…ale nie traćcie nadziei, bo kilka sztuk ma też trafić i do innych krajów. Poza tym w USA działa tylu polskich handlarzy, że coś tam pewnie nad Wisłę ściągną. Czy w całości? Czy uda się załatwić rejestrację? To już inna sprawa. Ogólnie jednak wygląda na to, że sprawa jest warta zachodu, bo egzemplarze przerobione przez firmę Shelby American wyniosą przyjemność jazdy Mustangiem na jeszcze wyższy poziom. Ale czy przy mocy grubo ponad 800 KM może być inaczej?
Firma założona przez Carrolla Shelby’ego wsławiła się m.in. modelem Cobra, no i sporymi sukcesami w motosporcie. Dziś marka Shelby American zajmuje się także przerabianiem i uszlachetnianiem wybranych modeli spod znaku niebieskiego owalu.
I choć nie wszystkie projekty wyrywają nas z kapci, o tyle akurat najnowsze wcielenie modelu Shelby GT350/350R to z pewnością coś, nad czym warto się pochylić. Sami zresztą spójrzcie na kluczowe detale.
Pod maską bazowej odmiany Shelby GT350 znajdziemy dobrze znany silnik 5.0 V8 o mocy 487 KM. Tak, bazowa odmiana ma „tylko” niecałe 500 koni. No i związku z tym obstawiamy, że większość klientów prawdopodobnie wybierze jednak wersję doładowaną kompresorem Whipple – tu dostajemy już niebotyczne 821 KM (!).
Obie wersje mogą być połączone z automatyczną lub manualną skrzynią biegów, przy czym „manual” dostaje od razu mechanizm o skróconych drogach prowadzenia lewarka (short-shifter).
Moc to jednak oczywiście nie wszystko, a układ napędowy to tylko część starannie przygotowanej układanki. Shelby GT350 otrzyma więc dodatkowo m.in. obniżone sprężyny, zmodyfikowane stabilizatory i układ wydechowy Borla typu cat-back. Standardem będą też 20-calowe kute felgi wraz z wyczynowymi oponami.
Wygląd? Przód wersji GT350 wyróżnia się m.in. aluminiową maską oraz trzyczęściowym splitterem. Całość uzupełniają „wyścigowa” wstawka w grillu i subtelne oznaczenia Shelby. Znaczki Forda? Brak… Z tyłu standardowo dostajemy raczej dyskretny spojler typu ducktail, robotę robią także dwa charakterystyczne pasy biegnące wzdłuż nadwozia. Na liście opcji znajdą się m.in. duże tylne skrzydło oraz pakiet elementów nadwozia z włókna węglowego.
Producent udostępnił jedynie kilka zdjęć wnętrza, ale widać na nich m.in. skórzaną tapicerkę z haftowanym logo Shelby. Dodatkowo dostaniemy haftowane dywaniki podłogowe, specjalne nakładki na progi oraz numerowaną tabliczkę na desce rozdzielczej. Modele wyposażone w ręczną skrzynię biegów otrzymają lewarek z charakterystyczną kulkową gałką.
Złe wiadomości? Produkcja ma być ograniczona do 526 sztuk, na dodatek lwia część trafi na rynek w USA. Ale uwaga: kilka aut ma trafić także do klientów za granicą. Producent nie podał jeszcze pełnego cennika, jednak wiemy już, że w USA wariant z doładowaniem kosztował będzie niemal równo 110 tys. USD.
No dobrze, a co z wersją R? No, tu dzieje się jeszcze więcej. I jeśli chodzi o moc, i jeśli chodzi o emocje. Mamy w tym wypadku tylko wersję z kompresorem, na dodatek jeszcze nieco wzmocnioną – Shelby America podaje, że będzie to aż 842 KM. Skrzynia? Tylko manualna.
GT350R korzysta z jeszcze sztywniejszego (czyt. „torowego”) podwozia, mamy tu także hamulce wyścigowe Alcon Racing oraz kute felgi pomalowane na charakterystyczny kolor o nazwie Gold Rush („Gorączka Złota”).
GT350R będzie produkowany w Michigan przez firmę Turn Key Automotive, a liczba egzemplarzy zostanie ograniczona do zaledwie 36. Wszystkie auta będą w kolorze białym, wszystkie dostaną elementy nadwozia wykonane z włókna węglowego. W środku czekają m.in. fotele Sparco, czteropunktowe pasy, półklatka oraz – obowiązkowo – lap-timer.