Lifting Modelu 3 wypadł jak na Teslę przystało: odnowiona odsłona popularnego „elektryka” w równym stopniu zachwyca, co budzi konsternację. W teście – wariant Long Range AWD.
Teslę można kochać albo nienawidzić. Trudno o coś pomiędzy – przynajmniej jeśli spojrzeć na opinie w internecie, gdzie dominują silnie spolaryzowane obozy. Techniczne rozwiązania Tesli są często oceniane w emocjonalnej walucie, a polaryzacja jest nieodłącznym wyróżnikiem amerykańskiej marki, wyznaczającej trendy w segmencie samochodów elektrycznych. Trudno wskazać innego producenta, który zyskałby równie wielu euforycznych fanów, co zagorzałych hejterów.
Nie inaczej jest z modernizacją Modelu 3. Na jego nowy wygląd składają się przede wszystkim smuklejsze, poziomo ustawione reflektory i zmienione tylne światła, które nie są już dzielone. Standardowym kolorem pozostaje perłowa biel, a za cztery częściowo odświeżone, opcjonalne lakiery trzeba dopłacić od 5800 do 9000 zł.
Przy okazji poprawiono aerodynamikę, ale w raczej symbolicznym stopniu: współczynnik oporu powietrza wynosi teraz 0,219, a nie 0,225, jak poprzednio. Poza tym wizualnie Model 3 pozostał w zasadzie niezmieniony. Jego design można postrzegać jako harmonijny i pozbawiony udziwnień lub jako konserwatywny, którego główne wytyczne mają już ponad 8 lat. Poza ekscentrycznym Cybertruckiem wzornictwo nigdy nie było jednak główną atrakcją modeli Tesli. Prawdziwa „akcja” rozgrywała się tu we wnętrzu i podczas jazdy. Tych założeń trzymano się także podczas face liftingu.
W stonowanej kabinie nastrój tworzy subtelna listwa świetlna kokpitu. Obsługa wciąż konsekwentnie bazuje na ekranie centralnym. Trzeba przyznać, że Tesla należy do nielicznych marek, którym w wielu miejscach udaje się uczynić sterowanie dotykowe znośnym, a nawet zaskakująco sprytnym.
Odświeżony Model 3 wydaje się jednak zdradzać, że Tesla stała się bezczelnie pewna siebie: z kokpitu zniknęły obecne tam wcześniej dźwignie do obsługi kierunkowskazów, wycieraczek przedniej szyby, świateł drogowych czy gałka do zmiany kierunku jazdy. Teraz za odpowiednimi funkcjami trzeba szperać w menu lub użyć przycisków na kierownicy. Jeśli więc w przyszłości kierowca Tesli nie skręci w sygnalizowaną stronę lub zjedzie z ronda bez zapowiedzi, nie miej mu tego za złe, bo przyciski na kierownicy umiejscowiono w taki sposób, że trudno do nich wygodnie sięgać.
Możemy jeszcze wybaczyć pokrętło na kierownicy do włączania i wyłączania świateł drogowych, ale zmianę prędkości pracy wycieraczek w podmenu ekranu dotykowego należy już traktować w kategorii żartu. Nikomu nie jest jednak do śmiechu, bo choć teoretycznie sytuację ratuje automatyczny czujnik deszczu, to niestety ledwie odróżnia on krople pochodzące z mokrej nawierzchni od prawdziwego „oberwania chmury”. Czasami uruchomi wycieraczki, czasami nie, pozostaje więc przesuwanie palcem po ekranie.
Kierunek jazdy da się teraz zmienić na dwa sposoby: możemy wykorzystać do tego celu przyciski w podsufitce lub dotykowy suwak na centralnym wyświetlaczu. Takie rozwiązania budzą zdumienie, ale trzeba przyznać, że do obu można się bez problemu przyzwyczaić.
Kolejne funkcjonalne osobliwości są już dobrze znane z Modelu 3 sprzed liftingu – i niestety nie zostały wyeliminowane w ramach modernizacji. Zdecydowanie zimowa aura panująca podczas naszego testu bezlitośnie obnażyła niedopracowanie chowanych klamek, które przymarzają na mrozie (trzeba jednak przyznać, że poza tym są zaskakująco poręczne).
To samo dotyczy klapki tylnego gniazda ładowania – z powodu znajdującej się na niej warstwy lodu nie dało się jej otworzyć bez pomocy dodatkowych akcesoriów (potrzebne było użycie odmrażacza do szyb).
Niesprzyjające okoliczności pogodowe pozwoliły jednak dostrzec niekwestionowane atuty Tesli: mimo zimowego ogumienia i negatywnego wpływu minusowych temperatur na efektywność w czasie testu Modelowi 3 Long Range udało się uzyskać średnie zużycie energii na poziomie zaledwie 18,5 kWh na 100 km oraz zasięg 427 km – inne modele niekiedy marzą o takich wynikach nawet w optymalnych, letnich warunkach.
Najlepsze uzyskane przez nas wartości zapotrzebowania na energię (15,4 kWh na 100 km) i zasięgu (517 km) zbliżają się do tych wyznaczonych zgodnie z cyklem pomiarowym WLTP (14 kWh na 100 km, 629 km). To wszystko przy przyspieszeniu do 100 km/h w zaledwie 4,4 s.
Dane techniczne i cena | Tesla Model 3 Long Range AWD |
---|---|
Silnik | 2 x elektryczny |
Moc systemowa | 489 KM |
Systemowy moment obrotowy | 560 Nm |
Napęd | 4x4 |
Skrzynia biegów | aut./1-biegowa |
Długość/szerokość/wysokość | 472/185/144 cm |
Rozstaw osi | 288 cm |
Średnica zawracania | 11,7 m |
Masa/ładowność | 1828/404 kg |
Pojemność bagażnika (przód/tył) | 88/594 l |
Pojemność akumulatora (netto) | 78 kWh |
Opony | 235/40 R19 |
Osiągi, zużycie energii (dane prod.) | |
Prędkość maksymalna | 201 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 4,4 s |
Średnie zużycie energii | 14,0 kWh/100 km |
Zasięg | 629 km |
Cena | 240 990 zł |
Niebawem w testach porównawczych z konkurencją sprawdzimy, jak wypadają zużycie prądu i właściwości jezdne Modelu 3 w bardziej sprzyjających warunkach pogodowych.
W pierwszych testach Tesla ujawniła zwinność i ogładę znane już z poprzednika. Układ kierowniczy odmiany po liftingu stał się jednak nieco mniej agresywny – ze względu na zmienioną geometrię przedniej osi pracuje bardziej harmonijnie i precyzyjnie. Samochód robi dzięki temu bardziej dojrzałe wrażenie, ale nie traci nic ze swojej lekkości; na tle norm panujących wśród „elektryków” Model 3 nie jest zresztą zbyt ciężki – waży 1828 kg.
Zauważalny progres widać też w zakresie komfortu: sztywniejsze i lepiej odseparowane nadwozie oraz zmienione zestrojenie elementów zawieszenia pozwoliły zachować dynamikę, a przy tym poprawić komfort toczenia i wygłuszenie. Zawieszenie Tesli lepiej radzi sobie teraz na nawet najgorszej nawierzchni, a odgłosy dochodzące z opon i zawieszenia są przyjemnie ciche.
Dane testowe (opony zimowe) | Tesla Model 3 Long Range AWD |
---|---|
Przyspieszenie 0-50 km/h | 2,2 s |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 4,6 s |
Hamowanie 100-0 km/h (zimne) | 41,1 m |
Hamowanie 100-0 km/h (ciepłe) | 40,7 m |
Poziom hałasu przy 50 km/h | 57,0 dB |
Poziom hałasu przy 100 km/h | 64,5 dB |
Rzeczywista prędkość (przy wskazaniu 100 km/h) | 97 km/h |
Liczba obrotów kierownicą | 2,5 |
Średnie zużycie energii | 18,5 kWh/100 km |
Rzeczywisty zasięg | 420 km |
Model 3 po liftingu zachował swój inny atut – relatywnie sensowną cenę. Bazowa wersja z baterią 57,5 kWh (513 km zasięgu WLTP) kosztuje 205 990 zł, a testowana, z akumulatorem 78 kWh, to wydatek 240 990 zł. W obu przypadkach wyposażenie jest bogate, a lista opcji – symboliczna.
Face lifting Modelu 3 polaryzuje. Zasadniczo ten popularny samochód elektryczny stał się lepszy, bardziej komfortowy i jeszcze efektywniejszy, a przy tym nie utracił nic z już wcześniej wyróżniającej go zwinności. Zmiany w koncepcji obsługi wprowadzono jednak bez potrzeby i nie mają one większego sensu.
Wysokie standardy bezpieczeństwa: nadwozie Tesli Model 3 łączy stal i aluminium. Zastosowanie niewielkich silników pozwoliło uzyskać duże strefy kontrolowanego zgniotu. Testy zderzeniowe pokazały, że w razie zderzenia czołowego jednostka „wpada” pod akumulator. Panoramiczny dach z dwóch warstw szkła zapewnia dodatkową sztywność kabiny pasażerskiej, a bateria umieszczona w podwoziu ogranicza ryzyko dachowania.
Prezentowany egzemplarz otrzymał opcjonlane 19-calowe obręcze za 8000 zł (standard: 18"), które obniżają zasięg w cyklu mieszanym WLTP z 678 do 629 km.
Duży rozstaw osi (288 cm), większy niż w tradycyjnych spalinowych limuzynach klasy średniej, oznacza dużą ilość miejsca na nogi. „Wegańska” skóra.
Minimalistyczny kokpit, wyświetlacz z cieńszą ramką, świetna rozdzielczość, ale „zatłoczony” interfejs, dwie ładowarki indukcyjne dla smartfonów.