Citroen Oli jest minimalistyczny, futurystyczny i – oczywiście – elektryczny. Francuzi już zapowiedzieli, że niektóre jego rozwiązania jeszcze w tym roku trafią do samochodu seryjnego.
Współczesne samochody są zbyt drogie, zbyt skomplikowane i zbyt ciężkie. Szczególnie te o napędzie elektrycznym. A że świat idzie w kierunku elektromobilności – musi się to zmienić.
Auta powinny znów być lekkie, minimalistyczne i przystępne cenowo. Nawet jeśli zamiast benzyny będą „pożerać” elektrony. To właśnie stało za ideą stworzenia Citroena Oli.
Oli, mimo że jest konceptem, potrafi jeździć o własnych siłach. „Mamy tutaj akumulator stosowany w naszych pojazdach i silnik elektryczny o mocy 136 KM” – mówi Pierre Sabas, odpowiedzialny m.in. za prototypy Citroena. Samochód uruchamia się, przytrzymując przycisk na kolumnie kierownicy. Informuje o tym niski i szeroki wyświetlacz z prostą grafiką, ciągnący się pod przednią szybą.
System multimedialny? Nie ma, za to jest stacja dokująca dla smartfona. Auto ma tylko dwa głośniki, znajdujące się po bokach deski rozdzielczej. „Takie same głośniki możesz kupić w sklepie i umieścić w przeznaczonym do tego miejscu. To bardzo obniża koszty” – informuje mnie Sabas.
Szyba przednia jest płaska i niska, ale tania. Ukłon w stronę obniżenia kosztów stanowią również bardzo proste drzwi z unoszonymi ręcznie częściami szyb i miękkimi obiciami na wysokości łokci. Stelaże foteli zostały wydrukowane w technice 3D i pokryte poduszkami. Te w oparciu mają otwory wentylacyjne.
Podłoga jest płaska i wyłożona specjalną gumową matą. „Jeśli ulegnie ona zużyciu, zawsze można sięgnąć po nową” – dodaje Pierre Sabas.
Przy niedużych prędkościach do uszu dociera głównie dźwięk wspomagania układu kierowniczego. Wynika to z faktu, że Oli nie ma praktycznie wygłuszeń – znalazły się one jedynie przy nadkolach. Wraz ze wzrostem tempa jazdy pierwsze skrzypce przejmuje buczenie silnika.
Francuski koncept skręca, jedzie na wprost, hamuje, a nawet ma działające nawiew i klimatyzację. Prawdę mówiąc, trudno cokolwiek więcej o nim powiedzieć, ponieważ nie możemy przekroczyć 35-40 km/h.
„Aerodynamika nie jest mocną stroną Oli. Ale to auto do miasta, dlatego tutaj ważniejsze są prostota i redukcja masy własnej. Przykładowo wszystkie nadkola mają ten sam kształt, co ma ograniczyć koszt” – dodaje Sabas.
Ciekawostkę stanowią czarne elementy maski i dachu. Są one wykonane z bardzo twardej, sprasowanej tektury. W rezultacie po masce i dachu Oli można chodzić.
Francuzi twierdzą, że niektóre rozwiązania z konceptu zostaną przeniesione do aut seryjnych. Ale najważniejsze jest to, że przyszłość według Citroena ma być minimalistyczna i prosta. A to pozwoli zaoszczędzić na masie własnej oraz kosztach.
Citroen Oli stanowi nawiązanie do dawnej motoryzacji, gdy auta nie były ciężkie i skomplikowane. To jeżdżący, w pełni funkcjonalny koncept, zwiastujący nową erę, w której samochody znów mają wyróżniać się prostotą i niewygórowaną ceną. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Francuski koncept jeździ, skręca i hamuje. Ważniejszy od tego jest fakt, że obcowanie z nim zwiastuje nową przyszłość. Fajnie jest usiąść na dachu auta w cenie supersamochodu!
Maciej Struk, „Motor”