Matowe lakiery zdobywają coraz większą popularność – oferuje je wiele marek i są dostępne w coraz tańszych modelach. Co trzeba o nich widzieć i jak dbać o ich stan?
Przez dekady możliwie jak najbardziej lśniący lakier uchodził za znak rozpoznawczy zadbanego samochodu. Trendy jednak ewoluują. Jednym z nich była chociażby chwilowa fascynacja białymi lakierami, której świadkami byliśmy 10 lat temu.
Mniej więcej w tym samym czasie na szerokie wody zaczęły wypływać lakiery pozbawione połysku. Początkowo były dostępne wyłącznie w najdroższych modelach – i nawet w nich wymagały dopłaty rzędu kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Z czasem powłoki pozbawione połysku zaczęły być oferowane w autach będących w zasięgu większej grupy kupujących. Wciąż wymagają dopłaty – np. w prezentowanym na zdjęciach Renault Australu pozycja figurująca w cenniku pod nazwą lakier „szary schiste satin z dachem czarny etoile” podnosi cenę o 7500 zł.
Czy warto dopłacić? To już oczywiście kwestia gustu. Nie ulega natomiast wątpliwości, że matowe nadwozie wyróżnia się z tłumu i sprawia, że samochód wygląda „drogo”.
Jeżeli chodzi o pielęgnację, to pozbawiony połysku lakier również można woskować, oklejać kolorową folią lub bezbarwną PPF. Problem pojawia się, gdy na takiej powłoce lakierniczej pojawią się poważniejsze zarysowania, które nie sięgają jednak podkładu. – Jeden z klientów zapytał nas o możliwość usunięcia zarysowań po pazurach psa, który oparł się o drzwi. O ile w przypadku błyszczącego lakieru moglibyśmy usunąć je poprzez polerowanie, o tyle polerowanie matowego lakieru nie wchodzi w grę i pozostaje jedynie dużo droższe lakierowanie uszkodzonego elementu – wyjaśnia Paweł Englicht z firmy Smart Detailing.
Lakierów matowych nie trzeba się bać. Nie są mniej podatne na powstawanie odprysków od tradycyjnych powłok, a mniej widać na nich mikrozarysowania. Obecne technologie pozwalają na wykonywanie punktowych napraw. Aby zachować pierwotny wygląd lakieru, trzeba używać kosmetyków matujących – z czasem powłoka ulega wybłyszczeniu
Paweł Englicht, Smart Detailing
Dla producentów samochodów oryginalne lakiery zawsze były źródłem dodatkowego przychodu. Przykładem są kolory metalizowane czy perłowe, które mogą wymagać dopłaty rzędu 2-5 tys. zł.
Szczebel wyżej znajdują się lakiery matowe. Wciąż są traktowane jako specjalny dodatek, więc mogą być zarezerwowane dla najnowocześniejszych modeli, konkretnych wersji wyposażeniowych lub samochodów ze sportowym zacięciem. Wysokość dopłaty zależy od polityki firmy. Na przestrzeni lat ceny jednak spadają.
Pod względem technicznym matowe wykończenie nadwozia nie różni się istotnie od metalicznego czy perłowego. Elementy z blachy lub tworzywa są podkładowane, a później pokrywane tzw. lakierem bazowym.
Kluczowa dla wyglądu samochodu jest zewnętrzna warstwa, tzw. klar, która nie jest gładka i błyszcząca, a bardziej chropowata, co sprzyja pochłanianiu światła i uzyskaniu efektu matu lub półmatu. Matowe wykończenie można też uzyskać w systemie jednowarstwowym.
Przy naprawach największym problemem jest dopasowanie stopnia matowości elementów.
Chociaż w świecie motoryzacji mówi się o lakierach matowych, w przypadku wielu modeli bliższe prawdy byłoby określenie lakier satynowy, czyli inaczej – półmatowy. Istotny wpływ na wygląd nadwozia ma gra światła na jego krzywiznach.
Oczywiście można pójść na całość i polakierować auto idealnie matowym lakierem, który będzie pochłaniał nawet 99,96% promieni świetlnych. Na taki krok zdecydowało się BMW, tworząc prototyp VBX6. Lakier Vantablack został opracowany z myślą o pojazdach kosmicznych.
Do zabezpieczenia matowego lakieru służą kosmetyki przeznaczone wyłącznie do pielęgnacji tego typu powierzchni. Jeżeli przypadkowo naniesiemy inne, lub np. konserwując uszczelki czy gumę, zabrudzimy lakier, trzeba szybko zmyć niewłaściwy typ chemii.
Preparaty typu quick detailer do lakierów matowych nie kosztują dużo więcej od tych do lakierów błyszczących.
Ze względu na ograniczone możliwości odświeżenia matowego lakieru (brak możliwości polerowania) warto rozważyć zabezpieczenie go przeźroczystą folią, która jest praktycznie niewidoczna. Można okleić zarówno wybrane, szczególnie narażone na uszkodzenia obszary (np. zderzak, maskę, progi, wnęki klamek), jak i całe nadwozie. Koszt usługi, w zależności od zakresu prac i rozmiaru auta, wynosi od kilkuset do blisko 20 tysięcy złotych.
Najbezpieczniejsze dla każdej powłoki lakierniczej jest mycie ręczne. Pod warunkiem że zostanie należycie przeprowadzone – nie można myć nagrzanego nadwozia, przed rozpoczęciem prac lakier należy opłukać, warto używać osobnych wiader na brudną i czystą wodę i nie używać nadmiernej siły – oporne zanieczyszczenia trzeba usuwać zmywaczami, a nie szorować. Po zakończeniu mycia karoserię warto wytrzeć ręcznikiem z mikrofibry.
W ocenie ekspertów płyny czy mikroproszek podawane z lancy myjni bezdotykowej nie są niebezpieczne dla matowego lakieru. Oczywiście trzeba przestrzegać ogólnych zaleceń – nie myć gorącego nadwozia, a końcówkę lancy utrzymywać przynajmniej 20-40 cm od karoserii. Po zakończeniu mycia samochód warto wytrzeć, co nie dopuści do utworzenia się plam.
Mając samochód z matowym lakierem, nie należy korzystać z myjni automatycznych. W instrukcjach obsługi pojazdów niektórzy producenci ostrzegają, że kręcące się szczotki mogą uszkodzić lakier –zapewne chodzi o jego wybłyszczenie.
Dzięki foliom – zarówno bezbarwnym, jak i kolorowym – każdy samochód może zyskać matowy wygląd. Nawet oklejone nadwozie wymaga jednak specyficznej pielęgnacji. Dłużej zalegające punktowe zanieczyszczenia (np. ptasie odchody) czy nawet woda mogą doprowadzić do powstania mało estetycznych i trudnych do usunięcia zanieczyszczeń. Ponowne foliowanie elementu jest jednak tańsze od jego lakierowania.
Lakier matowy to specyficzna powłoka. Nic nie wskazuje, by w najbliższych latach miała wyjść z mody, a do tego może ułatwić odsprzedanie używanego auta – istnieje grono osób szukających aut w oryginalnych kolorach.
Trzeba jednak pamiętać, że matowy lakier wymaga pielęgnacji zgodnej z zaleceniami producenta (i możliwie regularnej!), a nawet drobny błąd – np. zahaczenie o gałąź – może uszkodzić powłokę.