Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
Okładka Motoru nr 49 z 1973 r.

Pół wieku temu w „Motorze” – przeglądamy wydanie nr 49 z 1973 r.

archiwum

Pół wieku temu w „Motorze” – przeglądamy wydanie nr 49 z 1973 r.

Czym żyła zmotoryzowana Polska 50 lat temu? Ochroną aut przed korozją, planami Jawy, poszukiwaniami ścieżek rozwoju brytyjskiej motoryzacji i gorącą nowością: BMW z turbo. Zajrzyjmy do wydania „Motoru” z 9 grudnia 1973 r.

Na okładce wiosna, tematy wewnątrz numeru są już jednak bardziej zimowe. Na czele z rozbudowanym przewodnikiem konserwacji antykorozyjnej w samochodzie Skoda S 100. Pierwsza rada – bardzo wskazane jest wykonanie tej procedury natychmiast po zakupie nowego pojazdu. Pierwotnie nałożona powłoka (Fluidol, Bitex) powinna chronić auto przez 2 lata, następne konserwacje trzeba już jednak wykonywać co rok. I ciekawostka: konieczne było wiercenie otworów w nadwoziu.

retro_49_73_okladka

Jawy tylko na eksport

retro_49_73_jawa

98 proc. produkcji czechosłowackich zakładów Jawa-Brodce w Tyńcu nad Sazawą przeznaczone jest na eksport. Na wewnętrzny rynek trafiały więc śladowe liczby motocykli tej marki. Przez 20 lat nieprzerwanej produkcji powstało przeszło półtora miliona egzemplarzy jednośladów, które trafiły do 120 krajów na pięciu kontynentach. Największym odbiorcą był oczywiście Związek Radziecki, pół wieku temu jeździło tam ok. 750 tys. Jaw. W zakładach zatrudnionych było 2 tys. pracowników, z tego 75 proc. to kobiety. Na zdjęciu ówczesna nowość: Jawa 350 typ 634, z dwucylindrowym, dwusuwowym silnikiem o mocy 22 KM.

Nowości prosto z Londynu

retro_49_73_przemysl brytyjski

Sytuacja w brytyjskim przemyśle motoryzacyjnym nie wyglądała w tamtym czasie zbyt różowo. Konflikty na tle płacowym były źródłem bardzo częstych strajków – tak uciążliwych, że nabywcy woleli kupować pojazdy niemieckie, francuskie czy włoskie zamiast czekać na przeciągający się odbiór zamówionego auta krajowego. Nie znaczy to jednak, że nie próbowano... Na zdjęciu jedna z koncepcyjnych nowości: Aquila na podwoziu brzydkiego jak noc (dosłowny cytat z numeru) Austina Maxi. Ten nowy, udany projekt jest efektem konkursu na nowe nadwozie rozpisanego przez koncern Leyland. Oczywiście nie wszedł do produkcji.

BMW z silnikiem turbo

retro_49_73_bmw turbo

Gorąca nowość od bawarskiej marki: na rynek trafia niezwykła na tamte czasy wersja modelu 2002: turbo. Było to jedno z pierwszych seryjnie produkowanych aut osobowych z doładowaniem tego typu. W tamtych czasach oznaczało to jedno: piorunujące osiągi. Silnik o pojemności dwóch litrów rozwijał aż 170 KM, co w aucie o masie własnej rzędu 1100 kg oznaczało przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 7 s (wg ówcześnie podawanych danych). Prędkość maksymalna: 211 km/h. Tak dużo, że naklejki na przednich zderzakach umieszczono w odbiciu, aby kierowca widział w lusterku, że zbliża się do niego bardzo szybki pojazd. Humor psuła tylko jedna informacja – jesień 1973 to jednocześnie początek wielkiego kryzys paliwowego, redukującego chęci na zakup usportowionych odmian aut.

Czytaj także