Płynny wosk za nieco ponad 20 zł kontra zniszczony ciemny lakier 20-letniego auta. Czy niedrogi, łatwy w aplikacji preparat zdał egzamin?
Wiosna to czas, kiedy wielu kierowców przystępuje do gruntownego czyszczenia auta po zimie. Jedni zlecają to w myjniach czy pracowniach detailingowych, inni zaś tego rodzaju prace wykonują we własnym zakresie. Przy sprzyjającej pogodzie samoobsługowe myjnie wręcz pękają w szwach, a często na dostęp do stanowiska trzeba poczekać w kolejce.
Takie wiosenne porządki obejmują zwykle dokładne sprzątanie wnętrza auta oraz mycie jego karoserii. Kiedy zostawiamy samochód w myjni ręcznej, nie musimy martwić się o zabezpieczenie lakieru po myciu, a jedynie wybrać sposób konserwacji lakieru. Jednak gdy za mycie samochodu bierzemy się samodzielnie, warto zastanowić się, jaki środek nałożyć na lakier, by zabezpieczyć go przed działaniem czynników zewnętrznych i ułatwić późniejsze mycie.
W przypadku korzystania z usług pracowni detailingowych kierowcy mają do wyboru szeroki wachlarz metod zabezpieczania lakieru. W zależności od wyboru muszą się liczyć z różnymi wydatkami. Będzie to kilkadziesiąt złotych w przypadku tzw. quick detailerów, kilkaset dla dobrych wosków i nawet kilka tysięcy złotych w przypadku wyboru powłoki ceramicznej.
Warto wiedzieć, że w sprzedaży dostępne są preparaty umożliwiające zastosowanie podobnych metod we własnym zakresie. W sklepach jest wiele rodzajów wosków oraz powłok przeznaczonych do amatorskiego nakładania.
Warto jednak pamiętać, że zwłaszcza w przypadku powłok ceramicznych przyda się doświadczenie. Osoby początkujące powinny wybrać znacznie łatwiejsze i bezpieczne w aplikacji woski.
Najprościej zakonserwować karoserię przy pomocy szybkich wosków w płynie. Należy jednak pamiętać o kilku szczegółach. Najpierw, przed wszystkimi pracami przy powłoce lakierniczej, powinno się dokładnie wyczyścić nadwozie. Najlepiej zacząć od nałożenia i spłukania piany aktywnej, a potem umyć auto gąbką, używając dwóch wiader.
W przypadku każdej powłoki trzeba też pamiętać, aby nie nakładać jej na rozgrzany lakier, a jeśli nie dysponujemy garażem, stanowisko pracy wybrać tak, by przez cały czas auto znajdowało się w cieniu.
Do tego należy pamiętać, że najczęściej popełnianym błędem jest nałożenie zbyt dużej ilości preparatu zabezpieczającego, co utrudnia jego późniejsze zapolerowanie.
Postanowiliśmy sprawdzić działanie najprostszego w samodzielnej aplikacji płynnego wosku. Do testu wybraliśmy produkt o nazwie Speed Wax firmy Mannol. Jego skuteczność zbadaliśmy po zaaplikowaniu na fragment nadwozia 20-letniej Toyoty Yaris, której powłoka lakiernicza była zaniedbana i prezentowała się kiepsko.
W plastikowej butelce z atomizerem znajduje się 500 ml preparatu na bazie wosku Carnauba. Środek jest przeznaczony do zabezpieczania karoserii. Preparat tworzy hydrofobową warstwę, która odpycha wodę, spowalnia brudzenie auta i ułatwia jego mycie. Płynny wosk nakłada się na umyte nadwozie, po czym poleruje szmatką.
Test przeprowadziliśmy na 20-letniej Toyocie Yaris, której powłoka lakiernicza była w kiepskim stanie. Eksploatowane głównie w mieście auto miało sporo uszkodzeń lakieru. Do tego właściciel samochodu nie dbał regularnie o jego czystość, myjąc go rzadko, do tego w myjniach automatycznych, przez co lakier pokrywało mnóstwo niewielkich zarysowań. Test rozpoczęliśmy od dokładnego umycia nadwozia Toyoty.
Producent wosku dopuszcza jego stosowanie zarówno na suchą, jak i mokrą karoserię. My wybraliśmy tradycyjną metodę aplikacji środka na sucho. W tym celu po powrocie z myjni dokładnie osuszyliśmy nadwozie. Użyliśmy do tego dużego ręcznika z mikrofibry, który przeciągaliśmy po nadwoziu do czasu, aż wchłonął wodę. Po tym poczekaliśmy, aż wilgoć odparuje i wytarliśmy suchą szmatką szczeliny w karoserii.
Na opakowaniu preparatu napisano, aby nanosić go w pierwszej kolejności na szmatkę lub aplikator gąbkowy, a dopiero potem rozprowadzać cienką warstwą po nadwoziu. Warto wiedzieć, że tego rodzaju szybkie woski można w niewielkiej ilości rozpylać bezpośrednio na karoserię. Trzeba to jednak robić etapami – po jednym elemencie. Niewielką ilość (3-4 dawki na element) rozprowadziliśmy za pomocą miękkiej mikrofibry.
Po dokładnym wtarciu niedużej ilości wosku w zabezpieczany element należy odczekać chwilę, aż preparat odparuje i przystąpić do polerowania suchą i miękką szmatką. Jeżeli nie nałożyliśmy wcześniej zbyt dużej ilości środka, wystarczy kilka kolistych ruchów, by powierzchnia lakieru nabrała połysku.
Po zapolerowaniu preparatu oceniliśmy stopień połysku powłoki lakierniczej Yarisa. Okazało się, że zabezpieczony fragment odzyskał pierwotny kolor, a lakier stał się śliski i nabrał połysku. Do tego wosk zamaskował niewielkie rysy, dzięki czemu lakier przestał być matowy. Woskowanie przyniosło oczekiwany efekt.
Na koniec spryskaliśmy lakier Toyoty wodą, by ocenić stopień odpychania wilgoci przez powłokę. Tu także działanie wosku przyniosło wyraźny efekt. Woda na powierzchni lakieru zbierała się w krople i natychmiast spływała, nawet w przypadku pokrywy silnika, która nie ma dużego nachylenia.
W opisie preparatu producent zaznacza, że można go stosować także na powierzchnie wykonane z tworzyw sztucznych i gumy. Bez obaw można zatem aplikować wosk na takie elementy jak podszybia, lusterka, zderzaki czy uszczelki. Wiele osób tego rodzaju woski nanosi także na boczne szyby samochodów.
Osoby, które nie mają możliwości konserwowania nadwozia w garażu, powinny pamiętać, że tego rodzaju środki należy nakładać w cieniu, na zimy lakier. W przeciwnym razie wosk zaschnie na lakierze i nie uda się go w łatwy sposób zapolerować.
O ile działanie preparatu zrobiło na nas dobre wrażenie, to jakość aplikatora pozostawiała sporo do życzenia. Górna część z pompką obracała się podczas aplikowania zbyt lekko, ustawiając się w różnych pozycjach, co utrudniało pracę.
Przeprowadzony przez nas test potwierdził skuteczność płynnego wosku Speed Wax firmy Mannol. Test przeprowadziliśmy na czarnym aucie, którego zaniedbany lakier stracił blask. Okazało się, że po dokładnym umyciu i nałożeniu szybkiego wosku karoseria 20-letniej Toyoty odmieniła się w zadowalającym stopniu. Ciemny lakier odzyskał pierwotną barwę i nabrał głębokiego połysku.
Do tego próba polewania wodą potwierdziła dobre własności hydrofobowe uzyskanej dzięki woskowaniu powłoki. Niedrogi preparat okazał się też łatwy w nakładaniu i wydajny – dla średniej wielkości auta opakowanie wystarczy na kilkanaście aplikacji.