Czym żyła zmotoryzowana Polska 50 lat temu? Dobre wieści płynęły z Niewiadowa i śląskich zakładów FSM, nowy Ford Escort odpowiadał na oczekiwania klientów i rynku, zwracaliśmy także uwagę na potrzebę kontroli zdolności psychomotorycznych kierowców. Zaglądamy do „Motoru” z 2 marca 1975 r.
Dobre wieści z Niewiadowa. Po wypuszczeniu na rynek pierwszej serii przyczep kempingowych typu N-126 pod bramami zakładów ustawiały się kolejki chętnych do zakupu klientów. Pojawiły się też zamówienia z Francji i Włoch, budowano dodatkową linię produkcyjną, aby sprostać popytowi.
Przygotowywano też osobną partię lekkich przyczep bagażowych. Miały ważyć tylko 90 kg przy ładowności 250 kg, wykonywano je z żywic poliestrowych wzmacnianych włóknem szklanym, z przykryciem opończą lub płaską, sztywną pokrywą.
Plan produkcyjny FSM na rok 1975 zakładał około 40 tys. Syren i 35 tys. Fiatów 126p. Wśród Syren miało znaleźć się 3 tys. egzemplarzy wersji R20 oraz 1000 odmian Bosto, ale miały się też pojawić pierwsze Fiaty z ciągle budowanej fabryki w Tychach.
Głównym zadaniem na zbliżające się półrocze było oddanie do użytku odlewni metali kolorowych w Bielsku-Białej i odlewni żeliwa w Skoczowie. Oba zakłady miały być jednymi z najnowocześniejszych w ówczesnej Europie. W Tychach rozpoczęto już montaż pierwszych przenośników na jednej z dwóch taśm montażowych.
W Europie w coraz większej liczbie krajów zaczęto wprowadzać ograniczenia prędkości, z reguły niepozwalające na przekraczanie 100 km/h na zwykłych drogach i 120-130 km/h na autostradach. Ponadto ciągle walczono ze skutkami raptownego wzrostu cen paliwa (koszt surowca podniósł się czterokrotnie), wyraźnie podwyższyły się też ceny nowych samochodów. Coraz mniej nabywców chciało w związku z tym płacić za skomplikowane rozwiązania konstrukcyjne, za jakie uchodziły wtedy np. niezależne zawieszenia z tyłu. Jeśli opracowywano nawet nowe modele, to tak, by zmiany w istotnych elementach były jak najmniejsze.
Typowym przykładem tego trendu był widoczny na zdjęciu nowy Ford Escort. Miał nowe nadwozie, pod którym kryły się te same płyta podłogowa, silnik i układ przeniesienia napędu jak u poprzednika. Przemodelowano nieco wnętrze, dzięki mniejszej grubości oparć udało się uzyskać nieco więcej miejsca z tyłu, poprawiono deskę rozdzielczą – i w zasadzie to tyle.
Na zdjęciu mgr Lidia Sikorska bada u przyszłej adeptki trudnej sztuki kierowania czas reakcji na bodziec optyczny, czyli mówiąc po prostu – refleks. Temat badań psychologicznych czy psychomotorycznych kierowców budził spore kontrowersje, wiele osób uważało to za coś niepotrzebnego, wręcz naruszającego ich godność. Coś na rzeczy jednak było i jest, co wynikało z przeprowadzonych już wówczas badań. Wpływ zmęczenia, codzienne nieporozumienia np. w pracy, monotonia jazdy mają duży wpływ na zdolność prowadzenia auta, co wynikało z prowadzonych badań.