Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
Polonez z przebiegiem miliona kilometrów

Polonez z milionem kilometrów na liczniku – prezentacja z „Motoru” nr 41 z 1998 r.

fot. archiwum „Motoru”

Polonez z milionem kilometrów na liczniku – prezentacja z „Motoru” nr 41 z 1998 r.

W 1998 roku opisaliśmy w „Motorze” Poloneza z przebiegiem… ponad miliona kilometrów. Jak „milioner z Żerania” zniósł ten imponujący dystans? Uprzedzamy – jest w historii tego auta pewien haczyk.

Bicie rekordów przebiegu bez tzw. naprawy głównej silnika nie jest już w modzie. Co innego w latach wczesnej PRL, kiedy to za każdy ponad normę przejechany kilometr kierowcy nie tylko dostawali mniejsze lub większe apanaże, ale jeszcze trafiali na łamy gazet i czasopism, z „Motorem” włącznie. 

Oczywiście tylko ci, co eksploatowali państwowe automobile, prywatnych zresztą nie było wiele. Co prawda niektóre media, może z tęsknoty, próbują wrócić do stachanowskich czasów i wymyślają testy polegające na jeździe długodystansowej, ale w krótkich odcinkach – ot, taki drogowy „Klan”. 

Zresztą co to za jazda długodystansowa, która ma trwać raptem 400 tys. km. Gdyby na tym dystansie rywalizowały Velorexy, to kto wie, czy sam bym się tym nie pasjonował. Ale 10-krotna przejażdżka wokół naszego globu dla Sieny i Lanosa to – podejrzewam – bułka z masłem.

polonez-z-przebiegiem-miliona-kilometrow-przod-i-bok-1
Milioner z Żerania jeszcze na chodzie. 
fot. archiwum „Motoru”

Chyba istotniejszego wyczynu dokonał pan Mirosław Skomorowski z Wrocławia, który Polonezem – i to takim wyprodukowanym po stanie wojennym, a więc z części pełnych odstępstw od normy – przejechał ponad milion kilometrów. Na swoją obronę ma tylko to, że w tym Polonezie był wysokoprężny silnik Forda Escorta. Co prawda nie zamontowany fabrycznie, ale na żerańską modłę, bo w tym czasie FSO pewną serię Polonezów z fordowskimi silnikami wypuściła, tyle że były to jednostki benzynowe. 

I może lepiej, że pan Mirosław rzemieślnikowi powierzył montaż silnika do auta, bo fabryczne konstrukcje tu i ówdzie pękały, a ta, bardziej narażona na drgania, nie. Mariaż amerykańskiej, włoskiej i polskiej myśli technicznej okazał się trwałym związkiem. Ten składak powstał w 1986 r. W momencie „transplantacji” silnik miał już za sobą 160 tys. km, ale nadwozie było prosto z fabryki, jest na to dowód. Później wyjaśnię, dlaczego ten fakt podkreślam. 

polonez-z-przebiegiem-miliona-kilometrow-silnik-forda
Silnik Forda z trudem zmieścił się w Polonezie. Trzeba było m.in. zmieniać wlot powietrza do dmuchawy i przerabiać miskę olejową. 
fot. archiwum „Motoru”
polonez-z-przebiegiem-miliona-kilometrow-komora-silnika-przeprowadzone-modyfikacje
Oryginalny zbiornik płynu chłodzącego musiał ustąpić miejsca ciśnieniowemu – z Audi. Ciemny prostokąt z białą kostką – przy serwie – to podgrzewacz paliwa, bardzo przydatny w zimie. 
fot. archiwum „Motoru”

Warto też zaznaczyć – mówi pan Mirosław – że Polonez bez pasażerów jest o 250 kg cięższy od Escorta. W trakcie eksploatacji stwierdziłem też, metodą porównań, iż przy prędkości np. 80 km/h silnik kręci się o 200 obr/min szybciej niż w Fordzie. Wynika z tego, że w Polonezie był on bardziej obciążony niż gdyby pracował w Escorcie. 

Z samochodu korzystałem bardzo intensywnie. Do przebiegu 950 tys. km używałem olejów zachodnich, teraz jeżdżę na krajowym. Przy stanie licznika 550 tys. km wysiadł alternator. Mechanik założył polonezowski, ale jego ciężaru nie wytrzymał wspornik i pękł dokładnie pod pompą wtryskową – trzeba było wyjąć silnik A skoro tak, to za namową mechanika postanowiliśmy zobaczyć, w jakim jest on stanie, gdyż trochę trudniej uruchamiało się go zimą i trochę za bardzo kopcił, jak na mój gust. 

Efektem rozbiórki silnika był „remont”. Dlaczego w cudzysłowie? Bo po pół milionie km należało jedyni wymienić pierścienie tłokowe oraz dorobione do wymiaru tłoków tuleje, które osadzone zostały w bloku. Nie wymieniliśmy ani jednej panewki, nie szlifowaliśmy wału korbowego ani wałka rozrządu – części te nie wykazywały śladu zużycia. 

polonez-z-przebiegiem-miliona-kilometrow-skrzynia-biegow
Seryjna skrzynia biegów Poloneza spisywała się zupełnie przyzwoicie. 
fot. archiwum „Motoru”

Do dziś pan Skomorowski przejechał swoim Polonezem ponad 1 030 000 km. Do tego przebiegu wymienił: uszczelniacze wału korbowego, raz – komplet świec żarowych, dwa razy pompę wodną, wspomniany wspornik alternatora, alternator, skrzynię biegów i rozrusznik. Dwukrotnie rozhermetyzowała się pompa próżniowa serwa i raz uszczelniał pompę wtryskową. To wszystko!

Co prawda nadwozie z trudem zniosło znoje milionowego przebiegu. Co tu mówić, jest przerdzewiałe wygląda jak rzeszoto (błyskawiczny konkurs dla młodych Czytelników – co to jest rzeszoto?), ale i silnik po przekroczeniu jedynki z sześcioma zerami nie jest już młodzieniaszkiem. Tu i ówdzie widać wycieki oleju, ciśnienie w układzie smarnym nie jest za wysokie, zrobił się głośny, ale posłuszeństwa nie odmawia i – jak twierdzi z dumą właściciel samochodu – nigdy nie zawiódł. 

Gdy pytam o nadwozie, macha z rezygnacją ręką i mówi: – Sam pan spojrzy, są powody do dumy! Fakt, jak na swoje dwanaście lat, jest ono zbyt pełnoletnie.

polonez-z-przebiegiem-miliona-kilometrow-korozja
„Są powody do dumy". 
fot. archiwum „Motoru”

Sądzę, że to przyspieszone dojrzewanie karoserii spowodowała jej walka ideologiczna z wrogim systemem technologicznym. Technicznie silnik Forda jej pasował, ale wrogi był ideologicznie. Innego wytłumaczenia nie znajduję.

Tekst: Zbigniew Skoczek; „Motor” 41/1998

motor-numer-41-z-1998-roku-okladka

Czytaj także