Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
Najlepsze Auta Roku Zagłosuj
Mercedes klasy E – kadr z reklamy

Mercedes w zasadzie wprost chwali się, że wie o tobie wszystko. Ale czy to dobrze?

fot. YouTube/Mercedes

Mercedes w zasadzie wprost chwali się, że wie o tobie wszystko. Ale czy to dobrze?

Współczesne samochody zbierają mnóstwo różnorakich informacji – oficjalnie chodzi przede wszystkim o parametry jazdy i te dotyczące pracy układu napędowego. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że gromadzone są też dane z GPS-u, a głośno robi się o tym na przykład wtedy, gdy te dane (pozdrawiamy Grupę VW) potem wyciekną. I wpadną w ręce osób niepowołanych. Mercedes chwali się za to, że wie o tobie także inne rzeczy, a pomagają mu w tym Antonio Banderas i jego córka Stella.

Reklamówka z Banderasem, jego córką i Mercedesem klasy E krąży po sieci już od jakiegoś czasu, ale niemiecka marka regularnie ją odświeża. Na przykład po to, by podbić sobie zasięgi. No i wyświetlenia.

W każdym razie ostatnie „podbicie” miało miejsce niedawno, co z kolei sprawiło, że w amerykańskich mediach wróciła dyskusja na temat tego, czy to dobrze, że współczesne samochody wiedzą o nas w zasadzie wszystko. A jeśli nie wszystko, to i tak więcej niż… wie o nas nasz własny ojciec. No bo tak można odczytać nieco ponaddwuminutowy filmik.

Samochód wie, gdzie pijesz kawę. Nawet nie musisz mu o tym mówić

Banderas-klasa-E-reklama2
Antonio loguje się w aucie na profil córki. Skąd zna PIN? Nieważne. Dzięki temu może się o swoim dziecku dowiedzieć więcej, niż… do tej pory wiedział.
fot. YouTube/Mercedes

Aby było wiadomo, o czym mówimy, to poniżej załączamy link do wspomnianej reklamówki. W skrócie: Antonio wybiera się w odwiedziny do córki, jednak młoda dama jest chwilowo nieco zajęta – wygląda jakby właśnie kończyła przez telefon związek ze swoim chłopakiem. Kończyć związek przez telefon? No, taki mamy klimat najwyraźniej. W każdym razie Stella chce zostać sama, no i w związku z czym podrzuca ojcu klucze od swojej klasy E. W domyśle – „tato, chwilowo stąd spadaj”.

I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Mercedes sam sugeruje Banderasowi nawigowanie do miejsc, które Stella najczęściej odwiedza. Antonio zwiedza więc kawiarnie, dowiaduje się, co to matcha, a potem maluje paznokcie, zalicza kluby muzyczne – i tak dalej. A co w tym złego, zapytacie, że auto ma dane o naszych ulubionych miejscach? W sumie nic, to faktycznie bardzo pomocne. Problem może pojawić się wtedy, gdy te dane wyciekną. 

Auta nas szpiegują, to jest fakt. A co będzie wtedy, gdy dane wyciekną?

No i jedni wzruszą na to tylko ramionami, ale znajdą się i tacy, którym taki stan rzeczy może być nie na rękę. W każdym razie w USA właśnie trwa debata na temat tego, czy idziemy dobrą drogą, czy jednak zaszliśmy już z tym wszystkim zbyt daleko. Hasło, którym Mercedes reklamuje swój produkt to – w wolnym tłumaczeniu – „Zna twój dzień, podąża twoimi drogami.” Mercedes pokazuje więc, jak klasa E potrafi „dostosować się do nawyków właściciela” i „intuicyjnie prowadzi Antonio do znanych miejsc”. Wspaniale, czyż nie?

Banderas-reklama-klasa-E
Jeśli dane na temat twojej ulubionej kawiarni miałyby kiedyś wyciec, to nie będzie to (chyba) wielką tragedią. Sęk w tym, że współczesne auta wiedzą o nas często znacznie więcej.
fot. YouTube/Mercedes

Jasne, taka funkcja na pewno poprawia wygodę i komfort użytkowania – pełna zgoda. Ale jeśli spojrzymy na to z innej perspektywy, to okaże się, że Mercedes w gruncie rzeczy chwali się ilością danych, które zbiera o swoich klientach.

I być może przesadzamy, być może jesteśmy przewrażliwieni, ale w świetle ostatniej afery związanej z wyciekiem danych w Grupie Volkswagena (patrz TUTAJ) takie wątpliwości są chyba jeszcze bardziej uzasadnione niż dotąd. Kiedyś było tak, że auta miały o nas dbać i nam pomagać. No i dziś nadal to robią, ale przy okazji mocno nas szpiegują. I żeby nie było, robi tak większość marek, ale Mercedes miał ochotę (odwagę? czelność?) pośrednio się do tego przyznać.

Między nami... boomerami?

Ale może jesteśmy tylko zdziadziałymi boomerami, a młodemu pokoleniu – urodzonemu ze smartfonem w dłoni – takie coś przeszkadzać nie będzie? Albo: nie będzie przeszkadzać do chwili, gdy wrażliwe dane nie wpadną w ręcę osób niepowołanych? Cóż, chyba dopiero czas pokaże, po czyjej stronie leży w tym wypadku racja. 

Czytaj także