Porsche już od dobrych kilku lat pracuje nad elektrycznym następcą 718 Boxster i Cayman. Teraz okazuje się, że pod względem dynamiki wciąż nie jest on w stanie dorównać spalinowym odmianom tych aut. Poza tym sprzedaż modeli na prąd tej marki ciągle spada.
W swoich planach Porsche wciąż zakłada, że do 2030 roku 80% jego sprzedaży będą stanowiły samochody elektryczne. W dzisiejszym świecie wygląda to na bardzo ambitne plany, które mogą nie zostać spełnione. Dlatego też cykl życia modeli spalinowych może zostać wydłużony.
W tym roku Porsche do sprzedaży wprowadziło zupełnie nowego, elektrycznego Macana. O ile poprzednie, spalinowe wcielenie tego auta w 2023 roku sprzedało się w liczbie 87 355 sztuk, o tyle nowe, nie cieszy się równie dużą popularnością. Od momentu wprowadzenia na rynek znalazło bowiem raptem 6377 nabywców.
W 2025 roku gamę aut tej niemieckiej marki ma wzbogacić zupełnie nowe, elektryczne 718. Aktualna wersja tego modelu bazuje na samochodzie z 2012 roku. Choć jest stale unowocześniania, to leciwe auto, którego podstawowe warianty w tym roku zostały wykreślone z europejskiej sprzedaży z powodu wprowadzenia nowej normy dotyczącej cyberbezpieczeństwa.
Porsche już od dobrych kilku lat intensywnie rozwija elektryczną odmianę tego auta. Ale napotyka na piętrzące się problemy. Według jednego z raportów, dynamika 718 EV nie jest równie dobra, co w przypadku ich spalinowych odpowiedników.
Wynika to z zastosowania ciężkich akumulatorów trakcyjnych, które w następcach Boxstera i Caymana mają mieć kształt litery T. Czyli być umieszczone w tunelu centralnym i za fotelami. Takie rozwiązanie ma pozwolić na zapewnienie kierowcy niskiej, sportowej pozycji do jazdy.
Jak donosi niemiecki magazyn Automobilwoche, firma Velmet Automotive, z którą Porsche współpracuje przy projektowaniu 718, ma z nim mocno pod górkę. Inżynierowie z Zuffenhausen podobno tak usilnie dążą do zapewnienia 718 jak najlepszej dynamiki, że wymuszają na niej wyjątkowo częste zmiany związane z jednym z kluczowych elementów, czyli baterią. Na domiar złego nie za wszystkie chcą płacić… Czarę goryczy przelewa fakt, że planowany dostawca akumulatorów do tego auta – firma Northvolt – niedawno zbankrutował.
Problemy nie dotyczą wyłącznie Boxstera i Caymana. Elektryczne Cayenne planowane na 2026 rok zostanie opóźnione, a cykl życia jego spalinowego odpowiednika, będącego najpopularniejszym Porsche w 2023 roku (83 533 szt.), ma zostać mocno wydłużony.
Obok 718 Niemcy pracują również nad dużym, 7-miejscowym elektrycznym SUV-em K1. Auto miało być oparte na platformie PPE, z której korzysta już elektryczny Macan. Ale w międzyczasie pojawił się pomysł, aby dołożyć do niego silnik spalinowy, pełniący rolę „przedłużacza” zasięgu.
Zmiana koncepcji może spowodować konieczność zastosowania w tym samochodzie nawet innej platformy. A to znów zwiększy koszty opracowania i wydłuży czas niezbędny do stworzenia tego samochodu.
Na dłuższą metę może być jednak opłacalne, ponieważ elektryczne Porsche sprzedają się coraz gorzej. W Europie popyt na Taycana, który został mocno ulepszony na początku roku, spadł o 52% – do 7548 aut.
Sprzedaż Porsche w Chinach również się załamuje, zmniejszając się w 2024 roku o 29%. Wynika to z rosnącej pozycji lokalnych marek, które często oferują samochody o podobnych osiągach, ale z lepszymi technologiami i za niższą cenę.
„Chiny wyznaczają tempo rozwoju dla przyszłości samochodów klasy premium. Marki, które nie osiągną doskonałości w oprogramowaniu i wydajności pojazdów elektrycznych, nie tylko stracą udziały w rynku w Chinach, ale z czasem staną przed podobnymi problemami w Europie i USA” – mówi analityk Gartner Pedro Pacheco dla łamach magazynu Auto News.