Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
siedziba Parlamentu Europejskiego w Strasburgu

Trump jednak wprowadza cła na samochody. UE szykuje odwet, za to Tesla wydaje się bezpieczna

fot. 123RF

Trump jednak wprowadza cła na samochody. UE szykuje odwet, za to Tesla wydaje się bezpieczna

Z Donaldem Trumpem jest trochę tak, że nigdy nie wiadomo, kiedy żartuje albo… testuje przeciwnika. Prezydent USA raz coś zapowiada, po chwili się wycofuje. Tym razem ogłosił wprowadzenie wysokich ceł na wszystkie samochody importowane z zagranicy. No i jeśli ta decyzja się utrzyma, to wojnę celną mamy jak banku. Akcje kilku europejskich firm już spadły (amerykańskich zresztą również), UE zapowiada odwet. W oczy rzuca się też fakt, że sankcje raczej niespecjalnie dotkną Teslę.

 Jednym z ważniejszych tematów na początku tej kadencji Donalda Trumpa są cła, dzięki którym – pośrednio – na nogi miałby (znów) stanąć także amerykański przemysł motoryzacyjny. Trump już więc cła nakładał, potem zawieszał, kluczył, kombinował. Teraz wymyślił, że nawet 25-procentowe cło (do tej pory wynosiło 2,5%) na importowane samochody zasili amerykańską gospodarkę kwotą 100 mld dolarów. Ciekawe.

W każdym razie plan jest najwyraźniej taki, że nawet jeśli cła kogoś nie odstraszą (i nadal będzie importował swoje produkty, w tym – samochody), to przynajmniej USA będą miały z tego pieniądze. Na dodatek takie nie za małe. W tym miejscu spróbujemy więc nakreślić, jak wygląda sytuacja na dzień 28 marca, ale z zastrzeżeniem – gdy skończycie czytać ten krótki tekst, to narracja Białego Domu może być już… zgoła odmienna

Trump zapowiada cła na początek kwietnia. Tym razem nie żartuje?

Nowe opłaty celne na samochody osobowe i lekkie ciężarówki miałyby wejść w życie 3 kwietnia. Czyli dzień po tym, gdy Trump planuje ogłosić opłaty celne wobec krajów, które obwinia za znaczną część deficytu handlowego USA. Według Reuters Tariff Watch w 2024 r. wartość importu tzw. produktów motoryzacyjnych do USA wyniosła 474 miliardy dolarów. Udział samochodów osobowych to w tym wszystkim niebagatelne 220 miliardów USD. Największymi dostawcami były: Meksyk, Japonia, Korea Południowa, Kanada i Niemcy. Czyli kraje blisko związane sojuszem z USA.  

donald-trump-portret-1
Trump może być zadowolony. Zagraniczne koncerny motoryzacyjne – nieco mniej. Cła mają obowiązywać od 3 kwietnia.
fot. Shealah Craighead (Library of Congress)

Nowe cła to poważny cios także dla Europy. Opłaty uderzą w niemiecką branżę motoryzacyjną – już w czwartek rano akcje tamtejszych koncernów spadły o miliardy euro. Jak donosi Reuters, minister gospodarki Niemiec Robert Habeck wezwał do zdecydowanej reakcji ze strony UE.  – Teraz liczy się nasza stanowcza odpowiedź na te cła. Musi być jasne, że nie zamierzamy tego zaakceptować bez sprzeciwu – podkreślił w oświadczeniu dla Reutersa.  

Z kolei przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen skrytykowała decyzję Trumpa i określiła ją jako „złą dla biznesu, jeszcze gorszą dla konsumentów”. Premier Kanady Mark Carney nazwał działania Trumpa „bezpośrednim atakiem” i zapowiedział możliwość podjęcia działań odwetowych. 

Decyzja Trumpa wywołała reakcję niemal na całym świecie. Głos zabrali też Chińczycy

We Francji, która w czwartek organizowała szczyt dotyczący Ukrainy (ale bez udziału USA), minister finansów Eric Lombard także skrytykował działania Trumpa i stwierdził, że jedyną odpowiedzią powinno być podniesienie taryf celnych przez Unię Europejską. Komisja Europejska zapowiedziała zdecydowaną reakcję, jednocześnie chce się jednak starać uniknąć eskalacji konfliktu handlowego.

Ale to nie wszystko, bo głosy oburzenia płyną też z Azji. A musicie wiedzieć, że dla wielu japońskich marek USA to jeden z ważniejszych rynków zbytu. I choć japońscy giganci dużo produkują też w USA – tak jak i coraz więcej firm z Europy (np. BMW, Mercedes, VW) – to jednak zapowiadane przez Trumpa cła nie spotkały się z pozytywną reakcją.

stellantis-giełda-nowy-jork
Stellantis jest jedną z firm, która nie ma się z czego cieszyć. Reuters donosi, że akcje GM, Forda i Stellantisa już spadły od 3 do 8 proc. A to dopiero początek?
fot. Newspress

I tak, premier Japonii Shigeru Ishiba zapowiedział, że Tokio rozważy „wszystkie możliwe opcje”, a Korea Południowa ogłosiła, że do kwietnia wdroży plan awaryjny. Z kolei chińskie ministerstwo spraw zagranicznych oświadczyło, że działania USA naruszają zasady WTO, podważają system handlowy i wcale nie sprawią, że Stany Zjednoczone rozwiążą swoje problemy wewnętrzne.

Tesla może czuć się (względnie) bezpieczna?

A jak w tym wszystkim odnajduje się wielki sojusznik Trumpa i założyciel Tesli? Otóż firma Muska też może lekko dostać rykoszetem, ale i tak ucierpi stosunkowo mało. Bo chociaż Tesla importuje niektóre podzespoły, to większość swoich pojazdów produkuje w Stanach Zjednoczonych. To istotne o tyle, że miesiąc po cłach na import aut w życie mają wejść też cła na wszystkie podzespoły, w tym – te wykorzystywane do produkcji samochodów.

CEO_Elon_Musk_at_first_UK_Supercharger
Elon Musk na razie nie powinien mieć wielkich powodów do obaw.
fot. Newspress

Reuters podaje, że według Trumpa cła mogą być dla Tesli neutralne pod względem finansowym, a nawet korzystne (!). Dodał również, że Musk wcale nie doradzał mu w kwestii ceł na samochody. No jasne, przecież nikt tak nie pomyślał nawet… 

Co ciekawe, w ostatnich dniach kilku urzędników administracji Trumpa publicznie broniło Tesli, zachęcając m.in. do kupowania jej akcji oraz wszczynając dochodzenia w sprawie aktów wandalizmu w salonach firmy. Mimo to Musk stwierdził, że „(…) cła wpłyną na koszt części do Tesli sprowadzanych z innych krajów.” Tesla importuje m.in. akumulatory litowo-jonowe z chińskiej firmy Contemporary Amperex Technology Ltd, a także inne komponenty z Korei Południowej, Japonii i Meksyku.

Czytaj także