycznie dowolną liczbę Fiatów 126p, stąd dążenie do jak najszybszego zwiększenia możliwości wytwórczych. Popyt na oszczędne auta panował zresztą na całym świecie.
Rok 1974 był pod wieloma względami przełomowy dla koncernu Volkswagena. Z ery tylnonapędowych aut produkowanych na bazie Garbusa zaczęto w końcu przechodzić na powszechny już wówczas napęd przedni, z silnikami ustawionymi poprzecznie. Właśnie wtedy zaprezentowano pierwszego Golfa.
Praktycznie równolegle pojawiło się też bazujące na nim sportowe Scirocco. Oba modele zaprojektował Giugiaro, bazowy silnik miał 1,1 l pojemności i rozwijał moc 50 KM.
Fabryka Samochodów Osobowych zorganizowała zawody w – jak byśmy to dzisiaj nazwali – ecodrivingu. Samochody zostały przygotowane i dostarczone przez organizatora, uczestnicy musieli w trakcie imprezy pokonać zarówno odcinki miejskie, jak i szybsze etapy w trasie. Dużym echem odbił się rezultat uzyskany przez przedstawiciela naszej redakcji – jeżdżąc po mieście, uzyskał rezultat 5,81 l/100 km. Samochód nie był specjalnie przygotowany do jazdy oszczędnościowej, parametry dynamiczne nie odbiegały od standardu, pracowano jedynie nad precyzyjnym ustawieniem gaźnika. Kluczem do sukcesu okazała się odpowiednia taktyka jazdy, w tym wyłączanie silnika na światłach.
