Przedstawicielstwo Toyoty odmówiło udziału w wielkim zimowym teście zasięgu aut na prąd przeprowadzanym m.in. przez Norweską Federację Samochodową (NAF). W zeszłym roku jej elektryczny bZ4X mocno rozczarował.
Toyota, która niedawno zapowiedziała nowe akumulatory, oprogramowanie oraz platformy do aut na prąd, długo zwlekała z wprowadzeniem swojego pierwszego elektryka. Gdy w końcu już to uczyniła, jej bZ4X najpierw zaliczył falstart, a potem rozczarował.
Jeszcze zanim to auto na dobre zaczęło trafiać do klientów, dostrzeżono w nim wadę konstrukcyjną, wpływającą bezpośrednio na bezpieczeństwo. Okazało się bowiem, że koła tego samochodu mogą się odkręcić w czasie jazdy. W efekcie Japończycy musieli przeprojektować śruby mocujące koła do piasty, aby już się nie luzowały.
Później, gdy do prasy i internetu trafiły pierwsze testy Toyoty bZ4X, recenzenci nie pozostawiali suchej nitki na jej zasięgu. Kropkę nad i postawiły Norweska Federacja Samochodowa i magazyn motor.no w wielkim zimowym teście zasięgów.
Auto pokonało jeden z najkrótszych dystansów w zestawieniu – 323 km. Na domiar złego różnica na niekorzyść względem deklaracji producenta wyniosła aż 35,79% i była największa w teście.
NAF i norweski serwis motor.no wielki test zasięgu aut elektrycznych przeprowadzają co roku. Tegoroczna edycja odbędzie się w dniach od 31 stycznia do 1 lutego. Jednym z samochodów, który miał wziąć w nim udział, jest właśnie Toyota bZ4X.
No właśnie... miał, ale nie weźmie. Norweskie przedstawicielstwo tej japońskiej marki odmówiło przekazania samochodu do testu. Powód? Menedżer ds. komunikacji – Espen Olsen – uważa, że tego typu zestawienia były interesujące dla nabywców w początkowej fazie istnienia aut na prąd. Natomiast obecnie już spełniły swoją rolę.
„Ponieważ test samochodu elektrycznego skupia się głównie na zasięgu, Toyota uważa, że nie daje on pełnego obrazu dotyczącego samochodu. W poprzedniej dyskusji na temat testu zimowego sama NAF stwierdziła, że łatwo zagubić właściwe proporcje w kwestii zasięgu i że w codziennym użytkowaniu nie jest on tak ważny, jak mogłoby się wydawać” – argumentuje Olsen.
„To oczywiste, że zużycie energii jest głównym czynnikiem, dlatego od czasu, gdy przeprowadzamy te testy, czyli od 2019 r., mierzymy dwie rzeczy: rzeczywisty zasięg i zużycie energii. Myślę, że to dziwne, że Espen Olsen temu zaprzecza. W końcu cały czas był zapraszany na ten test i widział, co mierzymy” – twierdzi z kolei Peter Raaum z motor.no.
„Szkoda, że Toyota nie chce dołączyć. (...) Test zimowy jest ważny, pokazuje, jak auta radzą sobie, gdy jest zimno. Wiemy, że same firmy motoryzacyjne korzystają z tego zestawienia” – mówi Nils Sødal, starszy doradca ds. komunikacji w NAF.
Przedstawiciel Toyoty uważa również, że sposób przeprowadzania testu otwiera drogę do wielu błędów. Według niego dokładny pomiar to taki, w którym o zasięgu decyduje realne zużycie energii, odczytane podczas ładowania samochodu.
W przypadku testu NAF i magazynu motor.no wszystkie samochody najpierw są naładowane do pełna. Później ich komputery pokładowe zostają zresetowane, a ponadto ustawia się tę samą temperaturę klimatyzacji, a także taki sam tryb jazdy.
W czasie samego testu auta poruszają się z dozwolonymi prędkościami, a ich komputery pokładowe są zerowane co 50 km. Wtedy też zapisuje się uzyskany wynik. Średnie zużycie energii odnotowywane jest również w czasie postoju. Test opiera się więc na danych, które można odczytać z samochodu.
Olsen podważa również trasę przejazdu i fakt, że samochody biorące udział w teście dysponują akumulatorami o różnej pojemności. Według niego te z największymi bateriami są zbyt dobrze oceniane.
Trasa testu startuje z poziomu morza i kończy się na wysokości blisko 1000 m nad nim. Olsen uważa, że wyłącznie auta z dużymi akumulatorami są w stanie dotrzeć do mety. Poza tym twierdzi on, że skupienie się jedynie na tym, jak daleko samochód może pojechać na pełnej baterii, jest mniej istotne niż dobrze rozwinięta struktura ładowania.
„Chcielibyśmy przedyskutować to, w jaki sposób można i należy przeprowadzić w przyszłości nowy, zaktualizowany test porównawczy samochodów elektrycznych” – mówi Olsen.