Czym żyła zmotoryzowana Polska 50 lat temu? Na rynku pojawiło się sporo nowości – m.in. Dacia mogąca konkurować z naszym Fiatem 125p, sprawdziliśmy też krajową przyczepę kempingową opracowaną z myślą o „Maluchu”, a Porsche zaprezentowało koncepcyjny model... o którym samo szybko zapomniało. Zajrzyjmy do archiwalnych „Motorów” z przełomu października i listopada 1973 r.
Wiele tematów poruszanych na naszych łamach pół wieku temu wydaje się zaskakująco aktualnych. Już wtedy propagowaliśmy jazdę „na suwak” czy jak to się ówcześnie nazywało – stosowanie metody zamka błyskawicznego. Nawet wtedy, przy dużo mniejszej liczbie aut na drogach niż dzisiaj, w miejscach, w których dwa potoki pojazdów zbiegały się w jeden, tworzyły się zwykle duże utrudnienia. Rozwiązanie niczym nie różniło się od współczesnego, choć nie było w żaden sposób uwarunkowane prawnie. Chodziło o uświadomienie kierowcom, by pamiętali, że nie są sami na drodze.
Królem polskich szos tych czasów był oczywiście Fiat 125p, ale z jego dostępnością w kraju były olbrzymie problemy. Rozszerzenie oferty o modele podobnej klasy budziło duże nadzieje – i miała je spełnić np. Dacia 1300. Licencyjne Renault wykorzystywało wiele nietypowych rozwiązań, np. mimo przedniego napędu tylna oś była sztywna.
Jakie były wnioski z przeprowadzonego przez nas testu? Na plus: dobre osiągi, niskie spalanie, przestronne wnętrze i komfortowe zawieszenie. Obawy? Typowe dla tego okresu – czy będą części zamienne? Pełny test w linku poniżej.
Głównym bohaterem nie jest Fiat 126p (choć gra tu istotną rolę), lecz nowość naszego przemysłu: przyczepa kempingowa N-126 z Niewiadowa. Trzeba było sprawdzić, jak sprawuje się w realnych warunkach drogowych w zestawie z niezbyt mocnym holownikiem.
I to jakich warunkach: zaplanowano przejazd z Niewiadowa przez Kielce, Kraków, a później góry – Łysą Polanę, Bańską Bystrzycę – z metą w Budapeszcie. Duże wyzwanie, zarówno z uwagi na pokonywane wzniesienia, jak i wysokie temperatury na południu. Wnioski? Na płaskim na 3. biegu można spokojnie utrzymywać prędkość 70-80 km/h, najwyższe podjazdy w Tatrach pokonywano na „dwójce” w tempie 30-40 km/h, podobnie na zjazdach przy hamowaniu silnikiem, dojazd do Budapesztu – bez najmniejszych problemów.
Pocztówka z salonu samochodowego we Frankfurcie. Powyżej koncepcyjny model marki... Porsche. Jak widać, mocno odbiegający od tego, do czego jesteśmy w jej wydaniu przyzwyczajeni. Auto powstało w ramach projektu „Forschungsprojekt Langzeit-Auto”, w pewnym skrócie – samochodu „wysokotrwałego”.
Pojazd miał być zdatny do użytkowania przez co najmniej 20 lat lub 300 tys. km – wartości dwukrotnie większe od zakładanych dla typowych ówczesnych aut. W jaki sposób? Większy, ale mniej obciążony silnik, materiały bardziej odporne na czynniki zewnętrze, łatwiejsze naprawy. Ale i tak projekt nie przyjął się ze zbyt ciepłym przyjęciem.