Podstawowy model w obszernej gamie Kii właśnie poddano liftingowi. Niewielkie Picanto nadal ma parę mankamentów, ale i niemało mocnych stron. Jednak najwięcej pikanterii dodaje mu jego nowy cennik. W teście najdroższa wersja. Czy warto wydawać na nią niemałą kwotę?
Samochody klasy mini mają niemałe grono zwolenników doceniających połączenie licznych zalet (świetna zwrotność, łatwość parkowania, niewielkie zużycie paliwa, rozsądna cena) z coraz mniejszą liczbą wad od lat przypisywanych takim autom, jak niewygody czy uboga specyfikacja.
Dzisiejsze modele tego segmentu zazwyczaj nie skazują już na ciasnotę, braki w wyposażeniu ani na dyskomfort podczas jazdy.
Przetestowaliśmy najnowsze wydanie Kii Picanto, żeby sprawdzić, czy po modernizacji przybyło jej mocnych stron.
Wizualnie Picanto zmieniło się dosyć wyraźnie. W oczy rzuca się oświetlenie, podobne do tego z nowego Sorento, z listwami diodowymi między lampami ułatwiającymi rozpoznanie koreańskiego „malucha” po zmroku.
Ale lifting objął dużo więcej. Na nowo zaprojektowano całą przednią część auta, a z tyłu zmienił się nawet kształt nadwozia. Dzięki mocniejszemu wysunięciu centralnej części pokrywy bagażnika i zderzaka oraz zagięciu ich bocznych partii tył wydaje się muskularniejszy.
Z boku zmieniło się najmniej, ale nietrudno zauważyć nowe, ciekawe wzory obręczy o średnicy 14 cali w bazowej wersji i 15'' w środkowej, a w testowanej, topowej odmianie GT Line – 16'' z oponami 195/45. Nowe są też cztery, z dziewięciu, kolory lakieru: czerwony, dwa niebieskie i widoczny na zdjęciach zielony Adventurous (pastelowy, ale kosztujący 1900 zł, jak metaliczne).
Wewnątrz zmiany są subtelniejsze. Zastąpiono klasyczne zegary cyfrowymi wskazaniami prędkości oraz obrotów silnika, ale zachowano centralny ekran 8'' (i dobrze – jest wyjątkowo przyjazny).
Wbrew modzie ekran centralny nie zmienił się przy okazji liftingu (ale np. nawigacja zaczęła korzystać z danych w chmurze, a system pozostał intuicyjny). Tworzywa nadal są twarde, ale wyglądają przyzwoicie. Wersję GT Line wyróżniają aluminiowe pedały i nieco spłaszczona w dolnej części kierownica. / fot. Kacper Szczepański/Motor
Wraz z prędkością przybywa „bumerangów” na ekranie przed kierowcą. Ich kolor można zmieniać (do wyboru są trzy: zieleń, pomarańcz i fiolet). / fot. Kacper Szczepański/Motor
Seryjna w 2 z 3 wersji Picanto ładowarka indukcyjna. Przy niej – wnęka z dwoma rozkładanymi uchwytami na napoje. / fot. Kacper Szczepański/Motor
Poza bazowym wydaniem Picanto ogrzewanie foteli i wieńca kierownicy należą do wyposażenia seryjnego. / fot. Kacper Szczepański/Motor
Kia pozostała łatwa w obsłudze, m.in. za sprawą wygodnego zarządzania układem klimatyzacji, nawiewami, systemem audio czy komputerem pokładowym.
Nowością jest opcja zielonego wykończenia elementów kabiny (ekoskóra na siedzeniach, przeszycia, dekoracje deski rozdzielczej). Opisywana Kia ma standardowe, czarno-szare wnętrze.
Inne zderzaki wydłużyły nadwozie o 1 cm, a jego pozostałe wymiary pozostały niezmienione, zatem i przestronność wnętrza jest jak przed liftingiem. Z przodu nawet osoba mierząca 1,9 m ma kilkucentymetrowy zapas miejsca nad głową. Musi się jednak pogodzić z brakiem możliwości odsunięcia siedzeń daleko od pedałów oraz z jedynie pionową regulacją kierownicy. Za to zagłówki przestawia się dwupłaszczyznowo, a fotele okazują się nieźle wyprofilowane i wygodne, choć nie rozpieszczają długością siedzisk.
Tylna część wnętrza też jest dość wysoka, ale żeby rosłym osobom było tam w miarę wygodnie, fotele nie mogą zostać mocno cofnięte.
Mieści się wysoki kierowca, ale nóg nie wyprostuje. Wersja GT Line ma tapicerkę ze sztucznej skóry (opcjonalnie: zieloną). / fot. Kacper Szczepański/Motor
Jadący na kanapie dysponują jednym gniazdem USB-C (z przodu są dwa – typu A i C). / fot. Kacper Szczepański/Motor
W gamie nadal są dwa silniki o pojemności 1,0 i 1,2 litra, ale nieco słabsze (odpowiednio 63 i 79 KM zamiast 67 i 84 KM). Większy nadal można połączyć z półautomatem – właśnie taka wersja trafiła do testu.
Dane techniczne | Kia Picanto 1.2 DPI 5 AMT GT Line |
---|---|
Silnik | benzynowy |
Pojemność skokowa | 1197 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | R4/16 |
Moc maksymalna | 79 KM/6000 |
Maks. moment obrotowy | 112 Nm/4200 |
Napęd; skrzynia biegów | przedni; aut./5-b. |
Dług./szer./wys./rozstaw osi | 361/160/149/240 cm |
Średnica zawracania | 9,4 m |
Masa/ładowność | 916/499 kg |
Poj. bagażnika (min./maks.) | 255/1010 l |
Poj. zbiornika paliwa | 35 l (Pb 95) |
Opony | 195/45 R16 |
Osiągi, zużycie paliwa (dane prod.) | |
Prędkość maksymalna | 159 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 16,5 s |
Średnie zużycie paliwa | 5,4-5,8 l/100 km |
Zasięg | 640 km |
Cena wersji podstawowej (z tym samym silnikiem) | 71 500 zł |
Cena | 90 500 zł |
Dopłacenie do niej 3500 zł polecamy wyłącznie spokojnie jeżdżącym po mieście osobom, którym bardzo zależy na automatycznej zmianie przełożeń. W przeciwnym razie jej wolne zmienianie biegów i ociężała reakcja na kickdown mogą irytować. Podobnie jak pogorszone osiągi. Producent informuje że wybór tej skrzyni zamiast manualnej (obie 5-biegowe) wydłuża czas rozpędzania do 100 km/h z 13,1 do 16,5 s, ale nasze pomiary dały jeszcze słabszy wynik: 17,8 s. Choć GT Line jest jedyną wersją z tarczami z tyłu, nie zachwyca też skuteczność hamulców.
Funkcja wektorowania momentu pomaga utrzymać podsterowność w ryzach, ale na dużą zwinność nie ma co liczyć. Można za to na względny komfort jazdy.
Dane testowe | Kia Picanto 1.2 DPI 5 AMT GT Line |
---|---|
Przyspieszenie 0-50 km/h | 6,0 s |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 17,8 s |
Przyspieszenie 0-120 km/h | 24,9 s |
Hamowanie 100-0 km/h (zimne) | 38,8 m |
Hamowanie 100-0 km/h (ciepłe) | 39,3 m |
Poziom hałasu przy 50 km/h | 60,5 dB |
Poziom hałasu przy 100 km/h | 66,9 dB |
Rzeczywista prędkość przy wskazaniu 100 km/h | 98 km/h |
Liczba obrotów kierownicą | 2,5 |
Testowe zużycie paliwa (miasto/trasa/cykl miesz.) | 8,7/4,8/6,8 l/100 km |
Rzeczywisty zasięg | 510 km |
Szkoda, że na liście zmian znalazły się także ceny. Jeszcze w lutym bazowa wersja Picanto kosztowała 60,5 tys., a topowa 81 tys. zł, dziś to już, odpowiednio, 68 000 i 90 500 zł. Pewnym pocieszeniem jest zupełnie niezłe wyposażenie.
Kia Picanto to nadal bardzo dobry samochód do miasta, zwrotny i zapewniający dobrą widoczność, a także całkiem przestronne, bardzo przyjazne wnętrze. Po liftingu ciekawiej wygląda i ma trochę lepsze wyposażenie. Polecamy jednak inne wersje – testowana zniechęca mizernymi osiągami i ceną na poziomie... hybrydowej Toyoty Yaris.