Czy mieszczący się w kieszeni niedrogi powerbank poradzi sobie z rozruchem silnika w aucie z rozładowanym akumulatorem? Sprawdziliśmy to w bardzo wymagającym teście – do uruchomienia był m.in. silnik 6.0 V12.
O wygodzie korzystania z powerbanków nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Przenośne baterie umożliwiają naładowanie telefonu, tabletu czy komputera bez konieczności podłączania ich do sieci. Takie rozwiązanie sprawdza się nie tylko podczas podróży, ale i na co dzień. Na rynku dostępnych jest wiele powerbanków o różnych pojemnościach wbudowanej w nie baterii.
Wśród kierowców dużą popularnością cieszą się jednak powerbanki wyposażone w dodatkową funkcję boostera. Dzięki specjalnym przewodom rozruchowym i możliwości chwilowego wygenerowania prądu o dużym natężeniu takie urządzenia mogą wspomagać rozładowany akumulator podczas rozruchu silnika. Dzięki temu w awaryjnej sytuacji użytkownicy samochodów nie muszą prosić o pomoc innych kierowców, by ci użyczyli prądu ze swojego auta. Zbędne są też przewody rozruchowe czy duże i ciężkie boostery.
Jednak wielu kierowców nie decyduje się na kupno powerbanków rozruchowych, ponieważ nie wierzy, że takie niewielkich rozmiarów urządzenie jest w stanie uruchomić silnik. Zwłaszcza kierowcy starszej daty nie wyobrażają sobie, by mieszcząca się w kieszeni bateria mogła cokolwiek wskórać przy rozładowanym akumulatorze.
Testując produkty w tygodniku „Motor”, sprawdzaliśmy działanie podobnych urządzeń w przeszłości, a przeprowadzane przez nas próby potwierdzały ich skuteczność. Jednak tym razem postanowiliśmy sprawdzić nieduży booster w wyjątkowo ciężkich warunkach.
Urządzenie rozruchowe firmy nor-tec kupiliśmy w sklepie popularnej sieci Action. Naładowany powerbank zabraliśmy do zaprzyjaźnionego warsztatu samochodowego, gdzie na parkingu stoi wiele aut. Niektóre z nich zaparkowane były tam od kilku miesięcy.
Tym razem zamiast rozładowywać sprawne baterie, zostawiając auta z zapalonymi światłami, wybraliśmy pojazdy, których akumulatory były mocno rozładowane. W dwóch przypadkach mówimy o całkowitym braku prądu, a w dwóch kolejnych o sytuacji, kiedy podczas próby uruchomienia silnika rozrusznik nie był w stanie nim obrócić. Do tego testy wykonaliśmy w mroźny poranek – przy temperaturze -5°C. Takie warunki w przypadku silników wysokoprężnych wymagały zagrzania świec żarowych, co pochłania dużo prądu.
Powerbank ładuje się za pomocą kabla USB-C. W zestawie znajdują się samochodowa ładowarka 12 V oraz przewód, który można wykorzystać do ładowania zasilaczem domowym. Urządzenie powinno się ładować najrzadziej co trzy miesiące, niezależnie od tego, jak często było używane. Z funkcji rozruchu można korzystać, kiedy bateria jest naładowana co najmniej w połowie. Proces pełnego ładowania trwa około 3 godzin.
Instrukcja szczegółowo opisuje postępowanie podczas awaryjnego rozruchu silnika. Za pomocą powerbanku można wspomagać akumulatory jednostek benzynowych o pojemności do 4 litrów i wysokoprężnych – do 2 litrów. W pierwszej kolejności podłącza się zaciski do akumulatora – czerwony do dodatniego, a czarny do ujemnego bieguna. Następnie trzeba podłączyć wtyczkę do powerbanku i po włączeniu go uruchomić silnik.
W pierwszej kolejności uruchomiliśmy silnik Mini, którego akumulator był całkowicie rozładowany. Pomiar napięcia wykazał nieco ponad 1,3 V. To ciężki test, ponieważ przy tak słabym akumulatorze żadne odbiorniki elektryczne w aucie nie funkcjonowały. Po przekręceniu kluczyka nawet nie zapalały się kontrolki. Po podłączeniu powerbanku elektryka Mini ożyła, a silnik udało się uruchomić za pierwszym razem.
Drugą próbę wykonaliśmy – na własne ryzyko – na aucie o większym niż dopuszczony przez producenta boostera silniku – Mercedesie klasy S z 12-cylindrową jednostką o pojemności aż 6 litrów. Akumulator miał 10 V, a rozrusznik ledwo obracał silnikiem. Po podłączeniu powerbanku jednostka zapaliła bez problemu.
Następnie przyszła kolej na uruchomienie silnika wysokoprężnego. Tym razem sprawdziliśmy działanie urządzenia na Fiacie Pandzie 1.3 MultiJet, z akumulatorem rozładowanym do 8 V. Po podłączeniu powerbanku udało się zagrzać świece żarowe, po czym bez najmniejszego problemu uruchomić silnik.
Na koniec sprawdziliśmy skuteczność urządzenia na Oplu Combo z silnikiem Diesla o pojemności 1.6. W tym przypadku akumulator był rozładowany do 6,5 V, a próba rozruchu skutkowała jedynie stukami z rozrusznika. I tym razem podłączenie boostera rozwiązało problem. Po nagrzaniu świec uruchomiliśmy silnik.
Powerbank to przenośne urządzenie służące do ładowania sprzętów elektronicznych, takich jak telefony, tablety czy przenośne komputery. Dodatkowo urządzenie wyposażone jest w latarkę. Jednak najciekawszą dla kierowców funkcją jest możliwość wspomagania rozładowanego akumulatora podczas rozruchu silnika samochodu.
Wydajność boostera zależy od stopnia rozładowania uruchamianego samochodu. W naszym przypadku po 9 skutecznych próbach rozruchu różnych aut powerbank był wciąż naładowany do połowy.
Podczas realizacji testu zauważyliśmy, że długość przewodów rozruchowych urządzenia umożliwia podłączenie go nawet do dużych akumulatorów. Na zdjęciu wyżej widać kable podłączone do baterii o pojemności 100 Ah.
Przeprowadzony przez nas test potwierdził skuteczność niedrogiego powerbanku z funkcją rozruchu silnika samochodowego. Dzięki urządzeniu udało nam się uruchomić silniki w autach z całkowicie rozładowanymi akumulatorami. Co więcej, booster sprawdził się nawet w Mercedesie wyposażonym w potężną 12-cylindrową jednostkę o pojemności 6 litrów.
Atutami powerbanku kupionego w sieci Action są niewygórowana cena oraz długa, 3-letnia gwarancja. To niewielkich rozmiarów urządzenie przyda się na co dzień podczas ładowania sprzętu elektronicznego, a w awaryjnej sytuacji umożliwi uruchomienie silnika auta.