Czołowe zderzenie może być naszą winą, na najechanie na tył auta przez inny pojazd zwykle nie mamy wpływu. Jakie są konsekwencje takich wypadków i jak możemy ograniczyć ich skutki? Jak w tylnych crash testach wypadły Mazda 6, Volvo XC90, Toyota RAV4 oraz auto elektryczne?
Według europejskich statystyk (podawanych np. przez znaną organizację Euro NCAP) uderzenia w tył pojazdu stosunkowo rzadko kończą się obrażeniami śmiertelnymi, jednak często powodują bolesne i długotrwałe urazy, których leczenie kosztuje rocznie ok. 10 miliardów euro w samej Europie. Problem jest zatem poważny.
Okoliczności takich wypadków są przy tym dość specyficzne. Do zdarzenia dochodzi przez błąd innego kierowcy, jego nieuwagę, brawurę, pośpiech, awarię pojazdu itp. W pewnym momencie jesteśmy tylko świadkiem i ofiarą tego typu zajścia.
Co więcej, większość systemów zabezpieczających zaprojektowano tak, by chroniła przed uderzeniem przodem – zatem sprawca jest w pewnym sensie w uprzywilejowanej pozycji. Tylne crash testy prezentowane są dużo rzadziej niż czołowe. A szkoda, bo skala zniszczeń pojazdu daje wiele do myślenia.
Poniżej pokazujemy wyniki kilku prób przeprowadzonych przez amerykańską organizację NHTSA. Przede wszystkim chodzi o sprawdzenie, czy nie dojdzie do rozszczelnienia systemu paliwowego skutkującego pożarem (kłania się sprawa Forda Pinto z lat 70.). Widać jednak, jakie zniszczenia wyrządzić może zderzenie przy 80 km/h z pojazdem o masie poniżej 1,4 tony. Na szczęście są systemy obniżające ryzyko obrażeń w takich wypadkach.
Urazy kręgosłupa szyjnego, związane z szybkim i nadmiernym odchyleniem głowy na skutek uderzenia w tył pojazdu, mogą być długotrwałe, trudne do zdiagnozowania lub leczenia i niezwykle bolesne. To najczęstsze obrażenie, do którego dochodzi w tego typu kolizjach – nawet przy nieznacznej prędkości. Najskuteczniejszą ochroną okazują się odpowiednio zaprojektowane fotele wraz z ich zagłówkami.
Większość współczesnych aut dobrze chroni pasażerów, zwłaszcza siedzących z przodu. Gorzej wypadają zabezpieczenia na kanapie.
Wyniki tylnych crash testów nie są brane np. przy ogólnej ocenie bezpieczeństwa znanej np. z klasyfikacji Euro NCAP i ich „gwiazdkach”. Próby tego typu są jednak wykonywane choćby przez amerykańską organizację NHTSA. Poniżej wyniki zderzeń przy prędkości 80 km/h z barierą o masie 1360 kg na 70 proc. szerokości pojazdu.
W badaniu tym udział wziął model, który był produkowany w latach 2009-2013. Uderzenie poczyniło duże zniszczenia w pojeździe, cała przestrzeń bagażowa uległa zgnieceniu, przesunięta została też tylna oś. Podczas testu nie bada się przeciążenia działającego na pasażerów, ale gołym okiem widać, że tego typu wypadek grozi poważnymi konsekwencjami.
Pomimo poważnych uszkodzeń auta układ paliwowy – przede wszystkim zbiornik – nie uległ rozszczelnieniu.
Tak przebiegał crash test aktualnej generacji Volvo XC90. Mamy tu do czynienia z pojazdem wyposażonym w trzeci rząd foteli – widać, że przeszkoda wdarła się dosyć mocno do wnętrza, stanowiąc dość duże zagrożenie dla znajdujących się tam pasażerów. Przesunięcie tylnej osi było na szczęście stosunkowo umiarkowane.
Także w tym przypadku nie doszło do uszkodzenia zbiornika paliwa, nie ma więc dużego ryzyka powstania pożaru w trakcie wypadku.
W tym przypadku próbie zderzeniowej poddano elektryczny samochód – Forda Focusa produkowanego w latach 2012-2018. Zakres zniszczeń okazał się zbliżony do prezentowanej Mazdy: właściwie przestała istnieć przestrzeń bagażowa kompaktowego Forda, przesunięciu uległy elementy zawieszenia tylnej osi, a kanapa została dosunięta do przednich foteli.
Pocieszające jest, że zestaw akumulatorów pozostał nienaruszony, nie doszło do wycieku elektrolitu.
Kolejnym SUV-em w teście jest aktualne wcielenie Toyoty RAV4. Uszkodzenia tylnej partii pojazdu są dość poważne, przeszkoda mocno wniknęła do części pasażerskiej. Mimo to przesunięcie osi nie okazało się bardzo duże – spory w tym udział wydatnego tylnego zwisu służącego za przestrzeń energochłonną.
Jak w pozostałych autach – nie uszkodzono układu paliwowego i nie odnotowano wycieków, pomimo uszkodzenia wlewu benzyny.
Nie wszystkie uszkodzenia zachodzą przy wysokich prędkościach. O wiele częściej mamy do czynienia z typowymi kolizjami parkingowymi. Samochody są projektowane w ten sposób, aby z takich „starć” wychodziły w miarę bez szwanku, co obniża koszty napraw.
Oceną konsekwencji niegroźnych tylnych kolizji zajmują się często firmy ubezpieczeniowe. Prezentowane zdjęcia pochodzą z organizacji CESVIMAP, będącej części hiszpańskiego przedsiębiorstwa MAPFRE. Testy przeprowadza się przy prędkościach 14-16 km/h, bariera uderza w 40 proc. szerokości auta pod kątem 10 stopni.
Niewielkie uszkodzenia widoczne są na pierwszy rzut oka – po parkingowej stłuczce może jednak dojść od uszkodzenia elementów pochłaniających energię i pomimo braku wizualnych strat pojazd może wymagać naprawy.
Współczesne samochody wyposażone są oczywiście w szereg systemów chroniących przed konsekwencjami wypadków, nie pominięto także uderzeń tylnych. Zaczyna się od prewencji: bardzo wiele modeli sygnalizuje gwałtowne hamowanie miganiem świateł awaryjnych lub stop, co powinno przykuć uwagę kierowców jadących z tyłu.
Sporo samochodów monitoruje również sytuację wokół w czasie postoju, np. na światłach. Po wykryciu zagrożenia także włączą oświetlenie ostrzegawcze, mające przyciągnąć zawczasu uwagę potencjalnego sprawcy i przyspieszyć jego reakcję.
Gdy kolizja jest nieunikniona, automatycznie przygotują na nią pasażerów. Systemy typu pre-safe mogą automatycznie ustawić fotel w pozycji pionowej i dociągnąć pasy bezpieczeństwa, zanim dojdzie do uderzenia.
Pasy bezpieczeństwa ochronią jednak tylko wtedy, gdy są zapięte. Nie ignorujmy tego.
O ile na to, czy do uderzenia w tył naszego auta dojdzie, nie mamy bardzo często żadnego wpływu, o tyle ewentualne konsekwencje tego zajścia możemy ograniczyć. Kluczowe jest właściwe ustawienie zagłówka – musi podpierać całą głowę, nie powinien być przede wszystkim zbyt nisko. Pomoże też bardziej pionowe ustawienie foteli, obciążenia rozłożą się na całe plecy, zmaleje ryzyko wysunięcia się z pasów bezpieczeństwa.