Z fabryki Kia Motors w indyjskiej Penukondzie skradziono 900 silników. Proceder trwał rzekomo od 2020 roku, a odkryto go podczas audytu przeprowadzonego pod koniec marca tego roku.
Silnik R4 do samochodu osobowego waży przeciętnie 100-150 kg. Choćby z tego względu jego kradzież jest dość karkołomnym zadaniem. Wyniesienie 900 jednostek napędowych to już z kolei nie lada wyczyn.
Według raportu indyjskiego Economic Times kradzieże silników z fabryki Kii trwały od 5 lat. Szczegóły nie są znane, jednak musiały być skoordynowanym działaniem jej obecnych i byłych pracowników.
„Wstępne dochodzenie wykazało, że silniki zostały skradzione w sposób etapowy i zaplanowany. Pewne jest, że są w to zamieszani jacyś insiderzy” – mówi zastępca naczelnika policji w Penukondzie.
Pierwotnie władze uznały, że silniki kradziono w trakcie transportu do fabryki oddalonej kilkaset km od miejsca, gdzie je wyprodukowano. Jednak dochodzenie wykazało, że proceder miał miejsce już w Penukondzie, a złodzieje manipulowali dokumentami w celu zatarcia śladów.
Na temat kradzieży głos zabrał rzecznik fabryki Kii. Oświadczył on, że nie wpłynęła ona w żaden sposób na produkcję. Mimo to wciąż pozostaje bardzo wiele pytań, na czele z tym, gdzie są teraz silniki.
„Utworzyliśmy trzy specjalne zespoły, mające zbadać sprawę. Nasze zespoły podróżują po kraju, aby zebrać kluczowe dokumenty, a śledztwo postępuje szybko” – mówi Sri Sathya Sai z indyjskiej policji. Kia nie chce udzielać więcej komentarzy.
Fabryka Kii w Penukondzie rozpoczęła wytwarzanie samochodów w sierpniu 2019 roku. Jej zdolność produkcyjna wynosi 300 000 aut rocznie, a część z nich trafia również na eksport.
Do tej pory z taśm indyjskich zakładów Kii zjechały modele: Seltos, Carnival, Sonet, Carens oraz elektryczne EV6.